Rozdział 33 || Jimin

439 28 5
                                    

-H-hyung... -płakałem potrząsając jego ramionami. Gorzkie łzy wstydu, załamania i smutku spływały po mojej twarzy. Po chwili usłyszałem jak kilka osób podbiegło do mnie. Podniosłem głowę i zobaczyłem ratowników. Miałem ochotę gryźć i kopać każdego, który zbliżył by się do mnie, ale odsunąłem się wbrew sobie. Po chwili ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Któryś z ratowników. Nie wiedziałem jego twarzy przez łzy.

-Zabieramy go do szpitala przy ulicy Sai -powiedział, po czym opuścił taras. Po chwili odetchnąłem, zebrałem się w sobie i wybiegłem z mieszkania zamykając za sobą drzwi. Zjechałem windą na dół i złapałem taksówkę.

-Poproszę do szpitala przy ulicy Sai, jak najszybciej -powiedziałem, a kierowca ruszył. Po kwadransie byłem na miejscu. Szybko zapłaciłem taksówkarzowi i wbiegłem do środka. Wpadłem do recepcji i dopadając lady zwróciłem na siebie uwagę recepcjonistki.

-Gdzie jest Min Yoongi? -zapytałem gorączkowo.

-Jest w sali 29 w trakcie operacji -odpowiedziała po chwili.

-Dziękuję -odpowiedziałem i błyskawicznie odnalazłem salę numer 29. Po chwili wyszedł stamtąd lekarz przeglądając wyniki. Szybko podszedłem do niego.

-Czy Min żyje? -spytałem przerażony.

-Obawiam się, że muszę pana zmartwić -powiedział. Mój świat w ułamek sekundy rozpadł się na milion kawałków. Przez moją arogancję i dumę odszedł. Przeze mnie. Po mojej twarzy znów popłynęły łzy.

-Rozumiem jak trudna jest utrata dziadka... -powiedział kładąc mi dłoń na ramieniu.

-Kogo? -spytałem.

-Dziadka. Był tu operowany 95 letni mężczyzna o imieniu Min Yoon Ji i zmarł -doprecyzował.

-Gdzie jest Min Yoongi? -spytałem z obłędem w oczach. Nie mogłem dłużej czekać w tej niepewności.

-Oh, Min Yoongi. Przepraszam, źle usłyszałem. Jest w sali 32 -odpowiedział sprawdzając przedtem jakieś dokumenty.

-Dziękuję -odpowiedziałem w biegu.

Już od godziny czekałem pod salą umierając ze strachu. Przyłapałem się nawet na obgryzaniu paznokci. Po chwili zobaczyłem go i oczy naszły mi łzami. Był blady, a jego ciało było przykryte aż po szyję, a blond włosy leżały roztrzepane na poduszce. Miał zamknięte oczy, ale ku mojej niesamowitej uldze miarowo oddychał. Przewieźli go do sali obok. Przystawiłem sobie krzesło i usiadłem obok wpatrując się w niego załzawionymi oczami nerwowo miętosząc brzeg bluzy. Po chwili podeszła do nas pielęgniarka, która zamontowała w jego przedramieniu wenflon i przypięła do niego kroplówkę. Zapewne lek. Ale nie to pobudziło moje zmysły.

-Czy będzie czuł się dobrze? -spytałem przerażony, bo Yoongi nawet nie drgnął, gdy ta kobieta wpięła igłę w jego żyłę, a przecież on nienawidzi tego.

-Przykro mi to mówić, ale zapadł w śpiączkę -odpowiedziała. Poczekała chwilę i odeszła zostawiając mnie samego z Yoongim i ciężarem mojej niewyrozumiałości, która doprowadziła to tej strasznej sytuacji. Nie mogłem przestać winić się, ale łzy przynosiły trochę ukojenia.

-P-przepraszam cię Y-yoongi... T-to wszystko m-moja wina... -szepnąłem płacząc. Po chwili złapałem jego bladą, smukłą i zimną dłoń w swoje palce.

-K-kocham cię p-ponad życie, wiesz?... -zapytałem oczekując jakiegokolwiek znaku w charakterze odpowiedzi. Chociażby poruszenia powieką. Nie doczekałem się. Znów zalałem się łzami ściskając bezwładną dłoń Mina.

Illegal || YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz