Tango

967 82 341
                                    

***

To, że Viktor był znanym, cenionym i podziwianym choreografem, Yuuri wiedział nie od dziś, a gdyby nawet jakimś cudem o tym zapomniał, to wystarczyło spojrzeć w biografię Nikiforova i przypomnieć sobie, że łyżwiarski mistrz sam układał sobie programy, którymi następnie pobijał kolejne rekordy świata (wraz z sercami przyglądających się temu sędziów). Nie było więc nic dziwnego w fakcie, że cierpiący na nadmiar weny mężczyzna nie tylko zajmował się sobą czy od niedawna także Katsukim, ale od lat pomagał również innym zawodnikom, oczywiście zależnie od chwili bądź dyspozycji. Dyscyplina ani rodzaj programu nie miały jednak większego znaczenia. Jeśli tylko chodziło o rytm oraz poczucie estetyki, Nikiforov czuł się jak ryba w wodzie.

Tak jak i tym razem - stojący przy bandzie Yuuri miał okazję przyjrzeć się z bliska, jak Viktor rozmawiał z młodą, rosyjską parą i instruował ich cicho, to pokazując krótkie fragmenty choreografii, które skupiały się na jakimś geście bądź zmianie kierunku jazdy, to poprawiając sylwetki, gdy sami zawodnicy coś wykonywali. W takich momentach Yuuri bez reszty zapominał o całym bożym świecie i o tym, że sam był profesjonalnym łyżwiarzem, który powinien się skupić na dopracowywaniu formy przed Grand Prix, a zachowywał się bardziej jak fan, który dowiedział się o otwartej dla publiki sesji treningowej i tak sobie patrzył i patrzył, i...

- O, tam jest...! - Niespodziewanie Viktor obrócił się w stronę podopiecznego i pomachał do niego ręką. - Yuuri? Podejdziesz do nas na chwilę?

Yuuri dopiero co otrząsnął się z pierwszego szoku, ponieważ doszło do niego, że nie dostał żadnego ochrzanu za przerwanie ćwiczeń, a już zdziwił się kolejny raz, kiedy Viktor z uśmiechem wezwał go do siebie. Nie miał jednak powodu odmawiać, dlatego już po chwili Japończyk stanął u boku trenera, po czym uprzejmie się ukłonił, witając się z pozostałą dwójką łyżwiarzy. On przewyższał wzrostem Viktora, a jego bujne, jasne włosy wpędziłyby w kompleksy nawet Emila Nekolę, natomiast ona była drobna i filigranowa, zupełnie jak przystało na rosyjską łyżwiarkę wagi piórkowej. Razem stanowili tak uniwersalną kombinację dla rosyjskich par, że ciężko było na pierwszy rzut oka ocenić, którą z dwóch dyscyplin się zajmowali. Zresztą, po tutejszych łyżwiarkach należało się spodziewać naprawdę wszystkiego - również tego, że już niedługo zaczną uzyskiwać lepsze wyniki niż soliści, szczególnie że coraz chętniej sięgały po quady. I to jak sięgały... Z takimi salchowami w arsenale to już chyba bardziej humanitarne byłoby strzelać do rywalek z karabinu...

- Wy się pewnie jeszcze nie znacie. Yuuri, poznaj Siergieja i Saszę, naszą nową parę taneczną - zaprezentował Viktor, wskazując dłonią w stronę młodych sportowców. W drugą stronę raczej nie trzeba było nikomu nikogo przedstawiać, tym bardziej że chyba nie było w Petersburgu łyżwiarza, który by nie wiedział, że żywa legenda zajmowała się trenowaniem japońskiego asa. - Pomagam im w tworzeniu choreografii do tańca krótkiego i tak się akurat złożyło, że przydałaby nam się drobna pomoc, żeby pokazać parę szczegółowych kroków.

- Wybacz. W tym roku ISU ustaliło, że mamy prezentować tango i sprawia nam to trochę trudności - wyznała Sasza, uśmiechając się przepraszająco. - A że ty znasz się na takich klimatach najlepiej, dlatego uznaliśmy, że twoja opinia bardzo by nam się przydała.

Yuuri już miał na końcu języka, by powiedzieć, że jeszcze rok temu nie umiał zwykłego serca narysować, żeby nie drżała mu przy tym ręka, więc nie miał prawa uznawać się za jakiegokolwiek speca od czegokolwiek (a miłości to już przede wszystkim), jednak... nie dostał nawet szansy, żeby otworzyć usta. Przeszkodził mu w tym sam Viktor, który zamiast wdawać się w akademickie dyskusje lub wprowadzić Yuuriego w temat, natychmiast przeszedł od słów do czynów i zajął się demonstrowaniem kolejnego fragmentu choreografii.

Pozdrowienia z Petersburga!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz