vierzehn

127 7 13
                                    

Minął miesiąc od konkursów w Wiśle. W przeciągu tych ponad 20 dni nie wydarzyło się nic spektakularnego. Kamil widocznie góruje nad swoimi rywalami, wygrywając większość rozegranych do tej pory konkursów. Andreas z Danielem wciąż nie pałają do siebie miłością i unikają swojego towarzystwa jak ognia. O mało do nie doszło do bójki, gdy w Titisee-Neudstadt Daniel zwyciężył 0,2 pkt nad Andreasem, tym samym odbierając mu drugie miejsce.
Tymczasem mamy 24 grudnia. Obie dziewczyny spędzają święta w swoich rodzinnych domach. Cieszą się, że po raz pierwszy od miesiąca mają okazję widzieć swoich najbliższych częściej niż tylko w dni robocze, ale nie potrafią odgonić od siebie myśli o niezręcznych pytaniach, które zapewnie pojawią się podczas kolacji. Nie zdają sobie jednak sprawy, że pytania nie będą najgorszą częścią wieczoru.

***

-Juleczko, słyszałam, że ty jakiś konkurs wygrałaś i teraz co rusz na te skoki jeździsz! - krzyczy ciotka z drugiego końca pokoju. Na jej słowa nastolatka krztusi się trzecim już kawałkiem placka, którego zjedzenie wymusiła babcia. Zaczyna się.
-I to z Niemcami. - wujek dorzuca oliwy do ognia.
-Jak to z Niemcami? Czemu nie z Polakami? - oburza się ciotka.
-Bo w Polsce taki konkurs nie był organizowany. - nastolatka próbuje się bronić.
-Ja nawet nie słyszałem, żeby w Niemczech był. Co tam trzebabyło zrobić, żeby wygrać? - zapytał zaintrygowany brat.
Serce Julii zaczęło w tym momencie walić coraz mocniej. Nosz kurwa, o wszystkim pomyślałam, tylko nie o tym.
Dziewczyna szybko wepchnęła do buzi kolejny kawałek ciasta i uniosła palec do góry, dając znak, aby dali jej przełknąć. W międzyczasie jej mózg zaczął pracować na tak intensywnych obrotach, że o mało się nie przegrzał.
-Trzebabyło... Napisać w parach... Uh.. Taki dosłownie kolaborat.. O swoim ulubionym skoczku... No i najlepszy wygrywał. - rzuciła szybko i przepiła resztki potrawy wodą.
-O kim napisałaś? - zapytał z ciekawością wujek. Julia nie zdążyła nawet odpowiedzieć na pytanie, gdy jeden z kuzynów błąkając się bez celu po kanałach, natrafił na powtórkę konkursu z Engelbergu, którą właśnie transmitował Eurosport.
-Czekaj, nie mów! Sam zgadnę! - rzucił szybko szwagier taty, a cała rodzina skupiła się na rozgrywce, licząc, że wypatrzą dziewczynę w tłumie. Wujek po każdym kolejnym skoku spoglądał na przerażoną w środku Julię, aby zobaczyć jej reakcję na konkretnych uczestników. Na zewnątrz wyraz jej twarzy był spokojny jak głaz, w środku natomiast serce waliło jak oszalałe.
To wtedy po konkursie dostała kwiatki od Domena.
I to wtedy realizator skierował kamerę na nich.
Co jakiś czas, któryś z członków rodziny zdążył wyłapać ją w tłumie, wskazując palcem w danym kierunku i krzycząc "Patrzcie, tam stoi, tam!". Przez całą transmisję praktycznie każdy z nich próbował odgadnąć ulubionego skoczka nastolatki, ta jednak nie potwierdzała ich przypuszczeń, jedynie wzruszając ramionami.
-Nie no, ja wam mówię, że ona na pewno Stocha lubi.
-E tam, Stocha lubi każdy. Ja stawiam na tego całego blondyna z Norwegii!
-A widzieliście Schlierenzauera! Ten to dopiero legenda, dam sobie rękę uciąć, że o niego chodzi!
-No przecież ten konkurs był niemiecki, więc musiała opisać Niemca! Coś mi się wydaje, że to ten Laje, Paje, czy jak mu tam.
-Nie, założę się, że chodzi o Wellingera. Ten to dopiero przystojniaczek!
Konkurs dobiegł końca i przyszedł czas na wyżej wspomnianą czynność. Najmłodszy z Prevców, plasujący się na trzecim stopniu podium, dumnie staje na pudle, a po odegraniu hymnu i zakończeniu ceremonii kwiatowej kieruje się w stronę sektoru FIS Family, wręczając bukiet dziewczynie. Na ten widok cała rodzina wybucha głośnym "Uuuuuu!", a wyżej wspomniana osobniczka ma ochotę zapaść się pod ziemię.
-No to zagadka rozwiązana!

***

-Wikusiu, zjedz jeszcze troszkę! Marniejesz w oczach... - powiedziała babcia przystawiając dziewczynie ogromną miskę z sałatką jarzynową pod nos.
-Babciuuu, zjadłam już dwie porcje barszczu, całe główne danie, garść pierogów, dwie łyżki sałatki i chyba z dziesięć kawałków placka. Nie dam rady więcej. - powiedziała dziewczyna łapiąc się za brzuch i przeklinając w duchu swoją uległość.
-No, mamo daj jej już spokój. Ty lepiej opowiadaj, jak tam na tych skokach. - rzucił wujek zacierając ręce. Na te słowa Wiktoria wyprostowała się w swoim krześle. Wszystkie spojrzenia skierowały się prosto na nią.
-No... dobrze.
W tym samym momencie telefon leżący obok jej talerza zaświecił się i ukazał nową wiadomość od Julii. Uwaga wszystkich zebranych nie skupiła się jednak na powiadomieniu, a na tapecie. Zdjęcie szeroko uśmiechniętego Daniela tuż po konkursie w Titisee-Neudstadt wywołał zachwyt wśród damskiej części publiczności.
-To twój chłopak? - zapytała druga babcia, a Wiktoria o mały włos nie zakrztusiła się sokiem.
-Co? Nie, nie... - powiedziała cicho nastolatka, błądząc wzrokiem po podłodze.
-No przecież widzę. Patrzcie, ta to się potrafi w życiu ustawić. Sportowca sobie znalazła, do tego takiego przystojniaczka!
-Babciu, ja mówię serio, on nie jest moim chłopakiem!
-No dobrze dobrze, skoro tak mówisz. - rzuciła babcia, po czym puściła dziewczynie oczko. Wiktoria westchnęła ciężko i przyłożyła dłoń do czoła. A to jeszcze nie koniec.
-Ile on ma lat? - zapytał wujek.
-Kto?
-No ten twój chłopak.
-Przecież mówię wam, że to nie jest mój chłopak! - Wiktoria obruszyła się, tracąc cierpliwość.
-Dajcie jej już spokój, jak będzie chciała, to sama nam powie. - powiedział brat dziewczyny, upijając łyk wody.
Nastolatka podziękowała chłopakowi w duchu i złapała za telefon, aby odpisać przyjaciółce. Po przeczytaniu otrzymanej wiadomości, od razu wiedziała, że na jej wigilii panuje podobna sytuacja.

17:57
julia: nie uwierzysz! przez to, że w telewizji puścili powtórkę konkursu z engelbergu, to teraz cała moja rodzinka myśli że kręcę z demonem!

18:06
wiktoria: u mnie to samo... widzieli moją tapetę z danielem i teraz nie chcą dać mi spokoju. zaraz ich wszystkich normalnie zabiję

Dziewczyny przez kilka minut pisały ze sobą. W pewnym momencie przypomniały sobie jeden ze swoich inside jokes, dzięki czemu Wiktoria mimowolnie uśmiechnęła się. Nie uszło to jednak uwadze babci.
-Piszesz z nim? - zapytała uśmiechając się szeroko.
-Nie, Boże mój. Piszę z koleżanką..
-Tak tak, z koleżanką.. Pisz sobie z nim, pisz, skoro się tak do tego telefonu uśmiechasz, to musi być z niego dobry chłopak.
Dłoń Wiktorii ponownie powędrowała do góry i doznała twardego spotkania z jej czołem.
Zapowiada się długi wieczór.

***

Uwielbiam ten rozdział XDDDDDD

20 lipca || a. wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz