36

9.1K 380 7
                                    

Zima o nas nie pamięta,️ Renifery zadziwione, że do sań nie zaprzężone. Święty myśli – Ja nie wierzę, paczki wiezie na rowerze?
Bardzo dużo prezentów, mało w życiu zakrętów, Dużo bąbelków w szampanie, Kogoś kto zrobi śniadanie, a na każdym kroku szczęścia w Nowym Roku!❤️
Wesołych świąt skarby!

___

Obudziłam się rano czując jak promienie słońca muskają delikatnie moją skórę. Uśmiechnęłam się do siebie czując, że mam na sobie dolną bieliznę. Setha nie było, a przynajmniej nie słyszałam, żeby jeszcze za mną spał. Wysiliłam słuch i usłyszałam, że robi coś w kuchni.
Wtuliłam się w poduszkę, ale po chwili uznałam, że wstanę. Ubrałam się w czarne dzinsy i czerwoną koszulę w kratę, po czym złożyłam łóżko. Uchyliłam też okno, aby w pokoju trochę sie wywietrzyło i udałam się do mężczyzny. Stał do mnie tyłem, a widok jego podrapanych pleców sprawił, że zalała mnie fala ciepła. Podeszłam do niego i przytuliłam się do nich. Usłyszałam pomruk zadowolenia, a po chwili zostałam mocniej przytulona do jego torsu.

- Dzień dobry kochanie - pogładził mi włosy. - Jak się spało?

- Spało dobrze, ale nie lubię się budzić ze świadomością, że nie ma ciebie obok.

- Przepraszam maleńka, robię ci właśnie śniadanie.

- Czuję - uśmiechnęłam się na zapach jajecznicy z bekonem.

- Później musimy jechać do domu głównego załatwić parę spraw.

- Seth, a może by tak..Wrócić tam na stałe?

- Źle ci tutaj..

- Nie, naprawdę nie - wyłączyłam palnik pod jedzeniem i złapałam go za policzki.

- To co się dzieje?

- Myślę, że powinieneś tak być, my powinniśmy, jako przywódcy stada. Nie możemy mieszkać z boku, bo to jest pozbawione sensu. Każdy alfa mieszka ze swoją wybranką w domu głównym, żeby zawsze móc pomóc.

- Masz rację..- westchnął i oparł czoło na moim.

- Twoi rodzice mogą tutaj zamieszkać, żeby odpoczywać. Oni tego potrzebują.

Zaraz po tym jak zjedliśmy przepyszne śniadanie, a mój mate wziął prysznic udaliśmy się do domu głównego. Na zewnątrz było okropnie zimno i wydawało się, że lada moment na ziemię może spaść śnieg. W takim momencie jazda ciepłym samochodem była niczym zbawienie.
Kiedy dojechaliśmy do domu głównego na zewnątrz było pusto, zresztą nie ma co sie dziwić.

- Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać wygląd tego budynku - oznajmiłam, a on zaśmiał się delikatnie i złapał moją rękę.

Spojrzałam na dom i na nowo przyjrzałam się jemu wyglądowi.
Wyglądał niczym akademik słynnych amerykańskich uniwersytetów.
Lewe skrzydło dla mieszkańców naszej watahy, którzy byli potrzebni na codzień, a prawe było nasze.
Niebieskooki pociągnął mnie do wysokich drzwi, a później wpuścił do środka. W domu był spory tłok, ale kiedy wilkołaki wyczuły nasz zapach trochę się uspokoiły.

- Amelio co się dzieje? - zapytał Seth, a starsza kobieta spojrzała na niego.

- Alfo, Luno - przywitała nas.- Pański ojciec kazał przekazać, że alfa Krwawego księżyca przyjedzie.

- Gdzie jest teraz?

- Czeka na was w gabinecie.

- Dziękuję - oznajmił i pociągnął mnie na górę.

Ledwo weszliśmy do pomieszczenia, a ja czułam złość mojego mate. Zacisnęłam mocniej palce na jego, ale to nie spowodowało, że jego gniew spadł.

- Anastasia - spojrzał na mnie.- Kochanie zostaw nas samych.

- Seth..

- Idź do Lydii - pocałował mnie w czoło, a ja z niechęcią opuściłam pomieszczenie.

Seth

Kiedy moja ukochana wyszła z gabinetu czułem jak mój wilk ma ochotę wyjść z ludzkiej skóry.
Mój ojciec patrzył na mnie siedząc na moim jebanym fotelu.

- Nie mogłeś do cholery zadzwonić!?

- Ale o co ci chodzi synu?

- Zachowujesz się jakbyś nadal był alfą tego stada! To ja tutaj rządzę nie ty!

- Wiecznie ciebie nie ma, mieszkasz gdzie indziej. To ja z matką jesteśmy tutaj dla naszych ludzi.

- Już nie.

- Co to ma znaczyć? - zapytał i wstał.

- Macie się wynieść z domu głównego, tak jak przystało na byłego alfę. Nie będziesz się panoszył i rządził tak jak myślałeś - zawarczałem i uderzyłem w drewniane biurko, a rzeczy na nim wręcz podskoczyły do góry.

- Co ty sobie wyobrażasz?

- To ja jestem alfą - poczułem jak kolor moich oczu zmienia się pod wpływem gniewu. - Nie będziesz podważał moich decyzji i ośmieszał mnie, nie informując o niczym.

- Seth uważaj na słowa.

- Masz czas do wieczora, żeby się spakować razem z matką i opuścić ten dom. To już nie jest miejsce dla byłych przywódców watahy - powiedziałem to głosem nie znoszącym przeciwu, a mój ojciec bez dyskusji, ale z wielkim oburzeniem opuścił pokój.

Czułem jak w moich żyłach płonie krew. W moich uszach szumiało, a kły wysunęły się. Ryknąłem wściekły i zrzuciłem wszystkie papiery leżące na biurku. Jednak po chwili poczułem jak mój brzuch zostaje objęty rękami mojej przeznaczonej. Dopiero teraz doszedł do mnie jej zapach, a ja zaciągnałem się nim. Przysięgam, że jej zapach jest najwspanialszym afrodyzjakiem. Po paru minutach uspokoiłem się na tyle, że mogłem na nią spojrzeć. Zobaczyłem w jej oczach strach, zacisnąłem szczękę doskonale zdając sobie sprawę, że był on spowodowany przeze mnie. Złapałem jej policzki i złączyłem nasze usta. Dziewczyna niepewnie oddała pocałunek, a ja poczułem jak po moim ciele rozchodzą się iskry. Jednak po pewnym czasie się odsunęła, a ja westchnęłem niezadowolony.

- Powinniśmy to poukładać zanim zjawi się alfa - spojrzała na papiery, a ja skinąłem twierdząco głową.

Nachyliła się i zaczęła powoli zbierać dokumenty. Zrobiłem to samo, ale przez to, że co jakiś czas na nią zerkałem, rozpraszałem się.
Jakim cudem tyle piękna mieści się w tak małej osobie? Dobra, nie była zbyt niska, ponieważ miała metr siedemdzisiąt, ale w stosunku do mnie była maleństwem.
Jej pełne, różowe usta zacisnęły się w wąską linię powstrzymując uśmiech, a ja znowu zapragnąłem je  pocałować.

- Mógłbyś mi pomóc, a nie udawać, że pomagasz? - jej niebieskie tęczówki spojrzały w moje, a ja westchnąłem.

- Dlaczego są tak hipnotyzujące? - zapytałem sam siebie, a ona uśmiechnęła się szeroko prawdopodobnie słysząc moje myśli, ale jej uśmiech zbladł kiedy usłyszeliśmy przyjazd samochodu pod dom główny.

Moja Na WiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz