10 | let's go to the party

1.8K 348 114
                                    

hejhejhej

◜PINK MOTEL◞

Kilka kolejnych dni było dość znośnych, a przy tym męczących dla Jeongguka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kilka kolejnych dni było dość znośnych, a przy tym męczących dla Jeongguka. Czuł się lepiej, a przy tym i gorzej. Buziak od Taehyunga był taki miły, a on szczerze mógłby powiedzieć, że chciałby takich więcej. I sam nie wiedział dlaczego, bo zakochanie nie wchodziło w grę. Przynajmiej jeszcze. Nie myślał o nim cały czas, tylko po prostu kilka razy w ciągu dnia, gdy Soorin coś o nim wspomniała lub, gdy ten przychodził z pracy, to tak po prostu mu się z nim to kojarzyło. Ale były to same dobre wspomnienia. Stwierdził w końcu, że Taehyung jest kochaną osobą, której ze świecą można szukać i cieszył się, że trafił na niego, bo nie mówił może tego głośno, ale zawsze czuł się lepiej i swobodniej przy nim. Najprościej mówiąc, Jeongguk mógł to nazwać głęboką przyjaźnią lub zauroczeniem, ale niczym więcej. I nie przejmując się tym, normalnie funkcjonował przy starszym.

Choć z drugiej strony zdawał sobie sprawę z tego, że jest to głupie i niedorzeczne. I już nie chodzi o to, że Tae zdawał się mu być stuprocentowym heteroseksualistą, a o fakt, że biznesmen był po uszy zakochany w Soojin. A Jeongguk nie miał w zwyczaju odbierać szczęścia innym. Byłoby mu najzwyklej w świecie źle z faktem, a poza tym sam nie miałby odwagi powiedzieć wprost o swoich uczuciach komuś, kto ma drugą połowkę. I już nawet nie miał na myśli Kima, ale ogólnie chciał mieć kogoś tylko dla siebie, nawet jeżeli brzmi to egoistycznie i chciał być tylko dla kogoś. Tyle w temacie.

Nawet mówiąc o tym Yugyeomowi, ani razu nie zapłakał, a nawet nie jęknął. Mówił gładko i zwięźle, a to cieszyło szarowłosego i to bardzo. W końcu szatyn odżył, a jego złe samopoczucie minęło. Chociaż Yugyeom umiał dosłyszeć ten lekki wyrzut i chęć bycia kochanym. Więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i obejmując Guka przy oknie, gdzie właśnie tamten opowiadał o swoich uczuciach, Yug połaskotał go po brzuchu, na co Jeon się zaśmiał, a potem okręcając go twarzą do siebie uśmiechnął się dziwacznie i ruszył brwiami w górę i w dół.

- Chodźmy na imprezę! - krzyknął, a zaraz potem zabrał się za przekopywanie szafy Jeona, na co ten się skrzywił i podszedł do młodszego, powtórnie zamykając ciężki kawał drewna.

- Zgłupiałeś? Jest późno, a ja nie chcę - burknął jak mały dzieciak, następnie siadając na łóżku z założonymi rękoma.

Był lekko wkurzony. Yugyeom dobrze wiedział, że on nie lubi imprez, a do tego nie czuł się najlepiej w tym momencie. A gdyby był w klubie, to tym bardziej czułby się gorzej. Najzwyklej w świecie nie lubił zatłoczonych miejsc, gdzie było pełno spoconych ludzi, jakiś oblechów, a napoje alkoholowe lały się litrami. Z reguły był spokojnym człowiekiem, a na żadne biby go nie ciągnęło.

- Jezu, nie marudź, hyung. Poza tym jest dwudziesta, a o tej godzinie zwykle się wychodzi na imprezy, a ja nie mówię, że musimy iść teraz, zaraz, natychmiast. Zrób sobie jutro wolne na cały dzień i się trochę wyluzuj. Będzie fajnie, przy okazji spotkamy się we trójkę z Jiminem, bo już dawno nie mieliśmy żadnych tego typu spotkań, a powiem ci, że znów bym chętnie zobaczył Parka na drzewie - zaśmiał się Kim, a zaraz po nim Jeon, przypominając sobie całe zdarzenie. Rzucił się na łóżko przyjaciela, rozwalając przy tym kołdrę, a potem podniósł się do siadu, by zacząć robić kitę szatynowi z jego gęstych włosów. - Co ty na to, dzieciaku?

❝PINK MOTEL❞ jjg+kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz