Bo król jest tylko jeden

208 20 55
                                    

2 lata później...

        Nicole podjechała pod dom Felixa. Byli umówieni na 13. Zwykle edytowała jego filmiki i przesyłała mu je do akceptacji, ale czasami, kiedy to Felix podejmował się poważniejszych tematów, woleli spotkać się i na spokojnie przeanalizować film, by na bieżąco nanosić poprawki. Szatynka zapukała do drzwi, jednak nikt jej nie otwierał. Zapukała kolejny raz i kolejny. 

- Nie wierze...Nie ma go..- Szepnęła do siebie. Nie była zdziwiona, nie pierwszy raz umawiał się z  nią, a potem okazało się, że coś mu wypadło i musiał wyjść. Zadzwoniła dzwonkiem ostatni raz. Usłyszała szczekanie Edgara. Rozejrzała się dookoła i zauważyła, że samochód Pewdsa stoi w garażu. Musiał być w domu. Nieśmiało pociągnęła za klamkę. Drzwi były otwarte. Mops natychmiast podbiegł do niej i zaczął wesoło merdać ogonkiem. 

- Edgy...- Dziewczyna uśmiechnęła się. Schyliła się, by pogłaskać psiaka. Potem podniosła wzrok i zaniemówiła. "Ja pierdole..."- Pomyślała

Dom wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Wszędzie leżało pełno jedzenia i butelek po piwie. Były też bliżej nie określone przedmioty, ale dziewczyna stwierdziło, że nie chce wiedzieć, co to jest. Zrobiła krok do przodu i zauważyła, że wdepnęła w jakiś kawałek niezidentyfikowanej substancji. 

- Fujjjj! Ohyda! - Zrobiła kwaśną minę i ruszyła dalej. - Felix?! - Powiedział nieco głośniej. Obeszła pomieszczenia na dole, jednak mężczyzny nigdzie nie było. W całym domu panował okropny zaduch. - Osz kurwa...Musze otworzyć okna, bo za chwilę zwymiotuje - Po chwil usłyszała jakieś hałasy na górze. W końcu ujrzała na schodach rozczochranego blondyna. Był wyraźnie niewyspany, a jego bujna broda sterczała we wszystkie strony. Pewds spojrzał w dół. Złapał się za głowę i rzucił

- Ciszej...proszę...- Zaczął schodzić w dół - Głowa mi pęka..

- O SERIO?! - Nicki krzyknęła.

- Ughh- Usta blondyna wykrzywiły się w grymasie niezadowolenia. 

- Byliśmy umówieni... Pamiętasz jeszcze? - Dziewczyna odsunęła kotary, które zasłaniały dopływ światła do pomieszczenia.

- Ej! - Krzyknął Felix i zasłonił oczy. 

- Za jasno? - Zapytała z ironią. 

- Kobieto...jest ranek...a byliśmy umówieni na 13, o ile dobrze pamiętam. 

- Bardzo dobrze pamiętasz. Dlatego właśnie jestem. 

- Co? - Pewds usiadł na kanapie i odchylił głowę. 

- Jest 13. 

- CO?! - Spojrzał na nią podejrzliwie, tak jakby nie chciał wierzyć, ze to już ta godzina. 

- To co słyszałeś. Może wiedziałbyś, ale najwidoczniej alkohol przeżarł ci już mózg. 

- Kurwa...serio już 13...- Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. 

Po chwili oboje usłyszeli jakieś hałasy na górze. Unieśli głowy. 

- Masz gościa? 

Felix musiał chwilę się zastanowić. 

- Aaaaa, tak...- Przetarł oczy.

Dziewczyna zrobiła zniesmaczoną minę, ale nie była zdziwiona. Nie raz widywała tu jakieś laski. 

- Sara...Susan...Ehhh wyleciało mi z głowy...

- Jesteś okropny. - Powiedziała

- Ej...Dużo wypiliśmy. Jestem pewien, że gdyby z początku nie wiedziała kim jestem, to też nie zapamiętałby mojego imienia. 

Zero Deaths //Pewdiepie// 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz