10

92 4 0
                                    

Następnego dnia budzę się z ogromnym bólem głowy. Otwieram i jeszcze szybciej zamykam oczy wzdrygając się na ostre, jasne światło, które wzmaga ból. Z jękiem podnoszę się i otwieram szafkę nocną, w której znajduje się zaopatrzenie na sytuacje jak ta.

Kilka butelek picia, batony czy tabletki, w niektóre dni mogą uratować sytuację.

Wypijam duszkiem wodę i biorę antidotium na kaca. Dzięki ci za rozważność. Zasuwając zasłony kieruję się do łazienki i biorę długi, zimny prysznic.

Po odświeżeniu, gdy czuję się o wiele lepiej postanawiam pobiegać, przemyśleć, rozbiegać zmęczenie.

Zgarniając telefon kieruję się do parku. Aktywność fizyczna pomaga, pozwala się odprężyć, odpłynąć. Czujesz się lekko na duchu, a jednocześnie wzmacniasz swoje ciało.

Po 2 godzinnym biegu wracam do domu i przed drzwiami spotykam Cas, w dresach, z kapturem na głowie, tak to ona.

- Cześć, co tu robisz?- mówię, wzdychając głęboko opierając ręce na kolanach.

- Doczekać się na ciebie nie można, stoję tu już z 20 minut- wyrzuca, zdejmując kaptur. Nieumalowana, związane włosy, tak proszę państwa to jest moja przyjaciółka na kacu.

- Czemu nie zadzwoniłaś?- zadaję jej oczywiste pytanie,

- Megan nagadała ojcu, że się staczam więc zabrał mi komórkę a ja wybyłam z domu- wzruszyła obojętnie ramionami ale wiedziałam, że w głębi duszy przejmuje się tym, że już nie jest oczkiem w głowie ojca.

Megan była macochą Cassidy od blisko 3 lat. Jej tata związał się z nią gdy matka dziewczyny odeszła do innego. Ashley notorycznie zdradzała swojego męża, a ten zawsze jej wybaczał, nie chcąc rozbić rodziny, ale miarka się przebrała gdy przyprowadziła swojego kochanka do ich domu. Cass ich wtedy nakryła. Nigdy nie miały dobrych kontaktów, ale po tym wydarzeniu ich znajomość całkowicie się zakończyła.

- Moja wraca dopiero w jutro wieczorem- mruknełam otwierając drzwi

- Więc nocuję u ciebie- przytaknełam twierdząco głową.

Parę godzin później siedzimy przed telewizorem oglądając "Dlaczego on?" i zajadając pizzą. Trzeba nadrobić zgubione kalorie. Nie udawajmy nie należę do najchudszych osób, ale pizzy nie odmówię. Nasz seans przerywa dzownek telefonu.

- Taa- odpowiadam trzymając telefon ramieniem przy uchu jednocześnie jedząc rozciągający się ser na pizzy.

- Kendall tu mama

- Taa no skapnełam się- mamrotam starając się przełknąć gryz ciasta

- Co ty robisz? I dlaczego mówisz z pełną buzią? Nie tak was wy..

- KURWA!- krzyknełam czując jak na moje spodnie upada kawałek nadzienia- nóż ja pierdole, czy to nie mógł spaść żyrandol? Czemu pizza. Chol..

- Ken...- spoglądam na rozbawioną Cass- telefon- mówi dziewczyna a ja w tym momencie przypominam sobie o trwającej rozmowie

- Szlag.. Tak mamo a co się działo, czemu tak mówiłam?

- Pytam się normalnie, czy mówisz powtarzać?- odpowiada zdegustowana moim zachowaniem

- No więc taak.. ten.. no.. dostałam okres i wiesz jak na mnie działa gdy Mike wyjada moje ulubione lody

- Przysięgam, że podmienili was w szpitalu. Pamietaj Margaret kochasz swoje dzieci. Wracam jednak w poniedziałek, nie rozwalcie domu. Na razie- usłyszałam sygnał zakończonego połączenia.

- Okey.. więc wracamy do James's Franco i jego boskiej klaty- powiedziałam wprawiając nas w śmiech.

- Wiesz, że wczoraj Alan tu był? Na imprezie- powiedziała dziewczyna tym samym wyrywając mnie z podziwiana głównego aktora. Czy dzisiaj jest jakiś nalot pytań?

- Hmm? A tak wiem, miałam z nim nie przyjemny kontakt- wyjaśniłam dziewczynie zaistniałą sytuację i wspomniałam o zajęciach dodatkowych.

- To świetnie- pisneła uradowana- masz szansę by go zdobyć, masz jakiś plan prawda?

- Proszę cię ja nie mam?- odpowiedziałam pewnym głosem tym samym zapewniając dziewczynę, że to prawda. Co ja mam począć?

Weekend minął szybko, zdecydowanie za szybko, nim się obejrzałam trzeba było wracać do szkoły, na szczęście poniedziałkowe lekcje mineły bez większych niespodzianek, niestety aktualnie stałam wraz z całą grupą przed salą teatralną, którą nasza szkoła posiada.

Przez tego zjeba tracę tylko cenny czas. Mogłabym teraz oglądać serial leżąc w łóżku.

- Wreszcie królewna raczyła się zdażyć- wypalam patrząc na zbiżającego się w moją stronę Alana, który patrzy z uśmiechem jak jego kolejna zdobycz na jedną noc odchodzi puszczając mu oczko, gdy spogląda na mnie jego mina diametralnie się zmienia.

- Co strzępisz ryja, przecież jeszcze nie ma...

- Jestem- unoszę wzrok ponad ramiona chłopaka i widzę kobietę na oko 40-letnią w dopasowanym outficie- Jestem waszą opiekunką dotyczącą przygotowania przedstawienia. Macie wystawić " Ostania Piosenka" Zgadza się? Zanim omówimy szczegóły może najpierw wejdźmy- proponuje. Nie czekając na naszą decyzję podchodzi do drzwi.

- Może pani pomogę- widząc, że kobieta nie daje sobie rady z zamkiem, chłopak rzuca tekstem z tym swoim zniewalającym uśmiechem, którym dobiera się do majtek innym dziewczynom. Prycham głośno patrząc jak stara się zachowywać jak dżentelmen przepuszczając przed siebie kobiete.

Zmierzając do wejścia chłopak przepycha się przede mnie rzucając pogardliwy uśmiech. Stoję zdegustowana w drzwiach, rozmyślając nad 1001 sposobami zabicia tego dupka.

- Może zamkniesz drzwi?- z rozmyślań wyrywa mnie głos. Przytakuję i zajmuję miejsce obok ludzi, z którymi spędzę jeszcze dużo czasu.

Siedzimy w pierwszym rzędzie. Patrzę na scenę z strachem, kuląc się na swoim miejscu. Nie boję się występować przed publicznością, mam z tym doczynienia od małego, czy jako cheerlederka, czy wcześniej jako tancerka, szkolne przedstawienia także nie są mi obce, jestem oswojona ze sceną. 

Nie tego się boję.

Przeraża mnie coś innego.

Historia, którą mamy wystawić, tak łudząco podobna do tego co przeżyłam.


A więc zaczyna się coś dziać z naszym spektaklem. Coś się zaczeło. Do usłyszenia!

  💣  

Zakład o życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz