1. 2. Propozycja

1K 95 32
                                    

W domu czekał już na dziewczynę ojciec. Obrzucił córkę zatroskanym spojrzeniem. Domyślał się, że po śmierci Daichiego skryje się gdzieś w gęstwinie, aby w samotności wszystko na spokojnie przemyśleć, to jednak gdy długo nie wracała, zaczął się o nią martwić.

 Nie patrz tak na mnie. Nic mi nie jest.  Nozomi wyminęła ojca i poszła do kuchni, gdzie zaczęła przygotowywać posiłek dla bliskich.

 Jeśli chcesz porozmawiać...  zaczął Butsuma, na co dziewczyna zmroziła go wzrokiem.

 Nic mi nie jest, naprawdę. Ile można się powtarzać?

 Po prostu dobrze wiem, ile Daichi dla ciebie znaczył.

— Zrobię wam jedzenie i idę się położyć. Chyba nie masz nic przeciwko temu, prawda?

Butsuma przystał na propozycje córki i opuścił kuchnię.

Nozomi z ulgą przyjęła fakt, iż została sama. Miała dość nadopiekuńczego ojca i jego niekończących się pytać o to, gdzie była i co robiła. Nie była w końcu dzieckiem. Na dobrą sprawę przestała nim być, odkąd doszło do niej, jak okrutne potrafi być życie.

Bez słowa podała braciom i ojcu posiłek. Sama nie była głodna. Zawsze tak miała, kiedy zaczynała się czymś denerwować. Ściskało ją w żołądku tak bardzo, że nie potrafiła niczego przełknąć.

Gdy wszyscy zaczęli jeść, oddaliła się do swojego pokoju, aby się położyć. Z ulgą przyjęła ciepło bijące od futonu. Miękkość materiału dodawała otuchy. Niestety nie mogła zasnąć. Przez pół nocy kładła się z boku na bok, aż w końcu nie wytrzymała i poszła do kuchni.

Myślała, że będzie tam sama. Bardzo się jednak przeliczyła. Przy stole siedział Hashirama ze szklanką wody w ręku.

 Nie możesz spać?  zapytała od progu.

Brat na dźwięk jej głosu, podniósł głowę.

 To nic takiego  zbył siostrę.  I tak pewnie byś tego nie zrozumiała.

 A co, zakochałeś się?  zapytała, na nowo wracając do swojego zgryźliwego tonu.

 Widzę, że wracasz do żywych. Już myślałem, że na zawsze pozostaniesz Markotną Nozomi.

— Przesadzasz. No gadaj, która to?  Sprzedała bratu kuksańca.

 Nie o dziewczynę chodzi.

 W takim razie o co?

 Pamiętasz, jak zaprzyjaźniłem się z chłopcem od Uchiha?

 Ciężko o tym zapomnieć. Po tym jak ten zakończył z tobą znajomość, chodziłeś przybity chyba przez tydzień.

 Wiesz, naprawdę miałem nadzieję, że uda nam się jakoś zakończyć wojnę.

 Jesteś coraz silniejszy, każdy to przyzna. A sam przecież mówiłeś, że tylko ten aspekt jest w stanie wpłynąć na całą resztę.

 Niby tak.

 No to w czym problem? Zamiast użalać się nad sobą, udoskonalaj swoje techniki.

 A co z tobą?

 Nie rozumiem.

 Nie chciałabyś nauczyć się walczyć?

 Wystarczy mi te minimum, do którego zmusił mnie ojciec. Z drugiej strony wiem, że powinnam. Jestem słaba, a na nic mi umiejętności leczenia jeśli każdy, bez problemu, mógłby mnie pokonać. Dobrze wiem, że medycy są często atakowani.

Droga do doskonałości - Madara UchihaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz