◜PINK MOTEL◞
To wcale nie było tak, że pierwszą rzeczą jaką zrobił Guk, zaraz po przyjeździe do domu i usłyszeniu zwyczajnego 'dobranoc' z ust Taehyunga, było rzucenie walizek na podłogę. To wcale nie było tak, że potem pobiegł do toalety, rozebrał się i wskoczył pod prysznic, by pomóc w maskowaniu się łzom. To wcale nie było tak, że brakowało mu jego ciepłych ramion, jego słodkich ust, jego magicznego wzroku, jego rozkosznych słów i jego obecności. To wcale było nie tak, że za nim tęsknił i że chciał go wreszcie przy sobie poczuć. To wcale było nie tak, że zaczęły go gryźć wyrzuty sumienia i że zaczął żałować swojego idiotycznego zachowania.
To wcale nie było tak, jak się mogło zdawać.
A może jednak?
Szatyn naprawdę czuł się okropnie i miał ochotę zapaść się pod ziemię, bo zaczął zdawać sobie sprawę z tego, jak ranił Kima swoimi durnymi humorkami. Z początku wydawało mu się to okej, bo halo, to nie było nic aż tak złego, ale teraz dotarło do niego, że zaczął iść z tym w zupełnie inną stronę i zamiast przyciągać do siebie Taehyunga, zaczął go odpychać i zniechęcać, co było najgorszym uczuciem na świecie. On nie chciał go do siebie zrazić, chciał widzieć jego starania, ale przedłużając to i będąc coraz bardziej obojętnym zniszczył to wszystko, powodując, że starszy przestał zwracać na niego uwagę. Potrzebował tylko jego wzroku, dłoni na policzkach i szczerego uśmiechu, nic więcej, choć wiedział, że nie zasługuje. Przecież nawet sądził, że nie zasługuje na kogoś takiego jak Taehyung.
Taehyung był idealny.
Trzydziestolatek śmiało mógł otrzymać miano anioła, a Jeongguk po cichu wierzył w to, że Kim ma w sobie jakieś magiczne moce i skrywa białe skrzydła, by nie pokazywać swojej prawdziwej natury, bo to tak jakby wykonywał jakąś bardzo ważną misję. Brunet był delikatny, czuły i taki rozkoszny. Zawsze czarował swoim uśmiechem, tymi błyszczącymi diamentami sprawiał, że wszystko stawało się nieważne, dłońmi zawsze czule błądził po skórze czy włosach, jakby gdyby bał się, że to zniszczy, zepsuje, a wtulając się w jego ciepłe ramiona, zapewniał bezpieczeństwo. Do tego był wyrozumiały, może nawet za bardzo, ale zdawał sobie sprawę z tego, że on sam chciałby, żeby jego też ktoś tak rozumiał. Taehyung również był mądry, troskliwy i kochający. Wciąż pamiętał o Soojin i ją wspierał, troszczył się o Soorin, która była jego oczkiem w głowie i starał się ją chronić przed wszystkim co złe, zaś one obie były jednymi z najważniejszych kobiet w jego życiu, które zapraszały uśmiech na jego buzię czy poprawiały humor zwykłym przytulasem. Biznesmen był również cierpliwy, wytrwały i odważny, a przy tym stanowczy, aczkolwiek wciąż delikatny. Nie bał się większej konfrontacji z Gukkiem, czekał na niego, był wobec niego taki sentymentalny, a przy ich zbliżeniu starał się oddawać całego siebie, pokazać Jeonggukowi, że go kocha, nawet jeżeli nie powiedział mu tego prosto w twarz, a też chciał sam poczuć na nowo, jak to jest być kochanym. Ogólnie rzecz biorąc, to Taehyung był ujmojąco pewny. Jeongguk nie mógł powiedzieć na niego złego słowa, chociaż ostatnio był na niego zły, ale w głębi duszy przeczuwał, że to coś za sobą ciągnęło i nie mógł ot tak osądzać Kima, choć był pewien, że ten nie chciał i nie chciałby go zranić.
CZYTASZ
❝PINK MOTEL❞ jjg+kth
Fanfiction[poprawiane] TAEGGUK. | tags # babysitter!au fluff angst smut top!tae slow burn taehyungowi brakowało bliskości, a jeongguk zaopiekował się nie tylko małą soorin