Zanim się całkowicie obudziłam, słyszałam głośną rozmowę tuż obok mnie, a raczej jej koniec.
- Już postanowiłem i zdania nie zmienię! - rozpoznałam głos Ethana. Nie otwierałam oczu mając nadzieję, że szybko odejdzie. - Nieważne co jej się stało, ani jakie będą jej wyjaśnienia. Nie wezmę za żonę, tak oszpeconej dziewczyny! To już wasze zmartwienie co z nią zrobicie. Żegnam!
Z trudem udawałam, że śpię.
Chamowałam się, aby nie krzyknąć z radości słysząc, że odwołuje zaręczyny, ale...
Oszpecona? Co to znaczy?Gdy tylko usłyszałam jak wychodzi, a drzwi zamykają się, otworzyłam od razu oczy.
- Momoe, nareszcie się obudziłaś! - krzyknęła mama przez łzy. - Jak się czujesz?
Otworzyłam usta, aby powiedzieć, że czuje się doskonale, ale... Z mojego gardła, niewydobył się żaden dźwięk. Nie mogłam nic powiedzieć, krzyknąć. Zaczęłam panikować, a jeszcze bardziej, gdy zbliżyłam dłoń do szyji. Cała moja ręka wyglądała jak po poparzeniu. Druga tak samo. Z przerażeniem odkryłam, że skóra na całym ciele, oprócz pleców była pomarszczona, czerwona. Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki, gdzie było jedyne lustro. Twarz wyglądała normalnie, lecz w moich zielonych oczach były drobinki złotego koloru.
- Co się wydarzyło? - spytał z troską tata. - Lekarz twierdzi, że przy takich oparzeniach to cud, że żyjesz. Ale niewiedząc czym było to spowodowane, nie mógł określić czy mogą być jakieś powikłania.
Nadal patrzyłam w lustro, a po policzkach spłynęły mi łzy. Łzy szczęścia i rozpaczy.
Co ty mi zrobiłeś? Wiedziałeś, że tak będzie? - krzyczałam w myślach. - Ty cholerny, durny... Nie. Na taki los zasłużyłam. Uratowałeś mnie od Ethana, ale skazałeś na życie pełne odrazy i poniżenia, ze strony innych ludzi. Jednakże, miałeś rację, jestem wolna.Nie mogłam nic mówić, więc na kartce napisałam rodzicom, że nic nie pamiętam od momentu, gdy wyszłam z domu.
Przez kilka dni zabronili mi wychodzić, po części dla zdrowia fizycznego, a po części bojąc się, że nie zniose szydersrw i spojrzeń ludzi. To było oczywiste, że nikt nie będzie mi współczuł. Musiałam się najpierw sama z tym oswoić.
Bali się, że popełnie samobójstwo.Gdy w końcu pozwolili mi wyjść, od razu pobiegłam do lasu. Dwie godziny rozpaczliwie szukałam Feliksa, choć byłam pewna, że nie żyje, ale nie mogłam znaleźć jego ciała.
Zrezygnowana usiadłam na środku polany, tam gdzie zazwyczaj spał. Myślami wróciłam do ostatniego spotkania z nim, próbując po raz setny zrozumieć, co się wtedy wydarzyło? Co znaczyły jego słowa?
Nie czułam, abym miała jakąś moc. Widocznie znów się pomylił, tak jak z piórem. A może kłamał? Kłamał o mocy, abym tylko przyjęła łzy, bo wiedział co mi zrobią?
To była pomoc, czy kara?Niezorientowałam się nawet, kiedy niebo przybrało granatową barwę, a chłodny wiatr zaczął mocniej wiać. Wyraźnie czułam go przez skórę. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam się bać. Nigdy nie bałam się burzy, ale ta miała wyjątkowo ponurą aurę. Aurę zniszczenia i śmierci.
Wstałam i zaczęłam biec w stronę domu, ale gdy byłam już za lasem, burza otoczyła miasto. Kilkanaście piorunów, jednocześnie pojawiało się na niebie, a później huk, który dudnił w uszach. Wiał bardzo silny wiatr, widziałam go i czułam, ale nie utrudniał mi marszu, wręcz przeciwnie.
Biegłam przez łąkę do miasta, ale nagle zatrzymałam się słysząc swoje imię. Nierozpoznałam głosu, był cichy i jakby w oddali. Ale nikogo nie dostrzegłam.
Może tylko mi się wydawało.
Gdy chciałam ponownie ruszyć, poczułam silny podmuch wiatru. I choć wszystko wokół unosiła się w powietrzu, gałęzie pękały, drzewa uginały się, to ja stałam jak gdyby nic.Władał powietrzem. Może ja też mogę?
Sama nie wiem dlaczego, ale spojrzałam na swoje dłonie i uniosłam je, kierując do wiatru.
Nie miałam pojęcia jak użyć mocy. Jak zawładnąć żywiołem.
Całkowicie skupiłam myśli na wietrze, na tym aby przestało wiać.
Stałam tak kilka minut jak głupia i nic się nie zmieniło oprócz tego, że zaczął padać mocny deszcz.
Poddałam się i pobiegłam do domu.
Burza trwała godzinę, ale dopiero następnego dnia, dowiedziałam się ile szkód wyrządziła.
Przy kilku budynkach były zniszczone dachy lub powybijane okna. Jeden dom spłonął od uderzenia piorunem. Kilkanaście osób było ciężko rannych, a dwie zmarły.Nasz dach również został częściowo zniszczony.
Z tego powodu rodzice musieli dłużej pracować, ja również musiałam iść do pracy. Dłoni i nóg nie udało mi się zakryć ubraniami, przez co moja poparzona skóra była widoczna. Dlatego przeganiano mnie z wielu miejsc, a przyjmowano tylko do najgorszych możliwych prac, przy czym nie obyło się bez drwin, okropnych komentarzy, a czasem nawet podcinania mi nóg bym upadła.- Ty durna dziewucho, mózg też ci wypaliło? - wrzasnął mężczyzna, widząc w swojej łazience stłuczone przeze mnie lustro. - Wynocha stąd!
Tak było w kilku miejscach, w których pracowałam nie dłużej niż dwa dni.
Potłuczone talerze, zabłocone pranie, wybita szyba, rozlana na podłodze woda... Było tego wiele i to w większości z mojej winy.
Sądziłam, że będę wstanie znieść szyderstwa i spojrzenia pełne odrazy, jakby moje poparzone ciało i utrata głosu, było jakąś zarazą. Sądziłam, że skupiając się na pracy i nauce, nie pozwole sobie na choćby chwilę myślenia, co mówią o mnie inni.
Może dałabym radę, gdyby był Feliks...
Ale go nie było. Nie było nikogo. A ja nie potrafiłam o tym nie myśleć. Płakałam każdej nocy, gdy tylko wszyscy zasneli.Mimo wszystko, żyłam dalej. Cieszyłam się, że Ethan odpuścił, nie spotkałam go ani razu. Ale słyszałam, że zaręczył się z jakąś bogatą dziewczyną z innego miasta. Ojciec go zmusił, aby więcej nie przyniósł mu hańby, zniżając się do poziomu biedoty, takiej jak ja. Możliwe, że wiedział czym kierował się syn i bał się utraty pozycji. Ale nie obchodziło mnie to.
W domu otuchy dawał mi Cyprien, mały diabełek, który jako jedyny nic nie mówił o mojej skórze, traktował mnie jak zawsze. Tylko czasem nieoczekiwanie przytulał się mocno do mnie, po czym uciekał.
Nie potrafiłam udawać, że to wszystko mnie nie dotyka. Bolało, potwornie bolało mnie każde słowo, każdy gest, nawet te życzliwe ze strony rodziny.
Ale ani razu nie pomyślałam, aby się zabić. To było moje drugie życie, podarowane przez Feliksa. Przeklęte życie, którego nie chciałam stracić, właśnie przez wzgląd na niego.
CZYTASZ
Łzy feniksa
FantasyMomoe jako dziecko, spotyka w lesie wielkiego magicznego ptaka, który ma zatrute skrzydło. Pomaga mu przez cztery laty, choć i tak czeka go śmierć. Przez ten czas, dziewczyna zaprzyjaźnia się z nim niezdając sobie sprawy, jak bardzo to na niego wpły...