Rozdział 14

6K 389 29
                                    

Przez ponad godzinę szliśmy szybkim tempem, a rzadno z nas nie odzywało się ani słowem. Miałam tysiące pytań, nie wiedząc od którego zacząć, ale pierwsze co chciałam mu powiedzieć...

~ Ty wredny, okrutny, samolubny DUPKU! - krzyknęłam nagle w myślach, na co on zatrzymał się, przytykając dłonie do uszu. Spojrzał na mnie wściekły, z grymasem bólu. - Wiedziałeś co mi się stanie, gdy przyjmę łzy? Wiedziałeś, że wcale nie umrzesz? Ratowałeś siebie, a nie mnie, prawda? - kontynuowałam, patrząc z satysfakcją jak wewnątrz siebie zwija się z bólu.

- Cholera jasna! Przestań! - wrzasnął na głos. - Wiesz jak to potwornie boli?!

~ Odpowiedz! - trochę było mi go żal, ale ciężko było współczuć, gdy już nie był cudownym magicznym ptakiem, a zwykłym wstrętnym człowiekiem. Jednym z wielu, którzy zatruwali moje życie.

- Co wy wyprawiacie? - spytała Alison, tylko na chwilę obdarzając nas morderczym spojrzeniem, idąc dalej z Cyprienem.

~ Odpowiem, ale nie krzycz w myślach - odparł zirytowany. - A najlepiej odzywaj się tylko, gdy to konieczne! - skinełam głową i ruszyłam, a on zaraz za mną.

Wewnątrz kipiałam złością, ale z drugiej strony czułam ogromną ulgę. Mogłam znów z kimś rozmawiać, choćby tylko w myślach, ale jednak. Niestety tylko z nim. Może mogłam z Alison i innymi, ale nie chciałam tego próbować. Chyba bałam się reakcji. Patrząc z boku, można by nas uznać za wariatów. A może, nie chciałam nikogo wpuszczać do tego świata pełnego magii? Może w ten sposób chciałam czuć się wyjątkową?
"Jedyny człowiek, któremu zaufał feniks. Głupia dziewczyna, ale jednak zyskała zgodę by stać u boku potężnej magicznej istoty. I chronić jego tajemnicę."

~ Po części masz rację - zaczął tłumaczyć Noah, idąc równo ze mną. - Urodziłem się jako człowiek, ale zostałem zaklęty w feniksa. Łzy były jedyną możliwością bym odzyskał dawne ciało. Dodatkowo musiałem je komuś przekazać, swoją moc. Dla mnie nie było to takie proste. Więc, tak, wykorzystałem okazję, wykorzystałem ciebie. Czy to tak źle, że oboje na tym skorzystaliśmy? Wolałaś umrzeć niż zostać żoną Ethan'a, a ja wiedziałem, że ludzkie ciało jest za słabym naczyniem na taką moc. Zapewne mnie teraz nienawidzisz i słusznie, bo nawet nie uważam abym musiał cię przepraszać. A wręcz przeciwnie. Powinnaś mi podziękować. Taka beznadziejna dziewczyna, a miałaś zaszczyt poznać potężną, magiczną istotę i mieć moc, której ludzie nie są godni.

- Podziękować? Zaszczyt? - prychnełam zirytowana jego bezczelnością. - Wiesz, już mnie nie obchodzi kim byłeś. Nie interesują mnie twoje motywy i poglądy. I nie zamierzam ci dziękować! Zabierz tą moc spowrotem i zniknij z mojego życia! - dodałam zbyt głośno, niekontrolując swoich emocji.

Sama nie wiem co mnie tak złościło. Mój wygląd, brak głosu i moc, było problemem, ale nie głównym powodem obecnego gniewu. Chyba najbardziej bolało mnie to, że po tym co zrobił miałam nadzieję, że jednak byłam dla niego kimś więcej niż głupim człowiekiem. Myślałam, że zrobił to dla mnie, a tak nie było.
Teraz okazuje się, że on również był człowiekiem, a miał czelność poniżać mnie i czuć się lepszym ode mnie.

- Gdyby to było możliwe, to chętnie bym się uwolnił od ciebie, durny bachorze! - krzyknął na głos rozzłoszczony, wyrywając mnie tym z rozmyślań.

- Dobra, mam tego dość - odezwała się Alison, zatrzymując się nagle. - Żądam wyjaśnień. Co to za relacja między wami? Skąd Momoe ma moce? I czemu zachowujecie się tak dziwnie, jakbyście rozmawiali? - jej oczy i wyraz twarzy dosłownie płonęły irytacją, przeskakując spojrzeniem między mną, a Noah. Udawanie negatywnych emocji wychodziło jej przerażająco dobrze, wywołując strach. A tak naprawdę, była to tylko ciekawość, chęć poznania wszystkiego. Tylko to nią sterowało.

- Nie jesteś godna znać prawdę, nieludzki człowieku! - prychnął Noah, unikając jej spojrzenia jakby się jej bał.

- To ty nie jesteś godny naszego towarzystwa - odezwał się nieoczekiwanie Cyprien, z bardzo nadąsaną miną. - Mo i Ali to najlepsze siostry na całym świecie! A ty jesteś wstrętny!

- Kogoś mi przypominasz - odparł rozbawiony Noah. - Ale radzę ci najpierw podrosnąć zanim zaczniesz bronić innych. Nie boisz się mnie? - dodał z groźną miną.

- N..Nie - wydukał cicho, chowając się za Alison.

~ Daj mu spokój! To tylko dziecko - skarciłam go. Nawet na mnie nie spojrzał.

- Irytowanie ludzi jest u was rodzinne? - westchnął ciężko. - Nie mogę nic powiedzieć. Im mniej ludzie wiedzą o istnieniu magii, tym lepiej. Choć wiem, że nie jestem przez żadno z was mile widziany, to niestety, ale jesteście na mnie skazani, aż dojdziecie do celu. Później Momoe będzie musiała pójść ze mną - cały czas patrzył na Alison, jakby mnie tam nie było i nie dotyczyło mnie.

- Niby dlaczego musi iść z tobą? - spytała Alison.

- Z dwóch powodów - odparł znudzonym głosem, jakby nie miał w ogóle ochoty rozmawiać. - Po pierwsze, nikt nie może się o niej dowiedzieć, a skoro nie kontroluje mocy będzie to trudne. Po drugie, musi mi w czymś pomóc. Naprawić błąd, popełniony dawno temu.

~ O czym ty mówisz? Nigdzie z tobą nie pójdę! - powiedział urażona jego pewnością siebie.
Czy on sądzi, że nadal jestem naiwnym dzieckiem i w podskokach zrobię wszystko czego chce?

- Mo, zostawisz nas? - spytał zrozpaczony Cyprien.

~ Mój świat nie jest bajką, pamiętasz? - odezwał się w mojej głowie głos Noah, choć nawet na mnie nie spojrzał. - A teraz to jest twój świat. Chcesz narazić swoją rodzinę na niebezpieczeństwo?

Niebezpieczeństwo?
Czy to była groźba, czy troska?
Co powinnam zrobić? Co odpowiedzieć?
Co on chce abym zrobiła?
Tak bardzo pragnęłam należeć do jego świata. A teraz, gdy nie chcę, zostałam do niego wepchnięta bez możliwości ucieczki?
Feliks był moim przyjacielem. Noah nim nie jest. Tak łatwo przyszło mi nazywać go innym imieniem... bo nie dostrzegam w nim feniksa, którego uwielbiałam. Jest poprostu zwykłym, wrednym człowiekiem.
Jak długo będę musiała go znosić?

Mając w oczach łzy bezradności, skinełam twierdząco głową, na co Cyprien rozpłakał się w najgorsze, jak malutkie dziecko.

- Mo, zostanie! - krzyczał podbiegając do Noah i kopiąc go w nogę z całych sił. - Nie zabierzesz mi siostrzyczki ty szczurze!

Widziałam na twarzy Noah wściekłość, a dłonie znów zaciśnięte mocno w pięść. Bałam się, że zrobi małemu krzywdę. Ale Alison szybko chwyciła Cypriena i odsuneła na bezpieczną odległość.

- Uspokój się wstręciuchu - powiedziała chłodno bez emocji, co zawsze skutkowało posłuchem u małego. Jego też momentami przerażała. - Pojutrze będziemy u Agnes. Ona jest najstarsza i to ona zdecyduje, czy Momoe pójdzie z tym szczurem. Też go nie lubię, ale jeśli jest to coś bardzo ważnego, to nie możemy jej zatrzymać. Będziesz spokojny przez te dwa dni. Zrozumiano?
Cicho szlochając, lekko przygarbiony zgodził się, po czym podbiegł do mnie i mocno przytulił.

- Mo, przez te dwa dni będziemy tylko Ty i ja - wyszeptał mi do ucha, a ja skinełam głową.
Nie zachowuj się tak, proszę. To jeszcze bardziej boli i wszystko utrudnia.

Łzy feniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz