Następnego dnia do moich myśli powrócił kolor. Wstałam wcześnie około dziewiątej. Szybko ubrałam się w luźną sukienkę i nawet zdobyłam się na lekki makijaż. Zeszłam na dół po drodze starając się być cicho aby nie obudzić dopiero co uśpionej Lizzy. Weszłam do kuchni, zastając dość przygnębiający widok. Mój starszy brat siedział przy wyspie kuchennej powoli siorbiąc kawę z kubka. Cały czas patrzył w jeden punkt widocznie, powstrzymując się od padnięcia na twarz ze zmęczenia.
-Gdzie Jess? – spytałam, sięgając po kubek ponad jego ramieniem
- Pojechała na jakiś kurs. Coś z garncarstwem – powiedział , podnosząc na mnie podkrążone oczy
- Ktoś tu się nie wyspał – zaświergotałam radośnie
- Czy musisz od rana mnie denerwować? – warknął, na co tylko lekko się uśmiechnęłam. On też uwielbiał nasze małe kłótnie – A w ogólne czemu jesteś taka zadowolona?
- Bo – tu zrobiłam lekką pauzę – idę na spotkanie w sprawie wynajmu mieszkania.
Dopiero po chwili widać było, że ta informacja dotarła do jego ojcowskiego mózgu. Szybko na mnie spojrzał i szeroko się uśmiechnął przez co wory pod oczami rozciągnęły się jeszcze bardziej co wyglądało naprawdę upiornie.
- Czyli się wyprowadzasz ? – spytał – czy tylko nadal mnie podpuszczasz, żebym miał złudną nadzieje?
- Naprawdę – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. W moich oczach stanęły łzy. Sam szybko wstał i objął mnie mocno ramionami
- Moja mała siostrzyczka – powiedział, wtulając twarz w moje włosy
- Nareszcie będę miała coś swojego. Niezależnie od nikogo – szepnęłam
Staliśmy tak przytuleni aż przypomniałam sobie, że muszę się spieszyć. Szybko pożegnałam się z bratem i ruszyłam na spotkanie. Ogłaszający miał na imię Rick, był facetem po trzydziestce. Postanowił wynająć mieszkanie ponieważ z żoną oczekiwali narodzin drugiego dziecka a w tym domu nie zmieścili by się. Po dwóch godzinach byłam już tak oczarowana mieszkaniem, że od razu zdecydowałam się na dokonanie formalności. Po godzinie miałam już klucze. Stałam przed wejściem obserwując nowy kącik mojego świata. Byłam nieco oszołomiona faktem, że mam własne mieszkanie lecz czułam narastające uczucie szczęścia. Mieszkanie znajdowało się w starszej dzielnicy miasta, nieco uboższej niż ta, w których dotąd mieszkałam. Kamienice zbudowano z ciemnej cegły, która wznosiła się na wysokość dwóch pięter. Moje lokum znajdowało się na parterze z racji tego, że miałam dostęp do ogródka. Weszłam do środka kamienicy. Pachniało lekko stęchlizną ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Od razu naprzeciwko odnalazłam wzrokiem moje drzwi. Otworzyłam je i wyczułam podejrzanie znajomy zapach. Weszłam w głąb, idąc wzdłuż korytarza starałam się zrozumieć co właściwie ten facet robi w moim mieszkaniu i jak się tu dostał. Gdy weszłam do kuchni nad szafkami ukazała mi się dobrze znana kasztanowa czupryna.
- Co tak właściwie tu robisz? – spytałam, wchodząc do pomieszczenia z opartymi na biodrach rękami. Odpowiedziało mi milczenie. No tak , czego mogłam się spodziewać – Halo? Jesteś człowiekiem, możesz mówić.
Jako odpowiedź usłyszałam jedynie ciche warknięcie. Jego spojrzenie skanowało moją sylwetkę od stóp do głów a ja uparcie wpatrywałam się w jego oczy. Staliśmy tak przez dobre kilka minut aż w końcu przerwałam kontakt, będąc coraz bardziej zirytowana. Chcąc przerwać tą niezręczną sytuację podeszłam do czajnika, nalałam wodę i wstawiłam. Przygotowałam kubek i wyjęłam z szafki torebkę herbaty, którą przywiozłam ze sobą. Stałam do niego tyłem, wpatrując się w parę wylatującą z czajnika.
- Martwiłem się – nagle usłyszałam jego cichy głos – od kilku dni nie przychodziłaś na polanę. Wyczułem, że parę dni temu źle się czułaś. Musiałem sprawdzić czy wszystko w porządku.
Nadal stałam do niego tyłem milcząc, miałam nadzieje, że może przełamał swój opór i w końcu coś mi wyjaśni.
-Wiem, że możesz nie lubić mnie w tej skórze. To co powiedziałem w aucie ...ja.. może lepiej pójdę.- usłyszałam szelest więc odwróciłam się i złapałam go za rękaw bawełnianej bluzy
- Nie wychodź. Czy nie jesteś mi winny wyjaśnień? Potraktowałeś mnie jak szmatę, zupełnie zignorowałeś szansę jaką dało nam przeznaczenie. Potem przyszedłeś do mnie pod postacią wilka i zachowywałeś się jakbyśmy byli partnerami. Nic z tego nie rozumiem – powiedziałam, patrząc głęboko w jego oczy. Byliśmy tak blisko siebie, słyszałam jego oddech, na którego dźwięk mimowolnie zadrżałam. Widząc to szybko odeszłam kilka kroków chcąc zachować zimną krew.
- Ja wiem, że to co powiedziałem było okrutne. Po prostu okazywanie i opisywanie uczuć przychodzi mi bardzo trudno ale postaram się. Czułem się zupełnie oszołomiony, nie wiedziałem co się dzieje. Gdy poczułem twój zapach.. on ... doprowadzał mnie do szaleństwa, myślałem, że się na ciebie rzucę, wilk próbował przejąć kontrolę, która jest dla mnie podstawową wartością. Jesteś pierwszą osobą, która wywołuje we mnie takie emocje. Potem doszło do mnie, że jako Alfa muszę zagwarantować stadu przetrwanie więc od razu pomyślałem o tobie. Moja wataha ma się bardzo źle, jesteśmy osłabieni licznymi atakami. Dzień przed naszym spotkaniem na moich oczach zmarł najmłodszy członek stada, wiedziałem, że muszę coś zrobić. Od tamtej pory codziennie nawiedzasz moje sny a nasze spotkania w lesie są dla mnie jedną z niewielu chwil gdy czuję się spokojny, pełen życia. – słuchałam jak zaczarowana, wpatrywałam się w jego oczy, w których pojawiła się pojedyncza łza – Jesteś jedyną szansą dla mojego stada i dla mnie. Jesteś jedyną nadzieją dla mnie. Możesz mnie wyrzucić... zrozumiem to. Byłem dupkiem i nie wiem czy będę w stanie się zmienić ale mam nadzieje, że dasz mi szansę.
Wpatrywał się we mnie, jego ręce nerwowo stukały w udo a on sam lekko się przygarbił. Był taki piękny. On cały napawał mnie niewyobrażalnym poczuciem bezpieczeństwa i wiedziałam, że muszę dać nam następną szanse.
- Posłuchaj. – zwróciłam się do niego z poważnym wyrazem twarzy, starając się zachować rozsądnie – Byłeś dupkiem do kwadratu, nienawidziłam cię przez kilka dni ale potem zobaczyłam w twoich oczach prawdziwe uczucie. Postanowiłam dać ci drugą szansę już tam, na polanie gdy położyłeś się na moim brzuchu.– szepnęłam na koniec, lekko łamiącym się głosem. On jak na komendę przyległ do mnie i oplótł moją talię rękami. Wdychałam jego cudowny zapach a on gładził mnie po włosach. Po chwili jego ręka zjechała nieco niżej i dotknęła mojej szyi. Lekko drgnęłam i odsunęłam się od niego z zamiarem spojrzenia w jego oczy. Zrobiły się podejrzanie ciemne a jego oddech ciężko rozgrzewał moje policzki. Na ten widok w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka ponieważ wiedziałam, że w tym momencie nie byłam jeszcze gotowa. Poza tym musiał wiedzieć o jeszcze jednej ważnej sprawie. Moje asertywne podejście do sprawy zaczęło się rozmywać gdy jego ręce zaczęły swobodnie błądzić po mojej talii. Lekko zamruczałam i mocniej przywarłam do jego klatki piersiowej. Skarciłam się w myślach i oderwałam się od jego boskiego, ciepłego ciała. Spojrzałam mu w oczy a on odpowiedział mi zamroczonym spojrzeniem.
- Jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałabym ci powiedzieć. Jestem w ciąży.
#####
Jest następny i mam nadzieję, że się podobał.😃😉 Wiem, że Wen może zbyt szybko wybaczyła ale wybaczcie jej bo dziewczyna już sporo przeszła. (Poza tym jak o wybaczenie prosi ktoś taki jak Will to wiadomo.. :) ).
Do następnego 😊❤
CZYTASZ
Wilk
WerewolfWendy jest wilczycą, która dużo w swoim życiu przeszła jednak jej optymistyczny charakter i wrodzone poczucie humoru pozwalają jej cieszyć się życiem. W chwili, której zupełnie się tego nie spodziewa odnajduję swojego mate. Czy ich odmienne charakte...