Rozdział 1

14.8K 339 65
                                    

Obudziło mnie głośne i wyjątkowo irytujące walenie do drzwi mojego pokoju. Jęknęłam ze złością przykrywając twarz poduszką. „Cholerny Sam"- pomyślałam i powoli usiadłam na łóżku głośno wzdychając mając nadzieje, że to usłyszy.

- Wendy wstawaj do cholery! Nie mamy całego dnia. – usłyszałam po chwili.

- Idę, idę – mruknęłam wstając powoli z łóżka.

Podeszłam do drzwi i otworzyłam, jednocześnie próbując powstrzymać ziewnięcie. Miałam na sobie spodnie od dresu i wyciągnięty podkoszulek z nadrukiem ulubionego zespołu mojej szwagierki. Mieszkanie u brata, w dodatku Bety, nie było lekkim i nastąpiło zupełnie niespodziewanie więc niestety musiałam się dostosować.

- Czemu tyle śpisz? Pamiętam, że wczoraj położyłaś się w okolicach 20. Jak Jess była w ciąży nie spała tak dużo.- ciągnął w najlepsze gdy ja nadal próbowałam się obudzić. Na słowo „ciąża" od razu lekko się spięłam i odruchowo pogładziłam brzuch. Z lekkim przerażeniem obserwowałam ten niepokojący odruch i szybko spuściłam rękę. Brat zaprzestał swój wywód i zaczął się na mnie gapić jakbym miała coś powiedzieć. Wiedziałam, że po kilku tygodniach nieprzespanych nocy chciał się na kimś wyżyć ale czemu to miałam być akurat ja?!

- Wyjdź i przestań mnie irytować swoim samczym ględzeniem o tym jak to świetnie znasz się na ciąży bo inaczej doświadczysz gniewu ciężarnej- powiedziałam ze stoickim spokojem, próbując przybrać groźny wyraz twarzy. Sam podniósł ręce w obronnym geście i szybko wyszedł tłumacząc, że musi pomóc Jess w nakarmieniu Lisy.

Wiedząc , że już raczej nie mam szansy na sen poszłam pod prysznic wcześniej zabierając bieliznę i zwiewną lnianą sukienkę. Szybko umyłam się bezzapachowym żelem pod prysznic mając na uwadze to , że za pewne już wszyscy na mnie czekają. Pośpiesznie założyłam cielistą bieliznę i rozczesałam rude włosy. Sięgały mi za łopatki więc trwało to odrobinę dłużej niż bym chciała. Zakładając stanik mój wzrok zawiesił się na prawie niewidocznym wypukłym brzuchu. Do moich oczu napłynęły łzy. „Wen przestań. Nie możesz poddawać się słabości. On już nic dla ciebie nie znaczy" wmawiałam sobie po raz kolejny lecz przezroczyste krople nadal spływały po mojej twarzy.

-Mówiłem ci już Wendy. Nie możemy być razem. Jesteś moją pierwszą miłością, nigdy cię nie zapomnę ale moje serce należy do innej. Muszę być z tobą szczery.- usłyszałam zza kurtyny łez ciągle znaczących moją twarz.

- Ale.. ja cię kocham. Mieliśmy się pobrać – mówiłam rwącym się głosem, powstrzymując cisnący się na usta szloch.

- Ochh Wendy czemu musisz tak dramatyzować? Jesteś niesparowana, młoda... znajdziesz sobie kogoś, może na..

- Nie kończ. Nie mów o mnie jak o jakiejś klaczy, która ma znaczenie tylko do płodzenia potomstwa. Jesteś zwyczajnym chujem Denis. Wybrałeś swoją przeznaczoną, rozumiem to. Po co masz się zaspokajać zwykłą miłością zwykłej bety, dodatkowo bez więzi mate. – powiedziałam odwracając się do niego plecami. Moje serce rozrywał ból nie do zniesienia, na nowo odnawiając ranę, która już nigdy nie miała się zagoić.

Ciągle czując wilgoć na twarzy przyłożyłam dłonie do brzucha i szepnęłam cicho:

- Wszystko będzie dobrze maleńki wilczku. Damy sobie radę sami.

<****>

Po pożywnym śniadaniu w towarzystwie mojego brata, jego mate Jess i mojej bratanicy wszyscy razem wsiedliśmy do wielkiego pickupa mając na celu dojechanie w miarę szybki sposób na spotkanie rodzinne. Nasza rodzina nie była spora, miałam dwóch braci przy czym każdy z nich miał już swoją kobietę a jeden z nich także dzieci. Dodatkowo będą tam też nasi rodzice. Po dwudziestu minutach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowaliśmy na podjeździe gdzie stało już kilka innych samochodów. Dom nie zmienił się ani trochę od czasów mojej młodości dlatego za każdym razem jak na niego patrzyłam pogrążałam się w lekkiej melancholii.

- Wendy? Czy mogłabyś pomóc mi w przenoszeniu biszkoptów do kuchni? – Usłyszałam głos Jess. Patrzyła na mnie wyczekująco swoimi niebieskimi oczami idealnie kontrastującymi z pofarbowanymi na krwistą czerwień włosami. Ta dziewczyna w ogóle nie kojarzyła się z macierzyństwem i wypiekaniem biszkoptów ale była świetną matką i partnerką.

- Oczywiście - odpowiedziałam – mam nadzieje, że Matt przygotował krem i nie zeżarł połowy w drodze. To tiramisu śniło mi się przez ostanie dwie noce i jestem w stanie zamordować w zamian za ten deser.

W odpowiedzi usłyszałam głośny śmiech szwagierki a ja nie mogłam się nie zaśmiać, widząc jej próby złapania oddechu. Śmiałyśmy się tak głośno, że w końcu obudziłyśmy śpiącą w foteliku Lizzy, która spojrzała na nas zaspana, podniosła rączki do góry i sama zaczęła śmiać się dziecięcym śmiechem. To z kolei rozśmieszyło Jess jeszcze bardziej co w rezultacie zaowocowało 10 minutowym opanowywaniem się przed wyjściem z samochodu. Sam wyglądał na bardzo zirytowanego i sam wyszedł na zewnątrz po czym zaczął wyjmować z bagażnika wózek mojej bratanicy. Po opanowaniu śmiechu zerknęłam jeszcze do lusterka sprawdzając czy moje włosy nie pogniotły się od tarzania nimi po desce rozdzielczej i wysiadłam. Chwilę wdychałam zapach lasu, który otaczał posesje rodziców lecz po chwili usłyszałam charakterystyczne chrząknięcie za plecami. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojego młodszego brata.

- Cześć siostra, chyba się trochę przytyło – powiedział, jego oczy jarzyły się na zielono co oznaczało, że niedawno robił coś ze swoją dziewczyną. To coś niestety było po nim widać.

- Wiesz mógłbyś chociaż wygładzić ubranie gdy witasz się ze swoją cnotliwą siostrą. Nie musisz gorszyć ludzi swoim żywym życiem erotycznym. – odpowiedziałam zakładając ręce na piersi, z trudem powstrzymując śmiech.

- Ho ho ho, kto to mówi – wyszczerzył się, patrząc na mój brzuch

- Ty... - wskazałam na niego palcem mrużąc oczy

Po chwili zostałam zakleszczona w uścisku osoby silnie pachnącej czekoladą. Naomi. Mogłam się spodziewać, tam gdzie jest mój brat jest też Nao. Jak to z partnerami bywa. Jej małe ciało sięgające mi zaledwie do ramienia było bardzo silne i z doświadczenia wiedziałam, że po prostu muszę przeczekać to bolesne powitanie.

-Jak ja się stęskniłam! – wykrzyknęła dziewczyna, patrząc na mnie żarzącymi się czekoladowymi oczami. Jej długie do pasa brązowe włosy związane były w koka a ogrodniczki przydawały jej uroku. Jakim cudem miała 19 lat?

- Ja też Nao- odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko nadal będąc opleciona jej małymi ramionami. Nagle poczułam następne dwie ręce z łatwością oplatające nas obie.

- Maaaaatt, uduszę się – powiedziałam z trudem, cudem oswobadzając się z uścisków tej dwójki. – Muszę pomóc Jess w przenoszeniu biszkoptów. I nie, nie możesz spróbować Matt. Spotkamy się w środku. – widziałam jeszcze zawiedzioną minę brata po czym odeszłam w stronę auta.

<****>

Po pół godzinie cała rodzina zasiadła do obiadu. Moja mama uwielbiała gotować dlatego z uporem maniaka zapraszała nas na wspólne rodzinne obiady. Zwykle zabierały one dużo czasu dlatego w większości przypadków wszyscy zostawali do następnego dnia. Rodzice byli już wilkami po pięćdziesiątce ale nadal pozostawali tacy sami. Zmieniali się tylko fizycznie lecz ich rozmowy i uczucie nie zmieniło się od trzydziestu lat. Sama zawsze marzyłam o takiej miłości lecz po przeprawie z Denisem nie czułam się gotowa na nowe doświadczenia z mężczyznami.

- Jak tam ci idzie Wen? Masz już własną grupę? – usłyszałam donośny głos taty, który pałaszował już drugi talerz potrawki z kurczaka.

- Już coraz bliżej tato. Na razie skupiam się na treningach indywidualnych.

- To dobrze. Bo to dobrze , prawda? – spytał lekko zdezorientowany. Zawsze kochałam jego szczerość.

-Tak, to bardzo dobrze. W tym tygodniu dostałam nowe zlecenie. Jeszcze nie wnikałam w szczegóły ale zapowiada się ciekawie. Mam nadzieje, że to doświadczony zawodnik na moim poziomie.- odpowiedziałam na nowo czując rozbudzoną ciekawość. Resztę naszej rozmowy zagłuszyły rozmowy pozostałych członków dlatego posiłek dokończyłam w ciszy, uśmiechając się gdy pytania zbaczały z norm na tematy typowo rodzinne.


#####

Witam wszystkich w moim opowiadaniu o wilkołakach. Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytania, gwiazdkowania i komentowania. Do zobaczenia w następnych częściach 😉😊😃

WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz