dla kiviaok bo robi mi się cieplej, kiedy to czyta): ❤️
[podkreślone kwestie, to dialogi w języku angielskim]
◜PINK MOTEL◞
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jeongguk nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Czuł się oszukany, odrzucony i wyśmiany przez los. Teraz jego jedynym pragnieniem było zakopanie się pod ciepłą kołdrą w swoim domu i ewentualne zawołanie Parka i Kima, by się im wypłakać, bo w tym momencie nie widział żadnego rozwiązania. Nie rozumiał dlaczego, to się dzieje i to go najbardziej bolało. I mógł zapytać Taehyunga, co się stało, ale ten zmieniał temat albo w ogóle go ignorował. Nawet starszy nie podejmował żadnej próby zwyczajnej rozmowy, chociażby o pogodzie, która była tego dnia całkiem znośna, zważając na temperaturę, ale nawet to się okazywało wierzchołkiem góry lodowej oczekiwań Jeona.
Przez to wszystko miał mętlik w głowie i zastanawiał się, co takiego zrobił źle, że Taehyung miał go gdzieś. Bo niby czasem rozmawiali i starszy normalnie odpowiadał, chociażby wtedy, kiedy Guk tracił z pola widzenia Soorin i pytał się starszemu gdzie jest, ale tak poza tym nie było między nimi żadnej konwersacji. Przecież Kim się tego dnia nawet nie uśmiechnął ani raz do Jeongguka, a co dopiero nie dał nawet tego pieprzonego muśnięcia w skroń czy spojrzenia z tym diamentowym błyskiem. I gdyby nie fakt, że znajdowali się właśnie na plaży, to pewnie sam stworzyłby morze wokół siebie, bo miał ogromną chęć wyrzucenia z siebie łez i zatopienia się w nich. Miał wrażenie, że to wszystko było bańką mydlaną, która właśnie teraz pękła, która była tylko chwilowa.
On się poczuł chwilowy.
Ale starał się też jak najmniej zaprzątać sobie głowę brunetem, który właśnie leżał na leżaku bez koszulki, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie, obserwującego Soorin i jego. Przynajmniej miał małą nadzieję, że na niego też patrzy, nawet jeżeli myślał, że to nie jest ten sam wzrok co wtedy, gdy oddychali sobą nawzajem. Ale w ogóle cieszył się, kiedy Taehyung go obserwował.
A prawda była taka, że noc spędzona z Jeonggukiem była najwspanialsza na świecie. I nie dlatego, że wtedy osiągnął swój zdecydowanie najlepszy orgazm w życiu, ale dlatego, że to on mógł być tym pierwszym i że to on mógł kochać Jeona całym sobą. Bo pokochał zajmowanie się tym chłopakiem z opadającymi włoskami na gwiazdkowe oczy, malinowymi usteczkami, króliczym uśmiechem, różanymi policzkami i delikatnym ciałkiem. Kochał sposób w jaki Jeongguk go dotykał, tak niepewnie i rozkosznie. Kochał muzykę, która wychodziła z ust młodszego i mógł przyrzec, że jeżeli miałby taką możliwość, to zapętlałby ją w kółko i tak cały czas. Kochał ten rozbrajający uśmiech i słodki chichot. Ale przede wszystkim kochał całego Guka. I to było dla niego pewne.
A widząc ten smutek w oczkach tego kochania, miał ochotę wpaść pod auto, bo doskonale wiedział, że to przez niego.
Taehyung był nieobecny dla szatyna, nie dla tego, że coś mu się nie podobało. Dla niego wszystko było idealnie, ale zaczęła zżerać go niepewność i strach, bo się bał tego, że on zrobi coś źle, że im nie wyjdzie i że znów będzie cierpiał. I miał wielką ochotę rzucić się ot tak na dwudziestojednolatka i wycałować, ale nie robił tego też ze względu na Soorin. Nie chodziło o to, że jest w związku z mężczyzną, bo zdawał sobie sprawę z tego, że Soo by to akceptowała, a przynajmniej miał takie przeczucie, w końcu wraz z Soojin od zawsze uczyli ją szacunku i tolerancji, ale obawiał się, że mała zareaguje na taką wiadomość podobnie jak na tą od mamy, kiedy powiedziała, że kocha kogoś innego, nawet jeżeli Guk zaliczał się do jej najukochańszych osób. Dlatego wolał na razie nic po sobie nie ukazywać, a wytłumaczyć jej wszystko na spokojnie w domu.