- Serio? Jedziemy na plażę? Po co?- pytam poznając widok za szybą samochodu.
- Nie marudź. Dzisiaj są dobre fale, na surfing, jeśli wiesz o czym mówię- mówi patrząc w moją stronę tym swoim wzrokiem.
Prycham nie udzielając mu odpowiedzi na to pytanie. Oczywiście, że wiem o czym mówi, od małego surfuję wygrywając tym samym masę konkursów, ale chłopak nie musi o tym wiedzieć.
Po chwili zatrzymuje samochód na wyznaczonym parkingu i wychodzimy z pojazdu.
- Nie mam stroju- mówię, patrząc jak zamyka auto, obchodzi je i z paki wyjmuje deske- ani deski.
- Dlatego istnieje coś takiego jak wypożyczalnia słońce- rzuca lekko w moją stronę- oczywiście instruktora nie musisz wypożyczać jestem cały dla ciebie- mówi puszczając mi oczko.
Przekręcam oczami na ten żałosny tekst i kieruję swoje kroki w stronę wypożyczalni.
- Nie musisz ze mną iść, dam sobie radę- kieruję słowa do chłopaka podążającego za mną, po chwili odgłos kroków ustaje po czym wnioskuję, że spełnił moją prośbę. Wzdychając głośno wchodzę do sporego pomieszczenia.
Otwierając drzwi uruchamiam tym samym dzwonek nad drzwiami, który informuje właściciela o nowym kliencie.
- Dzień dobry kochaniutka, co mogę dla ciebie zrobić?- podążam za głosem i widzę, że należy on do szczupłej, starszej kobiety ubranej w letnią sukienkę.
- Umm... dzień dobry chciałam wypożyczyć strój i deskę do surfingu, jeśli to nie problem
- Ależ oczywiście, że nie, zaraz zawołam mojego wnuka to ci pomoże, poczekaj chwilę- kiwam głową za odchodzącą staruszką odwracając się w stronę okna. Patrzę jak Alan smaruje swoją deskę. Założył już strój, gdyż pora roku nie pozwala na pływanie w samych szortach. Po chwili mój wzrok ląduje na fotografiach powieszonych na ścianie przy drzwiach. Są to zwycięscy edycji z każdego roku, po chwili mój wzrok ląduje na zdjęciu na którym jestem w ramionach mojego taty, a on trzyma w ręku puchar. Wzrok mi się szkli na to wspomnienie.
- Więc ty jesteś tą uroczą panienką, której mam pomóc- odwracam głowe, na głos, który wyrwał mnie z zamyślenia i przypatruję się chłopakowi z pytaniem- a tak jestem Max- podaje mi dłoń na przywitanie- więc słyszałem, że szukasz ekwipunku.
- Tak, stroju i deski- przewracam oczami na myśl ile razy już powtórzyłam dzisiaj te słowa
- Coś nie tak?
- Nie, nie w porządku, po prostu wolałabym mieć to już za sobą- mówię rozglądając się po pomieszczeniu
- A więc zapraszam, mam wrażenie, że cię skądś znam, może mi się wydaje- nie czekając na mnie odwraca się i kieruje w głąb sklepu, po chwili przystaje przy strojach i mówi- myślę, że 36 będzie pasować- wyciąga w moją stronę, jaskrawo różowy strój- co ty na to?- pyta z uśmiechem
- Chcesz, żebym wyglądała jak Patrick z Spongboba?- śmieję się na to wyobrażenie- już wolałabym pływać w bieliźnie
- To chyba był by lepszy widok- rzuca zaczepnie na co trącam go łokciem- dobra dobra żartowałem!- unosi w górę ręce w akcie poddania- szczerze mamy nowy strój, nikt jeszcze go nie wypróbował ale myślę, że tobie by pasował, poczekaj chwilę- nim zdążę się odezwać chłopak znika na zapleczu i jeszcze szybciej z niego wychodzi niosąc ze sobą czarno- szary matowy strój
![](https://img.wattpad.com/cover/167972732-288-k622769.jpg)
CZYTASZ
Zakład o życie
RomansaOn- wysoki brunet o niebieskich jak ocean oczach, kapitan drużyny futboolowej, typowy bad boy z gronem zawsze chętnych dziewczyn. Ona- wysoka brunetka, kapitan drużyny cheelederek, ma wiele marzeń. - Patrz jak chodzisz- warknełam patrząc na chłopaka...