Wyprawianie syna na wojnę dla Nozomi nie było łatwe. Chłopiec jednak miał już siedem lat i czy tego chciała, czy nie, innego wyjścia na dobrą sprawę nie miała. Mimo tego, iż przechodził ciężkie treningi pod okiem Butsumy, szatynka nie wierzyła, aby jej dziecko było na to gotowe. Co innego ojciec kobiety. Ale ten zawsze taki był. Według niego do realiów wojny należało przyzwyczajać już od najmłodszych lat. Dlatego kiedy córka zaoponowała, uciął rozmowę twierdząc, że zdania i tak nie zmieni.
Bardzo się o Shinjiego martwiła. Był w końcu jej jedynym dzieckiem. Mimo usilnych starań, kobiecie nie udało się już więcej zajść w ciążę. Do tego Kazuo po utracie potomka bardzo się zmienił. Stał się zimny jak lód. Odtrącił chłopca, na nowo widząc w nim dziecko wroga. Zresztą nie tylko jego. W stosunku do własnej żony również wykazywał chłód. Sypiali ze sobą bardzo rzadko; ostatnimi czasy to nawet wcale. Pił też więcej, bez przerwy wszczynając awantury. Nawiązywał wtedy do związku Nozomi z przywódcą Uchiha, wyzywając ją przy tym od najgorszych.
Kobieta mimo tego starała się upokorzenie jakoś znosić. Tym bardziej że za plecami słyszała nieprzyjemne komentarze na temat Shinjiego. Nie chcąc martwić chłopca tym, że w domu również nie najlepiej się działo, udawała przed nim szczęśliwą rodzinę.
— Nie podoba mi się ten pomysł — powiedziała ojcu, gdy ten przyszedł po jej syna.
— Nie tobie o tym decydować — odparł nieznoszącym sprzeciwu tonem.
— To jeszcze dziecko.
— Nozomi. — Stanął przed córką. Wyraźnie nad nią górował. — Taka kolej rzeczy. On również musi stanąć do walki.
— To zemsta, tak? — zapytała.
— Nie wiem, o czym mówisz.
— Chcesz, żeby zginął. — A gdy Butsuma nic jej na to nie odpowiedział, krzyknęła — Wychowywałeś go na shinobi tylko po to, aby później wystawić na rzeź! Może i płynie w nim krew przywódcy znienawidzonego przez ciebie klanu, to jednak jest to również mój syn.
— Dość tego! — uciął.
Wściekły opuścił dom córki i dołączył do reszty shinobi — w tym własnego wnuka — którzy czekali, aby stoczyć kolejną bitwę.
***
Butsuma miał z kilkunastoma shinobi dokonać dywersji, w czasie gdy główne siły z Hashiramą na czele, ruszą na wroga od frontu. Dawny przywódca przewodził niewielkiemu oddziałowi, który skryty w cieniu drzew, miał Uchiha zajść od tyłu. Niestety szybko okazało się, że wróg zdecydował się na takie samo posunięcie i również w lesie rozstawił swoje siły. Starszy mężczyzna wpadł w zasadzkę, tracąc w ten sposób wielu ludzi.
Została ich zaledwie garstka, gdy Uchiha wyprowadzili na nich kolejny atak, celując prosto w najmłodszego shinobi. Shinji z trudem sparował atak, kolejny zaś powalił go na ziemię. Bał się — bał się jak nigdy wcześniej. Jego pierwsza bitwa i już przyjdzie mu pożegnać się z życiem.
Uchiha stał nad nim, gotów w każdej chwili zadać śmiertelny cios. Widać było, że sama myśl o rychłym pozbawieniu życia przelęknionego chłopca napawała go optymizmem. Chciał jednak jeszcze trochę się z nim pobawić. To wszystko było takie łatwe — zbyt łatwe, a on lubił przecież wyzwania. Ich i tak było wielu; swą liczbą przewyższali Senju, więc jego nieobecność nic i tak by nie zmieniła. Wygrają to tak, czy siak.
W tym samym czasie Butsuma dzielnie odpierał atak czwórki Uchiha. Bez problemu zabił jednego z nich; zaraz po nim padł kolejny. Gdy zostało mu jeszcze dwóch, zdecydował się poszukać wzrokiem wnuka.
CZYTASZ
Droga do doskonałości - Madara Uchiha
Fanfiction|CZĘŚĆ 1| Czy na pozór wrogie klany są w stanie się dogadać? Czy ludzie łaknąc mocy, będą doprowadzać do kolejnych konfliktów? Okres Ery Walczących Państw. Dwójka młodych ludzi mimo iż pochodziła z będących w konflikcie klanów, decyduje się na zakaz...