Prolog

2.2K 113 27
                                    

Niedaleko Konohy, na skarpie stał samotny domek. Był niewielki; jego powierzchnię zajmowało jedno większe pomieszczenie, które jednocześnie pełniło funkcję sypialni i kuchni oraz dwa mniejsze  łazienka i schowek, gdzie można było znaleźć najróżniejszego rodzaju zioła. Skromny, wręcz ascetyczny wystrój nie przeszkadzał jednak jego właścicielce. Wręcz przeciwnie, chciała mieć przy sobie jak najmniej przedmiotów. Lata, które przyszło jej przeżyć na tym ziemskim padole, nauczyły ją, iż nigdy nie należy się za mocno przywiązywać do rzeczy, a już w szczególności do ludzi.

Tylko w jednej sprawie postanowiła zachować się sentymentalnie. Kochała Konohę. Przeżyła w niej wiele dobrych i złych chwil. No i co ważniejsze, łączyło ją z przeszłością, za którą tak bardzo tęskniła. Było to pierwsze miejsce, które mogła nazwać prawdziwym domem.

 Nozomi-sama, naprawdę nie chciałaby pani mimo wszystko zamieszkać we wiosce? Tam prościej byłoby mi pani pomagać.  Na skarpę wdrapał się właśnie młody chłopak. Mógł mieć 15, może 16 lat. Miał ciemne, sięgające do ramion włosy i jak na swój wiek był stosunkowo niski. Zdyszany stanął przed staruszką.  Poza tym samotność nie jest wskazana nikomu.

— Tetsuya-kun, dobrze wiesz, że nie musisz mnie odwiedzać  odparła kobieta, uśmiechając się do chłopca dobrodusznie.

— Czasami mam wrażenie, że chce się pani za coś ukarać, mieszkając tak daleko od wioski.

— Wydaje ci się chłopcze. Po prostu lubię samotność. W ciągu całego mojego życia widziałam już tak wiele, że chyba starczy mi tych wrażeń. Poza tym od czasu do czasu odwiedzają mnie wnuki.

— A co jeśli nagle pani źle się poczuje, a nikogo nie będzie w pobliżu?

— Poradzę sobie. Zresztą, gdybyś żył tyle lat co ja, sam zacząłbyś z utęsknieniem czekać na śmierć.

 To ile pani ma lat?

 Nie wiesz młodzieńcze, że o wiek kobiet się nie pyta?  zganiła go.

— Przepraszam. Nie chciałem panią urazić.  Speszony spuścił głowę w dół na znak pokory.

 Nic się przecież nie stało  zaśmiała się staruszka.  Dziękuję Tetsuya za twoją pomoc. Zmieniając temat, jak ci idzie na misjach? Zacząłeś brać udział w jakiś trudniejszych, czy Trzeci wciąż jest nieustępliwy?

 Chyba wciąż uważa nas za niezdary. No ale nic dziwnego, podobno stwarzamy straszne problemy. Często nas upomina co do tego, jak powinien zachowywać się shinobi*.

 Cały Sarutobi. On to chyba nigdy się nie zmieni.

— Ale i tak bardzo go podziwiam. Dźwiga na swych barkach duże brzemię. Zadbanie o bezpieczeństwo mieszkańców z pewnością nie jest łatwe.

— Może wpadniesz na herbatkę? Nawet taki samotnik jak ja lubi od czasu do czasu posłuchać opowieści młodego człowieka.

 Z przyjemnością. - Chłopiec ochoczo przystał na propozycję staruszki. Bywał u niej regularnie, ale w środku jej samotni był może ze dwa razy.

Kobieta ustawiła na palniku czajnik z wodą i udała się do schowka, gdzie trzymała zioła. Chłopiec w tym czasie rozglądał się po pomieszczeniu, szukając czegoś, co mogłoby mu przeszłość staruszki odrobinę przybliżyć. Niestety na ścianach i szafkach nie było zdjęć. W ogóle wszystkie rzeczy, jakie posiadała były jakby bezosobowe, zwyczajne. Ktoś, kto żył już tyle lat i miał bogatą przeszłość, powinien mieć cały dom w pamiątkach. Przynajmniej zawsze tak mu się wydawało. Jego babcia wszędzie porozwieszała fotografie, a na półkach poustawiała książki ulubionych autorów. Jej dom mówił o niej wszystko. Z kolei samotnia Nozomi nie charakteryzowała swojej właścicielki w żaden sposób. 

 Nigdy nie mówiła pani o swojej przeszłości. Zawsze rozmawiamy tylko o mnie. Na dobrą sprawę nawet nie znam pani nazwiska. Nic, kompletnie nic o pani nie wiem  zaczął ostrożnie Tetsuya w obawie, iż zdenerwuje zawsze życzliwą dla niego staruszkę.

Kobieta odłożyła na blat zioła. Nie odwróciła się w stronę chłopca. Nawet nie zareagowała, kiedy czajnik zaczął piszczeć na znak, że woda się już zagotowana.

Chłopiec szybko wyłączył gaz. Chciał już wrócić na miejsce i w kompletnej ciszy wypić herbatę, gdy w końcu po dłużej chwili Nozomi postanowiła mu odpowiedzieć.

 Moja przeszłość...  Westchnęła.  Dużo się wydarzyło. Widziałam niekończącą się walkę, rozlew krwi, śmierć bliskich. Byłam też świadkiem powstawania Konohy.

 Czyli znała pani Pierwszego?  Zdenerwowanie natychmiast opuściło chłopca, dając miejsce nieudawanemu zainteresowaniu.

 Czy ja go znałam? Tak. Widzisz, Hashirama i Tobirama byli moimi braćmi.

Tetsuya z zaskoczeniem przyglądał się staruszce. Musiała mieć naprawdę dużo lat, skoro była spokrewniona z nieżyjącymi od lat shinobi. Jednak nie jej wiek okazał się dla niego największym zaskoczeniem. Nie mógł uwierzyć w to, że ma przed sobą kogoś, kto był tak blisko Pierwszego Hokage** — tego samego, który zasłynął przecież jako pomysłodawca wioski. Słyszał o tym, że wciąż żyła jego wnuczka, ale nigdy nie spodziewał się na własne oczy ujrzeć siostry.

Do Nozomi natychmiast wróciły bolesne wspomnienia. Wszyscy, których kochała, odeszli. Owszem, zostały jej jeszcze wnuki, ale przez to, że klan, do którego zaczęła przynależeć ze względu na męża, został oddzielony od reszty społeczeństwa, zaczęło się tam nie najlepiej dziać.

A stało się to za sprawą jej brata Tobiramy. Mężczyzna nigdy nie potrafił zaufać Uchihom i zamknął ich z dala od reszty pod pretekstem wybudowania komisariatu, którego właśnie oni mieli pilnować. Jednak posiadacze Sharingana***  oczu budzących grozę ze względu na swe niecodzienne możliwości  dobrze wiedzieli, jaka była prawda. Brak zaufania, który był jeszcze za czasów Ery Walczących Państw ciągnął się po dziś dzień.

Ludzie zaczęli się buntować. Uchiha uznali, że jedynym wyjściem będzie dokonanie zamachu stanu, a tego Nozomi zaakceptować nie mogła. Wioska była nadzieją nie tylko Hashiramy, ale i jej własną na zmniejszenie konfliktów do minimum. A teraz coś, co tworzone było przez lata, miało być zniweczone.

Nie akceptowała również podejścia mieszkańców do klanu. Niby Sarutobi starał się jakoś konflikt załagodzić, to niestety Danzō, który działał w ukryciu, robił wszystko, aby pozbyć się niechcianych mieszkańców. A to tylko zachęciło popleczników Madary do buntowania reszty.

Nozomi nie chcąc stawać po żadnej ze stron, postanowiła opuścić tereny należące do Uchihów. W taki właśnie sposób powstała jej samotnia, niegdyś bogata w zdjęcia, książki dotyczące medycznego ninjutsu**** i ziół, teraz zaś bezosobowa.

 Nozomi-sama?  zmartwił się Tetsuya, gdy staruszka ponownie zamilkła na dłuższy czas.

 Nigdy nie mówiłam ci o swojej przeszłości z jednej przyczyny. Nie wszyscy by to zrozumieli.  Przez chwilę zastanawiała się, jak chłopcu przekazać, kim tak naprawdę była. Nie chciała go przecież przestraszyć. Tym bardziej że imię jej męża budziło grozę nawet teraz, mimo iż ten już od dawna powinien być martwy.  Jestem żoną współzałożyciela Konohy, Uchiha Madary.

_____

Shinobi inaczej ninja.

Hokage**  (dosł. Cień Ognia). Tytuł przyznawany przywódcy Konohy/Wioski Ukrytej w Liściach.

Sharingan***  technika wzrokowa klanu Uchiha, charakteryzująca się czerwonym kolorem tęczówki z czarnymi łezkami.

Ninjutsu****  techniki ninja.

Droga do doskonałości - Madara UchihaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz