Rozdział 21

5.4K 378 74
                                    

Obudziłam się, czując na twarzy ciepłe promienie słońca i delikatny powiew wiatru. Leżałam na lekko wilgotnej trawie, a wokół unosił się przyjemny, dobrze mi znany zapach kwiatów. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam wokół. Byłam na środku polany. Mojej polany, wewnątrz lasu.

~ Obudziłaś się w końcu - usłyszałam ciepły głos Serafin, a po chwili zobaczyłam ją wychodzącą z pomiędzy drzew.

~ Gdzie Noah... czy on... - mój głos się łamał. Bałam się nawet pomyśleć, że mógł nieprzeżyć.

~ Wyruszył w długą drogę, by ukryć kamień - odparła przyjaźnie.

Żyje i ma kamień... To dobrze, ale... zostawił mnie bez pożegnania. Znów wykorzystał i zostawił!... Dlaczego czuje jakby moje serce przestało bić? Dlaczego czuje tak wielki smutek? Przecież wiedziałam, że tak zrobi, a ja głupia wciąż miałam nadzieję...

~ Dlaczego jesteś tu ze mną, a nie z nim? - spytałam, wstając i unikając jej spojrzenia. Nie chciałam by widziała jak łzy gromadzą mi się w oczach. - Nie powinnaś go chronić? Dowiedzieć się, gdzie są kamienie?

~ Prosił mnie, abym się tobą zaopiekowała, choć brzmiało to bardziej jak rozkaz - zaśmiała się. - Wiem, gdzie są kamienie i niedługo do niego dołączę. Nie martw się, da sobie radę jak chwilę mnie nie będzie.

~ Jednak nie jest tak całkowicie zepsuty, skoro się o mnie troszczy, choć nie jestem już mu potrzebna - wzięłam głęboki wdech i podeszłam do niej. Przytuliłam się, do cudownie delikatnych złotych piór.
Chciałam z nią zostać... Chciałam odejść razem z nią. Ale wiedziałam, że to koniec mojej przygody.

~ Dziękuję Serafin. Dziękuję za pomoc - dodałam, po czym ruszyłam w stronę domu, zastanawiając się czy kogoś w nim zastanę.

~ Momoe, muszę ci coś powiedzieć. O twojej mocy - zatrzymałam się i spojrzałam na nią. - Możesz ją przekazać, a twoje ciało wróci do dawnego wyglądu, odzyskasz też głos.

~ Noah twierdził, że to nie możliwe - odparłam z mieszanymi uczuciami.

~ Może zapomniał, a może... no nieważne. Decyzja należy do ciebie - jej oczy rozbłysły jak dwa wesołe ogniki. - Jesteś śmiertelna mimo wszystko, choć możesz leczyć rany, to jednak się zestarzejesz, a moc powinna być przekazywana...

~ Do czego zmierzasz? - przerwałam jej wiedząc, że znów zboczy z tematu.

~ Twoje dziecko. Byłoby silniejsze niż ty, a ciało idealnie dostosowane. Z każdym pokoleniem, moc rosłaby w siłę...

~ Rozumiem - odwróciłam się. - Nadejdą czasy czarnego feniksa, a ty byłabyś wtedy sama, bez pomocy. Świat zostałby całkowicie zniszczony.

~ Nie Momoe - odparła ze współczuciem. - Moc, którą masz, niszczy powoli twoje ciało. Niedożyłabyś starości.

~ Noah o tym wiedział?

~ Nie, ale ja to wyczuwam.

~ To i tak nie ma znaczenia - odparłam przygaszona. - Nawet, gdybym chciała to... nikt nie zechce mnie. Z takim wyglądem, nikt nie zechce mnie za żonę.

~ Gluptasie, jest przecież Noah. On cię kocha, tak samo jak ty jego - powiedziała czule. - Zastanów się. Trzeciej nocy, wrócę tu na polanę. Jeśli chcesz z nim być, zostaw swoje dawne życie, a ja zabiorę cię do niego.

Noah? Nie, to nie możliwe.
Skąd Serafin może wiedzieć co on czuje? Skąd wie, że to co ja czuje, to miłość, skoro sama mam mętlik w głowie...

Łzy feniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz