19 | demon przeszłości

2.8K 168 32
                                    


Rozdział 19: demon przeszłości


Przyznam kompletnie szczerze, bez zmuszania, grożenia czy bicia, wręcz kompletnie bezproblemowo, stuprocentowo bez dumy, że imprezy jakiejkolwiek maści to faktycznie nie moje środowisko.

A ostatnie wydarzenie tego typu to pamiętne urodziny Aidena, które od początku do końca tylko upewniały mnie w przekonaniu, że to nie są zdecydowanie sposoby, w jakie chciałabym spędzać mój wolny czas.

Ale tak samo, jak wtedy, teraz też pojawiam się w wejściu z myślą o nim, słysząc wręcz jak prosi mnie, żebym jednak z nim poszła, przekupując mnie wszelkimi możliwymi argumentami, które były zbyt abstrakcyjne, żebym uwierzyła mu w którykolwiek z nich. Jednak chyba obydwoje wiedzieliśmy, że wcale nie potrzebowałam żadnych pokus. Wystarczyło tylko zapewnienie, że on tam będzie i będzie tuż przy mnie.

— Addison, jesteś w końcu — słyszę już od progu wesoły, ale słyszalnie zmęczony głos Charlie, która zaczyna zbliżać się do drzwi, opuszczając towarzystwo, z którym zawzięcie konwersowała.

— Nie mogłam przegapić — stwierdzam z uśmiechem, po czym podaję jej prezent, który wybierałam zaledwie dwa dni temu. 

Ta dziękuje mi, po czym zaprasza do środka, szybko tłumaczy rozmieszczenie wszystkiego w całym domu i z przeprosinami opuszcza mnie już szybko, co niekoniecznie jest dla mnie najbardziej komfortową rzeczą. Dziewczyna wymieniła kilka osób, które zdążyły już do niej dotrzeć, a są naszymi wspólnymi znajomymi, więc postanawiam się za nimi porozglądać, równocześnie badając teren razem ze wskazówkami, które mi dała.

Nie ma ani tłumu, ani szczególnego chaosu, więc jeszcze łatwo jest mi się poruszać bez kompletnego stratowania, co ułatwia mi zadanie i zwiększa nadzieje, że szybko kogoś znajdę. Trzymam kciuki, że trafię na Jacksona, chociaż nie jestem pewna, czy jestem osobą, o której on myśli tak samo.

— Chryste, przepraszam — wyrzucam momentalnie, kiedy na kogoś wpadam. Od razu chcę wyminąć tę osobę, kiedy na moich ramionach delikatnie zaciskają się czyjeś dłonie, zatrzymując mnie.

— Nazywam się Drake — prycha z udawaną wyższością, przez co przewracam oczami niemal instynktownie.

— Jesteś chyba ostatnią osobą, którą chciałam spotkać — przyznaję otwarcie, a on wzrusza tylko ramionami, puszczając mi oczko, co tylko wzmacnia moje słowa.

— Jestem prawie pewien, że Graysonowie też się tu pojawią, więc możesz odwołać swoje słowa, póki czas — stwierdza, a wspomniane przez niego nazwisko, a zarazem postać, która przychodzi mi do głowy, wręcz wywołują nieprzyjemne dreszcze na moim ciele.

— Charlie go w ogóle zna? — jęczę zawiedziona, ukrywając tym samym resztki stresu, że znowu zacznie mnie nachodzić, podobnie jak zrobił to w centrum handlowym, kiedy to dzień ocalił właśnie Drake.

— Poznali się przez Boltona — tłumaczy krótko. — Byli nawet parą przez jakiś czas.

— Niekoniecznie mnie to dziwi — wzdycham, przewracając oczami.

Logan Grayson miał za swoją dziewczynę każdą. Oczywiście oprócz mnie, bo niestety w jego związki nie powinny były wchodzić uczucia.

— Więc wolisz na razie przyczepić się do mnie, zanim przyjdzie twój Romeo? — pyta się pewien odpowiedzi, a ja tylko kiwam głową, robiąc krok w stronę bruneta.

Przez kolejne kilkanaście minut kręcimy się po domu bez konkretnego celu. Chłopak przeprowadza kilka szybkich rozmów ze swoimi znajomymi, a ja tylko stoję obok, po jakimś czasie opierając się o jego ramię ze znudzenia. 

Zakład o miłość 2 ━ [Skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz