Nie, nie tylko nie to. Nie mogę się załamać ani zacząć płakać, jest tu za dużo ludzi. Nie teraz.
Wracam do rzeczywistości i patrzę na scenę na której stoi opiekunka i mówi coś do mikrofonu. Kiedy się orientuję ze jej nie słucham staram się wrócić i wyłapać o czym mówi. Ostatnie co słyszę to słowa:-I dlatego to głównymi bohaterami będą Kendall i Alan. Na dzisiaj tyle na kolejnych zajęciach zaczniemy trenować. Dziękuje za spotkanie i dowidzenia.
O kurwa! To się porobiło, przecież my mieliśmy POMAGAĆ w przedstawieniu a nie GRAĆ w nim.
-Przepraszam, ale my mieliśmy pomagać i poszukać głównych bohaterów.
- Czy po takim przywitaniu panna Kendall ma jeszcze cos do powiedzenia? Tu jest pierwsza scena którą musicie umieć na kolejne spotkanie zagrać.
Nosz tego już za dużo. Nawet nic nie odpowiadam tylko zabieram scenariusze ze sobą i idę dać jeden temu debilowi .
- Masz. Mamy to umieć zagrać na poniedziałek. Kiedy masz czas żeby przećwiczyć?
- Nie jesteś za miła? W sobotę możemy iść na scenę na rynku przy wieży. Szkoła będzie zamknięta a wcześniej nie dam rady.
- Daleko tam mam a nie ma kto mnie powieźć.
-Tata?
-Co?
- Pytam czy tata cie nie może podwieźć?
- Emm... Nie nie nie ee onn onn ma dużo pracy!
- Coś się stało? Zbladłaś.
-Nie nic, to jak? Bo spieszy mi się.
- Ktoś z rodziny?
- Nie da rady
- Dobra, będę po ciebie o 10.
- Ehh wyśle ci adres smsem tylko podaj mi numer.
CZYTASZ
Zakład o życie
RomanceOn- wysoki brunet o niebieskich jak ocean oczach, kapitan drużyny futboolowej, typowy bad boy z gronem zawsze chętnych dziewczyn. Ona- wysoka brunetka, kapitan drużyny cheelederek, ma wiele marzeń. - Patrz jak chodzisz- warknełam patrząc na chłopaka...