Rozdział 28 || Jimin

479 26 0
                                    

Obudziłem się około godziny szóstej. Kręciłem się z boku na bok, ale nie mogłem zasnąć. Postanowiłem wtulić się w Yoongiego, więc wyciągnąłem dłoń by go dotknąć. Przeraziłem się, gdy moja ręka wyczułem tylko chłodny, pusty materac. W sekundę moja senność rozwiała się i otworzyłem oczy. Mina nigdzie nie było. Zacząłem zastanawiać się, gdzie może być. Setki myśli zaczęły kłębić się w mojej głowie, ale żadna nie była na tyle sensowna i nie mogłem się jej uczepić. Natychmiast wstałem dochodząc do wniosku, że może już wstał i niepotrzebnie się martwię. Obszedłem całe mieszkanie i stwierdziłem, że nigdzie go nie ma. Z braku lepszego pomysłu zszedłem na dół do kuchni i nasypałem sobie kolorowych płatków, po czym zalałem je mlekiem i zabierając ze sobą miskę oraz łyżeczkę, poszedłem do salonu obejrzeć telewizję. Włączyłem telewizję i zacząłem oglądać jakiś losowy program. Starałem się skupić na kobiecie prowadzącej w tej chwili wywiad, ale nie byłem w stanie. Moje myśli nadal nie dawały mi spokoju. Martwiłem się o niego jak nigdy dotąd. W sumie to chyba normalne, gdy twoja miłość zamieszkuje z tobą, po czym wychodzi w nocy znikając bez śladu i nie wraca. Zacząłem czuć na sobie ciężar paniki, strachu i momentami smutku. Po chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Serce zaczęło bić mi mocniej na myśl, że jest to Min. Pełen nadziei odwróciłem się, by spojrzeć w stronę korytarza. Tak jak myślałem pojawił się tam Yoongi. Moje zdziwienie wywołał jego wygląd, ponieważ wyglądał na zmęczonego, spoconego i zaskoczonego. Pewnie nie spodziewał się, że tak wcześnie wstanę. Rozebrał się, zaniósł torbę do sypialni, po czym zszedł na dół. Łazienka była za salonem, więc musiał obok niego przejść, czyli właściwie obok mnie i zdawał sobie sprawę, że będzie musiał się wyjaśnić.

-Gdzie byłeś? -spytałem.

-Ja...

-Tylko nie kłam Yoongi... -powiedziałem patrząc mu głęboko w oczy.

-Nie chcę cię okłamywać skarbie... -powiedział podchodząc do mnie.

-To powiedz, gdzie byłeś.

-Nie chciałem mówić ci dla twojego dobra...

-A więc? Bez wymówek -powiedziałem zniecierpliwiony i odrobinę zaniepokojony.

-Otóż... Zorganizowaliśmy napad na sieć płatności banku... Ale wcześniej trzeba było załatwić sprawę w samym budynku... Odbyło się bez ofiar, oczywiście! -szybko zaprzeczył odwracając wzrok i pocierając kark.

-Wiem, że to absurdalnie brzmi, ale to prawda... -dodał. W pierwszym odruchu roześmiałem się, ale po chwili doszło do mnie znaczenie słów i zbladłem.

-Yoongi, ale oni mogą cię złapać... -powiedziałem ze łzami w oczach, bo nie wyobrażałem sobie życia bez niego obok mnie. Nie byłem gotowy stawić czoła życiu bez niego.

-Postarałem się by tak nie było. Obiecuję ci, to już ostatni taki wybryk. Porzuciłem gangsterstwo z chwilą, gdy pierwszy raz cię zobaczyłem. To był ostatni odskok i obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy -powiedział, po czym delikatnie mnie przytulił.

- D-dziękuję, za szczerość, a-ale błagam cię nie rób tego w-więcej... -szepnąłem starając się opanować szalejące emocje.

-Obiecuję i przepraszam... Już nigdy więcej... Źle się z tym teraz czuję... powiedział, a potem ukrył twarz w moich włosach.

- K-kocham cię i nie chcę by cokolwiek ci się stało...

-Wiem, kochanie, wiem... -odpowiedział, po czym pocałował mnie w czoło. Pomimo tego, że był spocony nie miałem żadnego oporu, by włożyć ręce pod jego koszulkę, a on odwdzięczył mi się dłońmi na moich biodrach i językiem w ustach. Ja też nie pozostałem mu dłużny. Po chwili stania w objęciach Yoongiego usłyszałem pukanie do drzwi.

-Pójdę -powiedziałem, po czym podszedłem i otworzyłem je. Od razu zrobiło mi się zimno, a mój żołądek ścisnął się ze strachu. Na zewnątrz stało dwóch policjantów.

-Dzień dobry, sierżant Mike Cho, można rozmawiać z panem Minem Yoongi? -zapytał wyższy z nich. Był o co najmniej piętnaście centymetrów wyższy, więc patrzył na mnie z góry.

-Oczywiście, już go wołam -potwierdziłem ledwie ukrywając dreszcze przerażenia przygotowując się na najgorsze.

-Co się stało, skarbie? O, mamy wizytę. W czy mogę pomóc? -spytał ze stoickim spokojem obejmując mnie ręką w pasie. Dokładnie wiedział, że teraz potrzebuje jego bliskości. Umiał wyczuć to i wyczytać z mojej twarzy.

-Chcemy wiedzieć gdzie był pan w godzinach od północy do czwartej dziś rano. Napadnięto dziś na sieć lokalnego banku. Może wie coś pan o tym? -pytał niższy z notatnikiem.

-Spałem, po czym poszedłem do siłowni na piętrze -odpowiedział z uśmiechem.

-Mamy na ten temat nieco inne zdanie -odpowiedział wyższy wyciągając z torby tablet. Przeszły mnie dreszcze przerażenia.

-Zdobyliśmy nagranie na którym prawdopodobnie pan włamuje się do serwerowni ułatwiając hakerom dostęp do głównego oprogramowania obsługującego bank.

-Ja? Nic podobnego -odpowiedział z pokerowym zaskoczeniem.

-Oh... Przepraszamy za najście... Nie ma tego nagrania...

-Nic się nie stało -odpowiedział z satysfakcją Min.

-A co do pana Jimina, proszę pamiętać następnym razem o zakazie opuszczania budynku bez wyraźnego zezwolenia. Jeszcze raz dziękuję, do widzenia -odpowiedział wychodząc razem ze wspólnikiem. Zamknąłem drzwi i głęboko odetchnąłem z ulgą starając się rozluźnić napięte mięśnie.

- Nie rób tego nigdy więcej... nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś!

-Nie ma więcej powodu do obaw kochanie -odpowiedział z szerokim uśmiechem. Chwyciłem poduszkę z kanapy i uderzyłem go uchylając się przed atakiem.

-Cieszę się, myślę, że możemy coś teraz razem obejrzeć -zaproponowałem.

-Zgoda, tylko się umyję -odpowiedział i zadowolony wyszedł do łazienki wcześniej jeszcze trafiając mnie poduszką. Chichocząc poszedłem do kuchni zrobić popcorn.

Illegal || YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz