Rozdział 24 || Jimin

681 33 2
                                    

Piątek nadszedł błyskawicznie, a więc z nim impreza. Ubrałem kolejny zestaw, po czym znowu wyłoniłem się zza drzwi szafy, by pokazać się Yoongiemu w kolejnej stylizacji.

-Co myślisz o tym?-spytałem, a on przyjrzał mi się dokładnie. Miałem na sobie białą koszulkę z napisem "Just no", skórzaną kurtkę i rurki z tego samego materiału.

-Zdejmij to-rozkazał, a ja byłem zaskoczony, bo nie spodziewałem się tej reakcji. Min wstał,  podszedł do mnie od tyłu i kładąc rękę na moim udzie szepnął mi do ucha drażniąc moją delikatną skórę ciepłym oddechem wywołując u mnie dreszcze podniecenia:

-Nikt nie może widzieć cię tak seksownego, bo jeszcze ktoś pomyśli, że nie jesteś mój....

-Dobrze, zdejmę to-obiecałem i zarumieniony z powrotem zniknąłem za skrzydłem, by przebrać się czarne w jeansy z dziurami.  

-O wiele lepiej skarbie-powiedział, gdy pokazałem mu się przebrany, a mnie to bardzo ucieszyło. Usiadłem mu na kolanach i spojrzałem się mu w oczy, po czym skradł mi pocałunek. Kiedy całował mnie czułem, jakbym próbował czegoś jednocześnie gorącego i lodowatego, ale niezmiernie uzależniającego.  W sumie to prawda, był jak narkotyk od którego uzależniłem się od pierwszego posmakowania jego ust.

-Muszę już iść, bo Taehyung będzie czekał...-powiedział z żalem w głosie.

-Baw się dobrze aniołku-odpowiedział i jeszcze na pożegnanie ucałował mnie namiętnie. Wstałem z jego kolan, po czym ruszyłem do wyjścia jeszcze pięć tysięcy razy zapewniając go, że się nie upiję. Miałem wrażenie, że zachowuje się jak moja mama, ale to złudzenie błyskawicznie rozwiało, gdy złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili odsunąłem się.

-Przepraszam, naprawdę, muszę już iść... Ale potem możemy...no...wiesz...-powiedziałem odwracając wzrok, a on roześmiał się.

-Z wielką chęcią, ale teraz już leć kotku-powiedział, a ja wyszedłem z mieszkania. Tuż po chwili byłem pod blokiem, gdzie czekał na mnie Tae. Wsiadłem do samochodu na miejsce pasażera przedtem witając się z przyjacielem.

-Dziękuję za podwózkę-powiedziałem z uśmiechem do przyjaciela.

-Nie ma za co! Przecież gdyby nie ty nie byłbym zaproszony na imprezę, prawda?-zapytał z śmiechem.

-W sumie tak-stwierdziłem z uśmiechem ciesząc się, że mogę spędzić z nim trochę czasu, bo od kiedy w moim życiu pojawił się Min miałem na wszystko za mało czasu, ale też w końcu przestało być tak strasznie monotonnie. Zanim obejrzeliśmy się byliśmy na miejscu pod domem Jeona. Tuż przed wyjściem ogarnęła mnie panika i zesztywniałem na miejscu, ale na szczęście głos Taehyunga wyrwał mnie z transu.

-Już idę!-powiedziałem,po czym wyszedłem na miękkich nogach na chodnik prowadzący do domu Jungkooka. Gdy zapukałem drżącą ręką, drzwi otworzył nam Jeon.

-Hej...-przywitałem się, a przez moją głowę pędziły ponure wspomnienia zawiązane z chłopakiem.

-Cześć... Mógłbyś mi go przedstawić?-zapytał i przyglądając się Tae wpuścił nas do środka. Tamten spłonął rumieńcem, który starał się za wszelką cenę ukryć, a ja powstrzymałem chichot.

-Oh, oczywiście, przepraszam. Jungkook to Kim Taehyung. Taehyung to Jeon Jungkook.

-Miło mi-powiedział, po czym wyciągnął dłoń w jego stronę, którą Tae złapał patrzyąc się na niego oczarowany. Przez chwilę Jeon lustrował uważnie całego chłopaka. Swoją drogą musiałem stwierdzić, że wyglądał świetnie. Był ubrany w czarny podkoszulek w czerwone paski, skórzane spodnie w kolorze ultramaryny* oraz bandamkę kontrastującą z bladością jego skóry, przez co eksponowała porcelanowy odcień szyi która przykuła wzrok Jungkooka. Weszliśmy w głąb mieszkania i zobaczyłem, że domówka rozkręciła się na dobre. Usiadłem na kanapie razem z Taehyungiem i po chwili zadowolony stwierdziłem, że Jeon dosiadł się obok niego i zaczął mówić mu coś do ucha, na co tamten zarumienił się, ale starał się to ukryć. Niestety po chwili do pomieszczenia weszło kilka osób i Jungkook wstał tracąc zainteresowanie chłopakiem.

-Kurde-pomyślałem trochę zirytowany, że nie udało się. Postanowiłem zmienić taktykę. Wstałem i ruszyłem do kuchni zostawiając Kima samego. Wchodząc do szukanego pomieszczenia zobaczyłem wysokiego bruneta o szerokich, imponujących barkach, który przygotowywał drinki. Gdy podszedłem bliżej zobaczyłem jego ciemne oczy i delikatne, wręcz trochę  kobiece rysy.  

-Co podać?-spytał przyjaźnie.

-Poproszę dwa drinki, najlepiej Wściekły Pies**

- Oczywiście-odpowiedział, uśmiechnął się i zabrał się do szykowania.

-Przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Jimin Park-powiedziałem wyciągając dłoń, którą po chwili uścisnął.

-Mam na imię Jin, a raczej Kim Seokjin i jestem przyszywanym bratem Jungkooka, miło mi-odpowiedział, po czym znów zajął się przygotowywaniem drinków. Po chwili podał mi dwa kieliszki z alkoholem.

-Proszę bardzo, ale uważaj bo naprawdę dają kopa-roześmiał się.

-Dziękuję, będę uważać-powiedziałem, po czym miałem ochotę się podle roześmiać. One wcale nie były dla mnie. To była istotna część planu. Teraz zostało mi trochę poczekać i wcielić go w życie. Po jakimś czasie ujrzałem Jeona na środku salonu z grupą też trochę wstawionych znajomych.

-Jeszcze bardziej ułatwił mi zadanie-pomyślałem z satysfakcją, po czym ruszyłam w ich stronę. Stanąłem w zdecydowanej pozie z drinkami przed sobą i powiedziałem do Jungkooka:

-Założę się, że ich nie wypijesz na raz.

-No to dawaj je mały-odpowiedział, po czym złapał za oba naczynia i wypił ich zawartość. Po chwili wszyscy zaczęli wiwatować, a ja zacząłem bić brawo ciesząc się z jego naiwności. Tak jak myślałem po chwili zrobiło mu się nie dobrze. Wzrokiem w tłumie odszukałem Tae i przywołałem go do siebie.

-Zabierz go do łazienki-powiedziałem przestraszonemu chłopakowi. Tamten natychmiast podszedł do niego i opierając go na sobie zabrał go do wskazanego pomieszczenia. Miałem ochotę krzyczeć z radości, że mój plan się sprawdził. Towarzystwo wróciło z powrotem bawić się jakby nic się nie stało co było mi w stu procentach na rękę. Zadowolony z siebie odniosłem puste szklanki do kuchni i poszedłem do łazienki sprawdzić co z Jungkookiem. Nie czułem się teraz źle po tym co mi zrobił wcześniej, ale zrobiłem to dla przyjaciela zadurzonego w nim. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Tae siedzącego przy wymiotującym Jungkooku.

-Taehyung?-spytał słabo.

-T-tak?-powiedział roztrzęsionym głosem pełnym emocji, pewnie też dlatego, że zapamiętał jego imię.

-Dziękuję...

Taehyung o mało nie wyglądał jakby miał zemdleć, ale wiedziałem, że sobie poradzi.

-Tae, zabierz go do siebie. O popilnowanie imprezy poproszę przyszywanego brata Jungkooka.

Popatrzył na mnie z wdzięcznością, a ja wyszedłem w poszukiwaniu Jina. Po chwili wpadłem na niego w salonie i szybko wyjaśniłem sytuację, a on zrozumiał to i zgodził się. Spojrzałem przez okno i zobaczyłem Tae odjeżdżającego samochodem. Po chwili rozczulania się nad tym uroczym widokiem wyjąłem smartfona i zadzwoniłem do Yoongiego.

-Hej skarbie, co tam?

-Hej Yooni, mógłbyś mnie odwieźć do domu?

-Oczywiście kotku, tylko podaj adres-

Podałem mu wiadomość, rozłączyłem się i wyszedłem przed dom. Po chwili Yoongi podjechał samochodem do którego wsiadłem. W czasie podróży nawet na chwilę z mojej twarzy nie zszedł uśmiech satysfakcji.

-Co się stało?-spytał rozbawiony.

-Mój plan zadziałał-roześmiałem się.

*głęboki odcień granatu optycznie wybielający tkaniny

**drink przyrządzany z tabasco, syropu malinowego i wódki

Illegal || YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz