***
Na kilka dni przed wyjazdem na Mistrzostwa Świata do Helsinek Viktor miał się stawić na popołudniowym zgrupowaniu drużyny, na którym Yuuri z oczywistych względów zostać nie mógł. Z tego też powodu japoński łyżwiarz samotnie wrócił do domu, zjadł lekki podwieczorek, posprzątał co się dało i od prawie godziny odpoczywał na niebieskiej kanapie, przykryty kocem w kształcie Makkachina... czy też może Makkachinem w formie koca. Zależy jak spojrzeć. Jednocześnie Yuuri usilnie wpatrywał się w ekran komórki, próbując zabić w ten mało ambitny sposób pozostały do powrotu narzeczonego czas. Zresztą, dopiero co zdążył zaliczyć Instagrama (przy okazji lajkując dobrą setkę zdjęć Phichita pozującego ze Złotkiem, Sreberkiem i Brązikiem na tle ich nowej klatki), Facebooka, Twittera, dwie skrzynki pocztowe, konto bankowe, a nawet nadrobił repertuar kina na najbliższy miesiąc i rozegrał trzy rundki mahjonga, ale na nic więcej nie miał już pomysłu. Ruszać się z mebla jednak nie chciał, bo pudel był zbyt ciepły i grzeczny, żeby próbować się pozbywać jego towarzystwa, ale na drzemkę mężczyzna też kompletnie nie miał ochoty...
I kiedy tak Katsuki bez większego celu przesuwał ekran z boku na bok, gdzieś w podświadomości licząc na pojawienie się jakiegoś nowego powiadomienia albo chociaż na otwarcie portalu do magicznego świata, w pewnym momencie zawiesił palec nad intensywnie zieloną ikonką komunikatora. Nie, nie chodziło jednak wcale o to, żeby do kogokolwiek zagadywać, bo Yuuri należał do tego nieskomplikowanego typu osób, które z dwojga złego wolały raczej odpowiadać na pytania niż je zadawać. Po prostu jakoś tak mu się przypomniało, że już dawno temu miał sprawdzić w archiwum, kiedy to dokładnie Viktor zaczął korzystać z Line'a. Rosjanin zarzekał się bowiem, że założył konto tuż po tym, jak przyjechał do Hasetsu, ale zdając sobie sprawę z jego wybiórczej pamięci oraz wyjątkowej zdolności do przesadzania (bo Viktor potrafił opowiadać z takim entuzjazmem, że cokolwiek wydarzyło się naprawdę, jego wersja zawsze miała się do stanu faktycznego jak rzeczywistość razy trzy), Yuuri był przekonany, że jednak trochę później. W końcu przez kilka pierwszych dni Katsuki nie był nawet w stanie poprawnie się z nim witać, a co dopiero mówić o ucinaniu sobie pogaduszek przez Internet.
Dlatego też po kilku sekundach wytężonego zastanawiania się Yuuri w końcu uruchomił aplikację, po czym wybrał kółko z uśmiechającym się Viktorem i przeszedł do archiwum rozmów. Te zdawały się ciągnąć prawdziwymi kilometrami, dlatego dłuższą chwilę zajęło Yuuriemu, zanim dotarł na sam ich początek i z cichym triumfem zauważył widniejącą tam datę.
09.05.2016, 18:22
Viktor: Yuuri?
Viktor: i jak, działa?
Viktor: znaczy, kurczę, miało być inaczej
Viktor: dobra, zaczynam
Viktor: ja brzoza, ja brzoza
Viktor: sosna, zgłoś się
Viktor: podaję hasło
Viktor: najlepsze orzechy są na placu Joan Capri
Viktor: (a przynajmniej tak słyszałem)
Viktor: (na szczęście jak dostaniesz się do finału GP, to możemy to sami sprawdzić)
09.05.2016, 18:24
Viktor: ...
Viktor: hop, hop?
Viktor: jest tu kto?
09.05.2016, 18:25
YuuriK: tak, przepraszam, mama mnie zawołała
CZYTASZ
Pozdrowienia z Petersburga!
FanfictionNowy zbiór lekko powiązanych ze sobą one-shotów o wspólnym życiu Viktora i Yuuriego (oraz Makkachina!) w Petersburgu. Niedozwolone ilości cukru i fluffu, nieco wieczorowej pikanterii i oczywiście mnóstwo miłości. Wybuchające jajka, prysznicowe eksce...