vier

209 11 14
                                    

***

Dziewczyny po usłyszeniu pukania lekko zmieszały się. Dochodzi 21, Andreas chyba nie wybrał sobie właśnie tej godziny na spotkanie?
Julia powoli wstała, kierując się ku drewnianym drzwiom. Gdy je otworzyła, ku jej zdziwieniu nie stał tam Andreas lecz... Marius Lindvik we własnej osobie. Jeszcze jego tu brakowało.
-Yyy hej - zaczął nieśmiało dwudziestojednolatek wodząc wzrokiem po pokoju. - Czy znajdę tutaj taką długowłosą dziewczynę? Miała chyba na imię Waleria.. Albo Walentyna?
-Chodzi ci o Wiktorię? - zapytała Julia unosząc jedną brew.
-O, właśnie tak! - powiedział trochę zbyt głośno rozradowany skoczek.
Wiktoria, słysząc swoje imię, jak na zawołanie znalazła się przy drzwiach i wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.
-Wiktorio. Zobaczyłem na twoim snapie, że tu jesteś i nie mogłem się powstrzymać... Szukałem cię na skoczni, ale nigdzie cię nie było. Przeszukałem wszystkie możliwe hotele i nareszcie się udało. Jesteś. A ja muszę zadać ci to jedno ważne pytanie... Czy.. Czy ten snap, który mi wysłałaś w styczniu, niósł za sobą prawdziwe znaczenie? Czy na prawdę coś do mnie czujesz?
Po usłyszeniu tych słów, Wiktoria zrobiła się blada jak trup. Julia natomiast, stojąc dwa kroki za nią, ledwo powstrzymywała się od śmiechu.
-No tego to ja się nie spodziewałam. - stwierdziła Julia, próbując opanować narastający śmiech. Wiktoria wbiła łokieć w żebra przyjaciółki, na co ta syknęła z bólu.
-Yyy słuchaj Mariusz.. - zaczęła Wiki.
-Marius - poprawiła ją Julka.
-Tak, tak, Marius. No bo to jest...
skomplikowane. Nie spodziewałam się, że tak przejmiesz się tym zdjęciem, ani że tu przyjdziesz. Ale... ten snap nic nie znaczył. Zostańmy przyjaciółmi.
Mina Mariusa zrzedła po usłyszeniu słów ukochanej. Skinął lekko głową i już obrócił się z zamiarem odejścia, lecz na odchodne rzucił jeszcze:
-Uszanuję twoją decyzję, lecz nigdy nie przestanę cię kochać. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Na zawsze twój, Marius. - i już go nie było.
Minęło kilka sekund, zanim Julia postanowiła się odezwać.
-Co to kurwa było?
-Miałaś rację. On chyba przed każdym skokiem myślał o tym snapie. - Julia skrzywiła się słysząc te słowa.
-Ja to chyba jakimś prorokiem jestem. Ale sobie chłopak nadziei narobił.
-W pewnym momencie myślałam, żeby mu coś nagadać jeszcze, wiesz, miałybyśmy wtyki u Norwegów, ale stwierdziłam, że to by było chyba zbyt pokurwione. On ma chyba jakieś zaburzenia psychiczne. - stwierdziła Wiktoria sięgając po winogrono leżące na szklanym stoliku.
-Też tak sądzę. Wiesz, zawsze mamy do dyspozycji Tandego. Poza tym, Mariusz powiedział, że możesz na niego liczyć. Chyba nie odmówi pomocy swojej ukochanej?
-A idź ty. - zaśmiała się Wiktoria.
Julia kręcąc głową podniosła telefon, który w tym samym momencie odebrał wiadomość.

21:33
nieznany: hej. słyszałem, że lubisz pomidory?

-Yy, Wiki. Ja chyba zaraz ogłupieję. Patrz na to. - Julia podała dziewczynie swój telefon.
Wiktoria bacznie przyjrzała się wiadomości, marszcząc brwi.
-Pomidory? Ktoś albo pomylił sobie numer, albo próbuje cię poderwać jakimś słabym tekstem. - stwierdziła.
-Mam nadzieję, że to pierwsze, bo mam już dość wrażeń jak na dziś. Nie chcę już widzieć żadnych Andrzejów ani Mariuszów w drzwiach. Idę spać.

***

-Julka, wstawaj, jest po dziewiątej. Zaraz zamkną stołówkę. - powiedziała Wiktoria.
-O Jezuuuu... ja jeszcze nie odespałam wczorajszego dnia. Nie mam siły wstawać.
-Ja też nie, ale musimy. Nie odpuścimy sobie chyba dzisiejszego konkursu, co nie? - uniosła lewą brew Wiktoria, uśmiechając się. Julia podniosła głowę i zakładając włosy za ucho odwzajemniła uśmiech.
-Co to, to nie.

***

Podczas śniadania dziewczyny w końcu zadzwoniły do swoich rodzicielek, aby zapewnić je, że nic się nie stało, żyją, są całe i zdrowe, a wczoraj tylko zrobiło im się słabo. Musiały również wytłumaczyć, że dostały te kwiaty od Andrzeja wzamian za pomoc w odnalezieniu kasku i nic więcej. Narazie postanowiły nie mówić o złożonej im propozycji, do tego telefonicznie, bo zawał u kobiet byłby gwarantowany.
Zanim dziewczyny udały się na skocznię, postanowiły odwiedzić muzeum Adama Małysza, w którym wręcz roiło się od ludzi. Nie dane im było jednak obejrzeć wszystkich eksponatów, gdyż jakiś niezdarny chłopak zahaczył nogą o łańcuchy, a te przewróciły się, dodatkowo ciągnąc za sobą kilka nart. Wszyscy zostali wyproszeni z budynku, więc Wiktorii i Julii nie zostało nic innego jak skierować się w stronę skoczni.
Gdy powoli docierały na miejsce, dopadł ich lekki stres. Bardzo dużo rzeczy zdarzyło się wczoraj, które na szczęście dobrze się skończyły i nikt nie zginął, ani nie stracił zdrowia.
-Wiki, jak myślisz. Stanie się dzisiaj coś jeszcze? - zapytała Julia.
-Chuj wie, ale znając życie, to pewnie tak. Już się boję na samą myśl o tym konkursie. - skwitowała Wiktoria.
Po wejściu na teren skoczni, nie zdążyły dotrzeć do swojego sektoru, gdyż złapał je nie kto inny jak blondwłosy Norweg.
-No hej. I jak tam, żyjecie? - zapytał, obdarzając dziewczyny uśmiechem.
-Powiedzmy, że tak. - odparła Wiktoria odwzajemniając uśmiech.
-Kurde, niezłą akcję wczoraj miałyście. Podobno Niemcy tak spanikowali, że Schuster o mało na zawał by padł. W sensie przez was. O Wellingerze to chyba mało kto pamiętał. - dziewczyny spojrzały na siebie zszokowane.
-Że co? Schuster się nami przejmował? - zapytała z niedowierzeniem Julia.
-No dokładnie. Potem jak Andreas oprzytomniał, kazał mu iść i was przeprosić. Słyszałem też coś o jakimś wyjeździe na PŚ. To prawda? - zapytał zaciekawiony Tande.
-No tak... dostałyśmy taką propozycję. - odparła Wiki. Daniel uśmiechnął się krzywo, słysząc, że dziewczyny prawdopodobnie będą podróżować przez kilka miesięcy z Niemcami. Z N i e m c a m i. Czemu ktoś od nas nie mógł zgubić kasku?
-No to nieźle. W sumie to całkiem spoko... Będziemy widywać się częściej. - chłopak wyszczerzył się i puścił im oczko.
Dziewczyny lekko zmieszały się na te słowa, ale postanowiły nie brnąć w to dalej.
-A no.. całkiem fajnie. - skwitowała Julia.
-Ja już muszę spadać, ale mam coś dla was. - blondwłosy wyciągnął z kieszeni dwa identyfikatory zawieszone na smyczach. Widniały na nich ich nazwiska, wraz z napisem "FIS Family" i flagą Norwegii.
-Co to jest? - zapytała zdziwiona Wiktoria.
-Akredytacje. - odparł jakby nigdy nic.
-No okej, ale czemu i skąd znasz nasze nazwiska? - dopytywała dziewczyna.
-Marius znał twój instagram, a to jak po sznurku doprowadziło do instagrama twojej przyjaciółki. Tam znaleźliśmy wasze imiona. Na mnie już czas. Widzimy się później! - Norweg pomachał w stronę nastolatek, po czym obrócił się i poszedł do domku Norwegów.
-Ale jaja. Mówiłam, że Mariusz nie odmówi swojej ukochanej? - zaśmiała się Julia.
-Tylko że ja go o to nie prosiłam. - zmarszczyła brwi Wiktoria.
-Nie musiałaś. On sam wiedział. - odparła Julia, zakładając na szyję swoją plakietkię i kierując się w stronę sektoru przeznaczonego dla FIS Family i mediów.

14:43
nieznany: czemu nie odpowiadasz? mam zapas pomidorów, chętnie się podzielę.

20 lipca || a. wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz