siebzehn

114 8 15
                                    

Dni mijały, konkursy zdawały się być coraz szybsze. Andreas zaczął stawać na podium coraz częściej, jednak cały świat skoków zdawał się zauważyć jego okropny nastrój. Niemiec zaprzestał udzielania szczegółowych wywiadów, odciął się od mediów, rzadko nawet dodawał coś na swoje profile na portalach społecznościowych, próbując tłumaczyć swoje zamknięcie pełną koncentracją i skupieniem. Wkrótce do nastolatek zaczęły napływać SMS-y od innych skoczków z zapytaniem czemu nie przyjeżdżają już na konkursy. Koniec sezonu nadchodził wielkimi krokami, a dziewczyny z każdym dniem tęskniły za konkursami na żywo coraz bardziej.
Andreas regularnie wygrywał konkurencje nokautując swoich rywali. Jak widać ogromna koncentracja wyszła mu na dobre. Tym sposobem momentalnie wspiął się na najwyższy szczebel klasyfikacji generalnej. A nikt nie miał pojęcia, jakim cudem udało mu się z dnia na dzień odnaleźć znakomitą formę.

***

Codziennie to samo.
"Andreas, skąd taki nagły wzrost formy?"
"Andreas, skąd to skupienie?"
"Andreas, czemu tak niechętnie udzielasz wywiadów?"
"Andreas, jak czujesz się z faktem, że jesteś obecnym liderem w klasyfikacji generalnej?"
Blah, blah, blah.
Czekaj, co?
Wróć.
-Jestem czym? - zapytał zdziwiony chłopak patrząc tępo w polskiego dziennikarza.
-Jesteś liderem. Masz szansę wygrać kryształową kulę. Jak czujesz się z tym faktem? - docieka podekscytowany reporter.
Andreas wciąż lekko oszołomiony czuje nagły przypływ ciepła w żołądku. Przez cały ten okres nie miał pojęcia, że uplasował się na najwyższym szczeblu i wyraźnie prowadzi. Aż do dziś.
-No.. nie wiem.
-Jak to nie wiesz? Nie odczuwasz żadnych emocji?
-Przepraszam, muszę już iść.
Niemiec odwrócił się i odszedł zostawiając mężczyznę z niezadowoloną miną.

***

Jedni uważają, że trzy miesiące mogą wydawać się wiecznością. Inni twierdzą, że trzy miesiące upływają w ułamku sekundy. Niektóre dni niemiłosiernie dłużyły się, jakby na złość opóźniając zachód słońca. Niektóre zaś mijały w ekspresowym tempie, przez co na wszystko brakowało czasu. W ten sposób dotarliśmy do końcówki sezonu Pucharu Świata. Witam. Jest 20 marca. A Andreas Wellinger jest w zasięgu zdobycia kryształowej kuli.

***

Człowieku, ogarnij się.
To ostatni weekend.
Przecież nic nie może się takiego wydarzyć.
Wygrasz to.
Nikt nie jest w stanie cię wyprzedzić.

Andreas od piętnastu minut chodzi nerwowo po swoim pokoju, próbując przyswoić fakty. Nie miał pojęcia, że może zostać ogłoszony najlepszym skoczkiem sezonu. I czuł się z tym dobrze. Nie jest w stanie jednak uspokoić swoich myśli i emocji. Letalnica to ogromna skocznia. Nie każdy jest w stanie sobie z nią poradzić. On przecież tak bardzo lubi mamuty. Ale z drugiej strony cały świat będzie obserwować jego ruchy, podczas ostatniej imprezy sezonu.

Gdzie do cholery są moje szczęśliwe talizmany?!

***

Kimkolwiek jesteś, zgiń.
Zgiń, przepadnij, cokolwiek.
Za takie coś powinno się iść do więzienia.
Kto normalny stwierdza, że siódma rano w sobotę będzie idealną porą na pogawędki?!
-Halo? - odpowieda Wiktoria mocno zaspanym głosem, w końcu wysilając się na odebranie bezlitośnie głośno dzwoniącego telefonu.
-Myślałem, że będziesz mnie już zawsze ignorować. - po drugiej stronie słuchawki można było usłyszeć znajomy męski głos z norweskim akcentem.
-Daniel? - dziewczyna podnosi się do pozycji siedzącej.
-Tak właśnie mam na imię. Mów mi tu zaraz, gdzie wy się do cholery podziewacie? Nie widziałem was od czasu Zakopanem, a przecież za tydzień Planica! - powiedział z pretensją chłopak.
-Przepraszam, po prostu nie mogłyśmy już dłużej przyjeżdżać na PŚ. Sprawy prywatne, wiesz... - skłamała Wiktoria.
-To coś poważnego?
-Nie, nie przejmuj się. Wszystko już jest w miarę w porządku.
-To dobrze. Ale czemu nic mi nie powiedziałyście? Martwiłem się o was. - na te słowa Wiktoria poczuła jak jej policzki przybierają odcień delikatnego różu.
-Nie wiem... tak jakoś wyszło.
-Dobra, ale skoro już wszystko u was ok, to mam nadzieję, że zobaczymy się w Planicy? - zapytał z nadzieją w głosie blondyn.
Wiktoria przez dłuższą chwilę toczyła ze samą sobą wewnętrzną walkę. Zaryzykować i pojechać, czy odpuścić i potem żałować?
-To jak będzie?

***

10:53
demon: gdzie ty się kobieto podziewasz

10:53
demon: impreza musiała być gruba, że od stycznia cię nie widziałem, a już jest marzec

10:56
ja: ha ha ha, ale ty zabawny

10:57
ja: ja to przynajmniej wiem jak imprezować, a nie jakaś słoweńska popierducha

10:58
demon: ej ale słoweńskie popierduchy to ty zostaw w spokoju, ok?

10:59
demon: lepiej mi powiedz, czy masz zamiar przywlec swój tyłek do planicy

10:59
demon: jeśli nie, to idę do hofera żeby odwołał ten konkurs

11:00
ja: wow aż tak ci zależy żebym zaszczyciła was swoją obecnością w tej waszej wiosce?

11:01
demon: inaczej sobie tego nie wyobrażam

W tym samym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Julia niechętnie wstaje z kanapy, odkładając telefon na drewniany stół. Po drodze spogląda w lustro i poprawia nieuczesane włosy, aby chociaż stworzyć pozory człowieka ogarniętego. Gdy dociera na miejsce i naciska klamkę, nie wierzy własnym oczom.
-Wiktoria? Co ty tu robisz?

***

A cóż tu się wydarzy? :O
+masz wiki napawaj się moim romansem z demonem phi

20 lipca || a. wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz