Rozdział 4

7.5K 293 5
                                    

Las wydawał się bardzo spokojny. Promienie wiosennego słońca przebijały się przez wysokie korony drzew. Szłam powoli, wsłuchując się w hipnotyzujący śpiew ptaków. Po godzinie monotonnego spaceru weszłam na małą polankę. Stanęłam na środku, uśmiechając się do siebie. Powoli przyłożyłam rękę do brzucha. Nie miałam pojęcia, że w lesie za mną dwie pary piwnych oczu obserwują każdy mój ruch. Niczego nieświadoma położyłam się na miękkiej trawie lekko mokrej od porannej rosy. Moja cienka bluzka na ramiączka lekko przemokła ale miałam to w nosie. Pierwszy raz od kilku tygodni czułam się spokojna, pewna tego, że niezależnie od tego co nastąpi, będzie dobrze.

Po długim czasie usłyszałam szelest. Wiedziałam, że ktoś się zbliża a nawet znałam tożsamość tej osoby. Will. Jego zapach stawał się coraz wyraźniejszy a szelest trawy coraz głośniejszy. Poczułam obecność u swego boku dlatego postanowiłam nie otwierać oczu. „Ciekawe co zrobi" pomyślałam z uporem trzymając powieki, mimowolnie kładąc obie ręce na brzuchu. Nagle poczułam coś ciepłego i ciężkiego na moim brzuchu, gdy podniosłam rękę pod palcami znalazła się sztywna sierść. Z zaskoczeniem otworzyłam oczy, przyglądając się wielkiemu wilkowi, którego głowa aktualnie znajdowała się na moim podbrzuszu. Uszy miał postawione do góry a piwne oczy obserwowały mnie czujnie spod przymkniętych powiek. Był bardzo spokojny więc postanowiłam coś sprawdzić. Wyciągnęłam rękę i delikatnie pogłaskałam go po łbie. Nie zareagował więc bez oporów zaczęłam go głaskać i drapać. W sercu poczułam ciepło, jego oczy wyrażały szczerą miłość i tęsknotę. Zupełnie nie przypominał swojej ludzkiej natury. „A może on wcale nie myśli tego co mi powiedział? Może próbuje mnie zniechęcić . Tylko z jakiego powodu? Jego natura nakazuje mu mnie kochać i chronić. Czemu się jej przeciwstawia?" myśląc intensywnie, drapałam go za uszami na co on odpowiadał mruczeniem. Dotrwaliśmy tak do zbliżającego się zmroku. Gdy zaczęło się robić szaro przełożyłam jego łeb na trawę na co od razu podniósł się do siadu. Zmierzył mnie spojrzeniem i trwał w tej pozie, czekając na mój ruch. Wstałam szybko, otrzepałam spodnie i bluzkę i ruszyłam w drogę powrotną, na odchodnym posyłając mu uśmiech. Wilk podniósł się i szybko zniknął w lesie.

<***>

Po tygodniu intensywnych ćwiczeń i spotkań z agentami nieruchomości podjęłam decyzje. Musiałam wynająć mieszkanie i skupić się na przyszłości razem z dzieckiem. Od ostatniego spotkania z Willem w jego wilczej skórze widzieliśmy się codziennie. Nigdy nie odwiedził mnie jako mężczyzna ale nie naciskałam. Znałam już jego prawdziwe uczucia. Oglądając te wszystkie domy cały czas słyszałam w głowię słowa Willa, że mogę zamieszkać z nim lecz odrzucałam je, wiedząc jak potraktował mnie później. Miałam prawdziwy mętlik w głowie.

Dzisiaj byłam umówiona z Nao, która jak tylko usłyszała o tym, że kupuję dom stwierdziła, że pomoże mi wybrać meble do pokoju dziecka. Nie wiedziałam jaka będzie jego płeć dlatego wybieranie mebli było dla mnie czymś bezsensownym ale nie miałam serca jej odmawiać. Przeglądałyśmy już chyba czwarte łóżeczko, które dla mnie wyglądało dokładnie tak samo jak inne, różniło się tylko kolorem materaca.

- Nao jestem zmęczona. Kupiłyśmy już krzesełko do karmienia i nosidełko, wystarczy na dziś – powiedziałam siadając na krzesełku, przeznaczonym dla dzieci w przedziale wiekowym 6 -10

- Oj Ween, ja raczej nie będę w ciąży tak szybko, daj się nacieszyć – szepnęła, podchodząc do wieszaka z dziecięcymi bodami

- Ale ja już naprawdę nie mogę, jak wchodzę do sklepu od razu chce mi się spać, a co dopiero po trzech godzinach – powiedziałam ze znużeniem obserwując ją przy dziecięcej odzieży – skąd ty masz tyle energii?

