2. 8. Pożegnanie

621 61 61
                                    

Sama nie wiedziała, co ją do tego wyznania podkusiło. Możliwe, że chęć wyjaśnienia sprawy jeszcze przed porodem. W końcu życie w niepewności wcale nie zaliczało się do najprzyjemniejszych, a ona była przecież matką jego dzieci. To jednak nie potrafiła wyzbyć się wrażenia, że nie powinna Madarze o tym mówić. Nie mogła pozwolić mu na to, aby znowu tak bardzo ją zranił.

Kiedy tak czekała na jego reakcję, momentalnie opuściła kobietę pewność siebie. Decyzja dotycząca szczerej rozmowy z Uchihą przyszła jej stosunkowo łatwo, niestety teraz zaczęła obawiać się konsekwencji. A sama myśl, że mógłby szatynkę odrzucić, była nad wyraz bolesna.

Z tego względu, gdy poczuła usta Madary na swoich, nie była w stanie ukryć zaskoczenia. Całował zachłannie, wręcz można by rzec brutalnie, nie pozwalając Nozomi złapać tchu.

Jego ręce momentalnie znalazły się na jej talii. Przyciągnął szatynkę bliżej siebie, tak aby napierała na niego całym swym ciałem. Z czasem zaś włożył dłonie pod koszulkę Nozomi, gładząc delikatnie plecy kobiety.

Kontakt ze skórą mężczyzny podziałał na nią nie tak, jakby sobie tego życzyła. Zaczęła go pragnąć. Chciała czuć jego bliskość coraz to bardziej i bardziej. Kompletnie pozbyć się hamulców. Dać się ponieść chwili.

Odkąd zaszła w ciążę, była bardziej podatna na wszelkiego rodzaju bodźce, a przyjemność odczuwała w stopniu wyższym niż normalnie. Każdy dotyk rozpalał jej zmysły, sprawiał, że nabierała ochoty na więcej.

Myślała, że Madara posunie się nieco dalej, kiedy tak po prostu ją od siebie odsunął.

Z ust Nozomi wydobył się pomruk niezadowolenia. Kiedy już miała nadzieję na coś więcej, on postanowił się wycofać.

Bolało.

— Nic to dla ciebie nie znaczyło, prawda? — zapytała z nutką żalu w głosie.

— Tego nie powiedziałem — wychrypiał. Utkwił spojrzenie w Nozomi, jednak kobieta nie była w stanie nic z jego oczu wyczytać.

— W takim razie jak powinnam to interpretować? — Zdenerwowana spuściła głowę w dół i zaczęła bawić się palcami.

— Czuję do ciebie to samo.

***

Hashirama żonaty był już od miesiąca, ale od dnia ślubu nie miał w ogóle czasu dla Mito. Mimo tego kobieta się nie uskarżała. Cierpliwie czekała na męża. Wszakże od zawsze uważała, iż była to jej powinność.

Z Nozomi nie potrafiła się dogadać. Szatynka była do niej uprzedzona już od samego początku i jawnie to okazywała. Jednak czerwonowłosa nie potrafiła ją za to winić. Sama bowiem czuła się jak intruz, który wszedł z butami w życie mieszkającego wspólnie rodzeństwa.

Poderwała się z miejsca, gdy do domu weszła Nozomi. Nie wiedziała, jak miała się zachować, z tego względu chciała jak najszybciej udać się do swego pokoju, kiedy niespodziewanie odezwała się do niej wyraźnie zadowolona z czegoś szatynka:

— Pomożesz mi zrobić obiad dla tej hałaśliwej zgrai?

Mito spojrzała na kobietę z wymalowanym w oczach przerażeniem. Kiwnęła tylko twierdząco głową i skierowała się za Nozomi do kuchni.

— Przepraszam — odezwała się niespodziewanie Senju. — Nie zachowywałam się w stosunku do ciebie w porządku. Byłam zazdrosna. Wiesz — urwała na chwilę, szukając odpowiednich słów — myślałam, że zabierzesz mi Hashiramę i już nigdy więcej nie będę mogła na niego liczyć. Bałam się samotnej walki z problemami. W życiu podjęłam wiele błędnych decyzji. Zachowywałam się skandalicznie. Sama powinnam wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. Teraz już to wiem.

Droga do doskonałości - Madara UchihaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz