Po pół godzinie delikatnie ale stanowczo wyprosiłam je obie, pamiętając o tym, że za godzinę mam się spotkać z Willem. Dzisiejsze spotkanie było wyjątkowe ponieważ miał mnie zabrać do swojej watahy. Byłam naprawdę mocno zestresowana perspektywą poznania całej licznej społeczności wilków, których Luną miałam zostać. Nie uzgadnialiśmy jeszcze co prawda tego tematu ale wiedziałam, że prędzej czy później do tej rozmowy dojdzie. Z szybkością błyskawicy wzięłam prysznic, umyłam zęby, przeczesałam włosy i skorzystałam z toalety. Pozostał mi dylemat w kwestii ubrania. Zazwyczaj przywiązuje niewielką uwagę do tej kwestii ale dzisiaj postanowiłam zrobić wyjątek. Wynikało to z sytuacji, którą miałam przeżyć ale też chęć zrobienia czegoś dla Willa i siebie. Wybrałam dopasowane spodnie i jedwabną bluzkę na krótki rękaw lecz nie było mi dane zrealizować tego planu ponieważ z zaniepokojeniem zauważałam, że spodnie są na mnie za małe. Świadomość tego, że jestem w ciąży w ostatnich dniach zeszła na drugi plan więc naprawdę przeżyłam szok gdy uświadomiłam sobie, że to już czwarty miesiąc. Z lekką paniką zaczęłam przerzucać ubrania, starając się znaleźć coś luźnego. Wybór padł na sukienkę przed kolano, która zwykle była na mnie nieco za duża ale teraz pasowała idealnie. Na szczęście Naomi zaopatrzyła mnie w odpowiednie przygotowanie merytoryczne do mojego stanu. Bardzo zaangażowała się aby mi pomóc i co rusz przysyłała mi różne artykuły i porady odnoszące się do ciąży. Czasami miałam wrażenie, że jest w to bardziej zaangażowana niż ja. Oczywiście starałam się przestrzegać zaleceń lekarza ale czasami po prostu o tym zapominałam. Teraz już raczej nie zdarzy mi się zapomnieć bo brzuch stał się bardziej widoczny a każdemu ruchowi towarzyszył lekki dyskomfort w dolnej partii pleców. Uroki ciąży. Po założeniu sukienki wyszukałam jeszcze parę sandałków i założyłam je na stopy z lekkim trudem. Podmalowałam rzęsy i gotowa skierowałam się do wyjścia. Po drodze chwyciłam paczkę suszonego mango oraz butelkę wody, którą włożyłam do skórzanego plecaka. Ten zestaw stał się moim niezbędnikiem od kilku dni, bez wody czasami miałam wrażenie, że przegrzewam się od środka. Oczekiwanie na Willa zajęło dosłownie kilka minut w trakcie których starałam się uspokoić. Po około pięciu minutach usłyszałam dźwięk opon. Mój partner podszedł do mnie i objął mnie w talii. Uśmiechnęłam się do niego gdy pogładził lekko mój wypukły brzuch.
- Jak się dzisiaj macie? – spytał gdy już wyruszyliśmy
- Zaskakująco dobrze ale lekko się stresuje – wyznałam
- Nie ma czego, naprawdę. Wszyscy cię pokochają. Poza tym będziesz ich Luną – spojrzał na mnie przelotnie. Widziałam, że jego grdyka nerwowo drga a on sam zaciska usta. Też się denerwuje.
- Przecież widzę, że się denerwujesz. Coś się stało?
- Moja matka jest nieco nieufna wobec ciebie. Musisz być wobec niej cierpliwa. Ostatnie wydarzenia dużo ją kosztowały, tak jak każdego z nas ale ona przeżywa wszystko silniej niż reszta. – widziałam w jego oczach błysk tego stalowego spojrzenia, które już poznałam – jest mniej wyrozumiała, obwinia mnie o to, że nie sprowadziłem cię wcześniej.
- Jestem pewna, że jakoś się dogadamy – zapewniłam ale w środku czułam narastające napięcie.
Po dwudziestu minutach dotarliśmy pod drzwi średniej wielkości domu, otoczonego kilkoma mniejszymi. Podejrzewałam, że największy to dom Alfy. Wysiedliśmy wśród wielu spojrzeń wilków w różnym wieku. Naliczyłam dziewięciu mężczyzn, siedem kobiet i dwójkę dzieci. Stali z boku, przyglądając się mi z ciekawością. Widziałam zaskoczone spojrzenia niektórych gdy dostrzegli mój brzuch. Uśmiechnęłam się w tamtą stronę na powitanie co spotkało się z kilkoma odwzajemnionymi uśmiechami i kilkoma beznamiętnymi spojrzeniami. Po chwili poczułam na plecach rękę Willa, która poprowadziła mnie do drzwi. Jego twarz przybrała dobrze mi znaną maskę obojętności. Dziwne, przecież w domu powinien się czuć swobodnie.
