Od kiedy pamiętam byłem tym mniej lubianym synem, rodzice mnie olewali i interesowali się jedynie moim młodszym bratem. Nie interesowało ich nic co jest ze mną związane, do szkoły przychodzili jedynie gdy dyrektor ich wezwał. No chyba iż ktoś wzywał w sprawie mojego brata, w tym czasie biegli odrazu.
- Yoongi, przyniosę Ci może obiadu? - zapytał młodszy, patrząc na mnie współczującym wzrokiem. - Zrobiłem kimchi..?
- Nie, dziękuje TaeTae. - odpowiedziałem uśmiechając się do chłopaka, on nic takiego mi nie zrobił. - Odgrzeje sobie może później, dużo masz zadane? - zapytałem, często razem rozmawialiśmy, rodziców prawie nigdy nie było w domu więc nie bałem się kolejnej reprymendy.
- Nie, ale nie rozumiem nic z matematyki.. Ta baba się na mnie uwzięła. - mruknął chowając twarz w poduszce.
- Pomogę Ci, potem możemy wyjść gdzieś na spacer.. rodzice dziś nie wrócą, będą dopiero w domu za miesiąc. - zaproponowałem chłopakowi, od kiedy pamiętam lubiliśmy nocne wyjścia.
- Miesiąc? Tak krótko? Ahh Hyung, mogliby już nie wracać. Nikt by na Ciebie nie krzyczał, a my byśmy sami dali sobie rade! - zaśmiałem się, oni zawsze wracają..
- Dobra, zjesz, pomogę Ci w zadaniu i pójdziemy. - objąłem chłopaka jedną ręką i zacząłem iść w stronę salonu.
Po odrobieniu wszystkiego, młodszy postanowił się przebrać. Jak on to powiedział „może jeszcze spotkam gdzieś swojego, przyszłego męża". Czasami zastanawiałem się po kim od ma tą głupotę, przecież nikt chyba jeszcze nic takiego nie wymyślił. Po półgodzinnym patrzeniu w sufit, młodszy wyszedł z pokoju i ukazał swoje dzieło na światło dzienne.
- Wow..- jedyne co moje gardło chciało w tej chwili wypowiedzieć, gdyby nie był moim bratem sam bym za niego wyszedł.
- Aż tak źle? - zapytał zasmucony.
- Nie, jest aż za dobrze. Gdybyś nie był moim bratem, sam bym chciał z tobą chodzić. - wytłumaczyłem się i złapałem chłopaka po czym wyszliśmy z domu. - To tak w planie mamy albo spacer, albo jakąś kawiarnie.. - przeczytałem, patrząc na nasz plan całotygodniowy.
- Może spacer, i ciepła czekolada jak będziemy wracać? - zapytał idąc powoli w stronę parku. - Braciszku, tak właściwie jakiej ty jesteś orientacji?
- Wiesz.. nie jestem pewny, bo z nikim nie byłem ale podobają mi się kobiety. - opowiedziałem lekko zestresowany, sam nie wiem.. nie widzę żadnego problemu u kobiet jednak, coraz częściej się przyłapuje na patrzeniu na mężczyzn.
- Ty hetero? Nie żartuj nawet, lepiej oddaj się w moje rączki bym znalazł Ci idealnego dominatora..- uśmiechnął się cwaniacko, po czym złapał mnie za dłoń.
- Co ty...?- chciałem zapytać jednak on mnie uciszył szybko, oraz się wytłumaczył.
- Cicho, obok nas zaraz przejdzie taki chłopak, który próbował mnie poderwać jednak stwierdziłem iż mam kogoś innego. - mruknął, układając drugą dłoń na moim ramieniu. - Musisz mnie pocałować.
- Co? - ponownie zapytałem, jednak młodszy sam wepchnął mi swój język do ust.
Delikatnie odwzajemniłem pocałunek, zasysającą się na jego śliskim mięśniu. Dzięki czemu usłyszałem miły pomruk, wychodzący z jego ust. Dopiero gdy obcy mi chłopak, zagadał do Taehyunga zaprzestałem moich poczynań. I odczepiłem się od młodszego, przez co można było usłyszeć dość głośne mlaśnięcie.
- Ehm, Tae? - zagadał nie znajomy mi brunet.
- Oh, Jeongguk.. - czyli Jeongguk, przecież to szkolny podrywacz.. - Cześć, nie poznałem Cię. Zmieniłeś kolor włosów? Może zmieniłeś dziewczynę? - zapytał z jadem w głosie.
- Bardzo śmieszne Kim, a ty zacząłeś..? Właśnie nie poznałem się jeszcze z twoim chłopakiem.. - oznajmił, patrząc na mnie. Chwila czy my zaczęliśmy rozmawiać o mnie?
- Ach, właśnie. Kochanie to jest Jeon Jeongguk, Guk to jest Yoongi. - odpowiedział nie zwracając zbytnio uwagi na czerwonowłosą dziewczynę.
- Możemy już iść skarbie? Nadal jestem twardy.. - zapytałem, sam się z siebie śmiejąc.
- To pa Jungkook, jak widzisz mam ciekawsze zajęcie niż patrzenie na twoją mordę! - krzyknął, jeszcze gdy odeszliśmy jakoś z dwa metry od chłopaka.
———————————
Pisze TaeGi bo ostatnio kocham ten ship, wy tez go kochajcie. Pa.
CZYTASZ
Milk ✔️
FanfictionNajpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same." - Phil Bosmans