Patrzyłam osłupiała na mężczyznę, zastanawiając się czemu aż tyle osób może dostać się do mojego mieszkania bez pukania. Matt odsunął się na bezpieczną odległość, widząc mord malujący się w oczach Willa. Widząc, że atmosfera gęstnieje wstałam i podeszłam do mojego furiata.
- Will spokojnie. To mój brat, przecież musisz to czuć – szepnęłam, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Wiem, to czuć w waszym zapachu ale widok jakiegokolwiek mężczyzny w pobliżu ciebie doprowadza mnie do białej gorączki – mówił głośno, wpatrując się w mojego młodszego brata, który powoli zbliżał się do wyjścia. Na jego słowa na moich ustach pojawił się lekki uśmiech. Zauważając spojrzenie brata przesunęłam się z Willem pod ścianę, zostawiając miejsce do wyjścia.
- Bardzo miło poznać – stwierdził Matt, podając rękę. Will skwitował to tylko lekkim prychnięciem – rozumiem. Dajcie znać jak już się sparujecie i moje życie nie będzie zagrożone – powiedział po czym pomachał mi na pożegnanie i wyszedł, trzaskając drzwiami. Jeszcze chwilę było słychać dudnienie jego kroków oraz głośny wybuch śmiechu na dole. Westchnęłam cicho, przeklinając go w myślach.
- Coś się stało? – spytałam, odwracając się do mężczyzny
- Nic – odpowiedział i przyciągnął mnie do siebie, oplatając ramionami. Wdychał powoli mój zapach i gładził moje plecy, namaszczającym gestem. Coś ewidentnie było na rzeczy.
- Will? – spytałam jeszcze raz, próbując go od siebie odepchnąć. Jego ręce jeszcze bardziej zacisnęły się na mojej talii i usłyszałam dziwny pomruk, który echem odbił się w moim podbrzuszu.
- Nie wytrzymam dłużej – powiedział w końcu, przerywając przedłużającą się ciszę – musimy się sparować. – przy ostatnim słowie spojrzał na mnie wyczekująco. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu na jego ustach dostrzegłam nikły uśmieszek. Moja lewa brew machinalnie uniosła się do góry i stanęłam przed nim, zakładając ręce na piersiach.
- Czyli mam rozumieć, że przyszedłeś tu do mnie aby mi zakomunikować, że chcesz po prostu zaciągnąć mnie do łóżka? – spytałam, w duchu śmiejąc się z jego osłupiałej miny.
- Nie, tego nie powiedziałem. Naprawdę nie chodzi mi tylko o seks, chce byśmy stali się prawdziwymi partnerami – zaczął ale przerwałam mu, wybuchając niekontrolowanym śmiechem. Zrobiła się ze mnie niezła jędza. Na tą myśl zaśmiałam się jeszcze głośniej ale widząc lekko wkurzoną minę mężczyzny opanowałam się w jednej chwili. – Tak cię to śmieszy? – spytał, podchodząc do mnie, uśmiechając się w sposób, od którego zmiękły mi kolana.
- Zupełnie mnie to nie śmieszyło. Jestem dorosła i poważna. – odpowiedziałam, cofając się ale jednocześnie pragnąc aby w końcu do mnie podszedł.
- To chcesz się ze mną sparować? – spytał jak zawsze rzeczowy.
- Chcę – odpowiedziałam lekko zachrypniętym głosem. I tak długo wytrzymałam i byłam z siebie bardo dumna. Zwykle sparowanie odbywało się tuż po poznaniu mate. Mężczyzna na moje słowa zareagował warknięciem po czym podszedł do mnie w kilku długich krokach. – Ale... nie teraz – dodałam, opierając ręce na jego klatce piersiowej aby nie zaniósł mnie siłą do sypialni. Jego oczy zalśniły dziwnym blaskiem a usta lekko rozchyliły.
- To chociaż pozwól mi pozostawić na tobie mój zapach – stwierdził, wpatrując się znacząco w moją szyję.
- Dobrze – zgodziłam się i ku mojej uciesze od razy zostałam otoczona przez jego ciepłe ramiona. Zwarliśmy się w pocałunku, badając nawzajem swoje podniebienia. Mruczałam cicho i przywarłam do niego mocniej, chcąc wchłonąć jego zapach całą powierzchnią ciała. Will westchnął przeciągle gdy jego ręce dotknęły mojej nagiej skóry. Wczepił się w nią pazurem i przerwał pocałunek, kierując się ustami w dół. Odchyliłam głowę chcąc dać mu więcej przestrzeni i po chwili poczułam jak dmucha w moją skórę na szyi. Zwilżył ją lekko językiem i przycisnął do niej wargi. Zadrżałam i chwyciłam go mocno za kark. Poczułam jak jego kły wpijają się w moją skórę, czemu towarzyszył ból pomieszany z ekscytacją. Dyszałam ciężko gdy lizał ranę. Pragnęłam więcej i to o wiele ale musiałam pozostać wierna swoim postanowieniom. Siłą odepchnęłam go od siebie i podprowadziłam do drzwi. Will odwrócił się do mnie i pogładził kciukiem oznaczenie.
- Przyjdź wieczorem – szepnęłam i wypchnęłam go za drzwi. Usiadłam przy stole, normując oddech i ponownie zabrałam się za zapiekankę.
<*****>
Po godzinie założyłam swoje ulubione legginsy oraz za duży T-shirt. Moje rude włosy kontrastowały z szarym odcieniem koszulki przez co musiały wyglądać wybitnie pomarańczowo. Cóż, chociaż teraz mam faceta z kolorem włosów o jakim zawsze marzyłam. Wsiadłam do auta i odpaliłam moją zwyczajową składankę, podśpiewując pod nosem najlepsze kawałki zespołu Ohio Players, który uwielbiałam. Podskakując rytmicznie do funkowych dźwięków lat 70 wjechałam na parking mojego klubu. Widząc Reya od razu przystąpiłam do niego z papierami.
- Rey, muszę z tobą załatwić to skrócenie godzin – powiedziałam, patrząc jak powoli wstaję z fotela i sięga po dokument
- Czemu?- spytał i wybudzając się jakby z letargu stwierdził – A no tak. – popatrzyłam się na niego z niedowierzaniem, którego już chyba nigdy się nie wyzbędę. Bez słowa podpisał dokument i popatrzył na mnie czule – trzymaj się mała- przytulił mnie i zasiadł w kantorku. Westchnęłam przeciągle i poszłam do szatni. Po przebraniu przywitałam się jeszcze z Benem, który jak zawsze krzycząc wydawał polecenia jakiejś babce po trzydziestce. Facet miał krzepę co nie przeszkadzało mu także w byciu naprawdę mądrym gościem. Kto wie, może gdyby nie Will spotykałabym się z nim. Od kilku lat prowadziliśmy delikatny flirt ale teraz pozostałam z nim jedynie w przyjacielskiej relacji.
- Jak tam Wen? Będziesz rzadziej przychodzić? Rey coś mówił – powiedział, dając kobiecie przerwę.
- Tak, no wiesz – wskazałam na brzuch – trudno by było z tym ćwiczyć jak dawniej. Ale spokojnie nie rezygnuje zupełnie z pracy.
- No coś ty, ja nawet tak nie pomyślałem. Wiem, że boks to twoja pasja- wpatrywał się we mnie, ocierając pot z czoła końcem podkoszulki- może wpadłabyś dzisiaj do mnie po treningu?
- Dziękuje za zaproszenie ale nie mogę. Jestem umówiona z chłopakiem – odpowiedziałam, uśmiechając się lekko, chcąc aby nie pozostały między nami żadne niedopowiedzenia.
- A, rozumiem. – odpowiedział i spojrzał na pijącą wodę kobietę, którą trenował – do zobaczenia Wen. Wiesz, obowiązki wzywają – uśmiechnął się do mnie smutno i pomaszerował na swoje miejsce w sali. Odetchnęłam głęboko i wzięłam się za ustalanie nowego programu zajęć na najbliższe cztery miesiące.
Godzinę później wycierając się ręcznikiem wyszłam z pod prysznica i rzuciłam na łóżko. Dwadzieścia minut temu wróciłam do domu i właściwie sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Will ma przyjść wieczorem. Świetnie Wen. Może przyjść w każdej chwili a ty nawet nie wiesz co masz zrobić. Ugotować coś? Rozebrać się i czekać na łóżku? Zdjęłam z siebie ręcznik i przyjrzałam swojemu ciału. Zupełnie nie przypominałam dawnej siebie z wielkim brzuchem i nabrzmiałymi piersiami. Czułam się dziwnie, obserwując zachodzące zmiany. Zawsze miałam wystające kości i wklęsły brzuch a teraz proszę. Pogładziłam rękami brzuch i uśmiechnęłam się lekko przypominając sobie sytuację, w której Will dowiedział się o ciąży. Jest w stanie zaakceptować nie swoje dziecko. Ocknęłam się po kilku minutach. Założyłam na siebie jedyną bieliznę z koronką jaką miałam oraz błękitną sukienkę na ramiączka. Brzuch wyglądał w niej dosyć zabawnie ale nie oszukujmy się, sukienka się na mnie długo nie utrzyma. Rozczesałam swoje marchewkowe włosy ale postanowiłam, że makijaż jest zbędny. Tylko się rozmażę albo czymś obleję. Gotowa usiadłam w kuchni, sącząc zieloną herbatę z wielkiego termosu. Po upływie pół godziny usłyszałam kroki na schodach. Moje serce momentalnie przyspieszyło i zaczęłam szybciej oddychać. Moja pierś falowała szybko gdy drzwi otworzyły się powoli. Will stanął w nich obiegając spojrzeniem cały pokój aż zatrzymał je na mnie. Piwne oczy rozbłysły dziko. Jego włosy były potargane a koszulka pomięta, na pewno musiał przeżywać okres czekania. Wstałam powoli i podeszłam do niego.
####
Do następnego❤
CZYTASZ
Wilk
WerewolfWendy jest wilczycą, która dużo w swoim życiu przeszła jednak jej optymistyczny charakter i wrodzone poczucie humoru pozwalają jej cieszyć się życiem. W chwili, której zupełnie się tego nie spodziewa odnajduję swojego mate. Czy ich odmienne charakte...