Moim oczom ukazał się duży przedpokój otwarty na spory salon z dużą kanapą i wieloma fotelami. Przedpokój od salonu oddzielały schody prowadzące na górę do pokoi Alfy i jego rodziny. Poczułam lekkie rumieńce na policzkach gdy zdałam sobie sprawę, że to ja jestem teraz jego rodziną. Weszliśmy do salonu, który okazał się być połączony z jadalnią z dużym stołem i dziesięcioma krzesłami. Przy jednym z nich siedziała młoda dziewczyna na oko w wieku Naomi, która była wierną kopią Willa. Miała takie same kasztanowe włosy, nieco jaśniejsze, przypominające barwą moje, jasną cerę i prosty nos. Odwróciła do nas twarz, na której dostrzegłam jedyne przeciwieństwo. Miała pełne duże usta i zielone oczy, które teraz z uwagą skanowały moją osobę. Gdy wstała sięgała mi zaledwie do brody ale czułam, że bije od niej powaga i dojrzałość.
- Cześć, jestem Molly. – uśmiechnęła się do mnie lekko – a więc ty jesteś partnerką mojego brata.
- Tak to ja – odpowiedziałam nadal lekko zdenerwowana – miło mi cię poznać. Brat dużo mi o tobie mówił.
- Pewnie same złe rzeczy – stwierdziła patrząc groźnie na Willa – Cieszę się, że dołączysz do naszej rodziny i mam nadzieje, że trochę utemperujesz mojego brata- powiedziała po wygranym pojedynku na spojrzenia z Willem.
- Ja też się cieszę. Nasze rodziny razem stworzą naprawdę sporą gromadkę – stwierdziłam ściskając Molly serdecznie lecz szybko przestałam gdy poczułam, że dziewczyna sztywnieje.
- Gdzie mama i wujek, Molly? – spytał Will, rozglądając się po pomieszczeniu
- Zaraz przyjdą. Poszli na spacer jakieś dwie godziny temu, pewnie znowu dyskutują o sprawach wrogiej watahy. – powiedziała, patrząc w ślad za nim
Will skinął lekko głową i powiedział siostrze, że oprowadzi mnie po terenie. Po chwili wyszliśmy na zewnątrz gdzie nadal stało całe stado. Skorzystaliśmy ze sposobności i Will przedstawił mnie całej grupie od razu. Wszyscy wydawali się szczerze zadowoleni z mojego przyjazdu, chylili głowy w geście szacunku co nieco mnie krępowało ale rozumiałam, że takie były zwyczaje. Will wśród nich był bardzo stanowczy ale widziałam w jego oczach głębsze uczucie. Byli dla siebie jak rodzina i opiekowali się sobą nawzajem. Cieszyło mnie to, że są sobie tak bliscy i czułam niemałe wzruszenie zdając sobie sprawę, że dołączę do tak wspaniałej rodziny. W czasie gdy witałam się z ostatnimi członkami stada czułam, że ktoś wnikliwie mi się przygląda. Spojrzałam w kierunku lasu, który otaczał teren watahy i spostrzegłam wpatrującą się we mnie kobietę. Gdy zobaczyła, że na nią patrzę zaczęła iść w naszą stronę. Po chwili stado rozeszło się a mój partner stanął obok mnie. Złapał mnie w talii i przyciągnął do swojego boku. Kobieta podeszła do nas i zorientowałam się, że to musi być mama mojego mate. Poznałam to po jej oczach, które były jedyną identyczną rzeczą wspólną dla ich obojga. Miała długie czarne włosy, była bardzo drobna. Posiadała takie same pełne usta co Molly i tak samo niski wzrost.
- Witaj – usłyszałam jej melodyjny głos – w końcu dane nam jest się poznać.
- Dzień dobry, bardzo dziękuje za zaproszenie – odpowiedziałam czując jej natarczywe spojrzenie na brzuchu
- A więc to prawda. Jesteś w ciąży z innym samcem. Miałam nadzieje, że Will nie da ci szansy. Nie będę owijać w bawełnę. Jeśli masz za grosz szacunku do mojego syna i jego obowiązków...
- Ależ kogo ja widzę- usłyszałam tubalny głos za sobą. Odwróciłam się lekko zdezorientowana. Zobaczyłam uśmiechniętego mężczyznę w średnim wieku, z przerzedzonymi kasztanowymi włosami i niebieskimi oczami. – Wybacz te słowa mojej kochanej szwagierce, jest ostatnio bardzo spięta. Witam cię bardzo serdecznie na terenie naszej watahy. Jestem David.- wyciągnął do mnie dużą dłoń, którą po chwili ujęłam.
- Dzień dobry – odpowiedziałam słysząc cichy warkot dochodzący z piersi mojego mate.
- Spokojnie, przecież wiem, że ta młoda dama jest twoja. – powiedział wesoło David.
Odwróciłam się ponownie chcąc dokończyć rozmowę z matką Willa lecz jej już tam nie było. Po chwili razem z wujem i partnerem weszłam do salonu gdzie do wieczora spędziliśmy czas, rozmawiając z całym stadem.
####
Jeśli się podobało zostaw gwiazdkę lub komentarz i daj znać, że jesteś.😉
Do następnego😃😊
CZYTASZ
Wilk
WerewolfWendy jest wilczycą, która dużo w swoim życiu przeszła jednak jej optymistyczny charakter i wrodzone poczucie humoru pozwalają jej cieszyć się życiem. W chwili, której zupełnie się tego nie spodziewa odnajduję swojego mate. Czy ich odmienne charakte...