Na to nie usłyszałam odpowiedzi ponieważ zostałam zmuszona potrzymać naręcze tęczowych ubranek. Prawie dwie godziny później ku mojej uldze wyszłyśmy ze sklepu i skierowałyśmy się w stronę parkingu. Jak to w sobotę, było sporo ludzi, wszyscy z kolorowymi reklamówkami, leciała kojąca muzyka. Kiedy już prawie dotarłyśmy do wyjścia poczułam rękę na swoim ramieniu i zostałam gwałtownie odwrócona w drugą stronę. Moim oczom ukazała się postać, o której próbowałam wielokrotnie zapomnieć. Jego przystojna twarz zaczęła mnie drażnić po pierwszej sekundzie a sam jego dotyk wzbudził moje obrzydzenie. Wyrwałam się z uścisku i stanęłam mocno w rozkroku.

- Czego chcesz- rzuciłam, czując rękę Naomi na ramieniu

- Zobaczyłem cię więc pomyślałem, że... - powiedział, patrząc gdzieś ponad moim ramieniem i wtedy usłyszałam głos, który przyprawił mnie o dreszcze

- O! Tu jesteś kochanie. Wyszedłeś tak nagle – spojrzała na mnie – co się stało? Przepraszam, że się tak wtrącam. Ty jesteś Wendy, tak? Przyjaciółka z dzieciństwa Denisa? – spojrzała na mnie wyczekująco a mnie zmroziło od środka. „Przyjaciółka z dzieciństwa, z tego co wiem z przyjaciółmi nie planuje się wspólnej przyszłości i nie wyznaje miłości" chwilę stałam, analizując co mam powiedzieć. Mój gniew momentalnie opadł i zamienił się w zupełną apatię gdy zobaczyłam, że dziewczyna trzyma rękę na widocznym już brzuchu w dobrze znanym mi odruchu.

- Tak, przyjaciółka – powiedziałam cicho, mając nadzieje, że ta rozmowa szybciej się skończy. Popatrzyłam mu w oczy, kiedyś tak bliskie, wymusiłam lekki uśmiech w stronę dziewczyny i czym prędzej ruszyłam do drzwi. Słyszałam za sobą dreptanie Nao, która próbowała dogonić mój szybki chód ale nie miałam głowy do tego by zwolnić. Czułam, że muszę wyjść na zewnątrz i odetchnąć świeżym powietrzem.

<***>

Od wczorajszego dnia chodziłam po domu przybita. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca i ciągle widziałam w głowie obrazek tej dziewczyny, trzymającej dłoń na brzuchu. Na samą myśl chciało mi się wymiotować lecz gdy uświadomiłam sobie, że musiała zajść w ciąże gdy Denis był ze mną myślałam, że zwariuje. Sądziłam, że poznał ją niedługo przed naszym rozstaniem, a tu proszę. Zaśmiałam się gorzko, słysząc w głowie określenie jakim mnie określił : „ przyjaciółka z dzieciństwa". Musiał jej dużo o mnie opowiadać. Po kolejnych dwóch godzinach bezczynnego siedzenia na łóżku postanowiłam odpowiedzieć na kilka maili z ofertami mieszkań pod wynajem. To trochę odciągnęło moje myśli od zdarzenia w centrum lecz cały czas czułam się strasznie przybita i smutna. Wolno przewijałam stronę, patrząc na różne ogłoszenia. W pewnym momencie zauważyłam coś interesującego. Ładne mieszkanko w starszej kamienicy zaraz przy parku. Dwie sypialnie, łazienka, kuchnia z wyjściem na teren małego ogródka, którego widok zupełnie mnie zauroczył. Pergole ogradzające ogród porastał gęsty bluszcz, zmieścił się nawet stoliczek i dwa krzesła. Weszłam w informacje o sprzedawcy i dostrzegłam, że ogłoszenie nadal jest ważne. Z impetem chwyciłam za telefon i umówiłam się na spotkanie. Po skończonej rozmowie odetchnęłam z ulgą i pomasowałam policzki, czując, że zły humor pomału ustępuje ekscytacji. Popatrzyłam na brzuch i uśmiechnęłam się lekko i szepnęłam:

- Teraz musimy sobie jakoś to życie ułożyć, mały. 

#####

Mam nadzieję, że się podobał i zostaniecie na dłużej ❤😊

WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz