2

8.5K 610 64
                                    

Kolejne dni mijały spokojnie, co trochę zdziwiło blondynkę. Myślała, że codziennie będzie musiała prosić swoich nowych sąsiadów o spokój. Może myliła się? Może oni nie są tacy źli jak jej się wydawało? Dzisiaj nie miała zajęć, ale udzielała lekcji dziewczynkom w szkole tańca. Uwielbiała to robić. Ucząc małe baletnice Isabella wracała myślami do swojego dzieciństwa. Miała taką samą pasję w oczach jak one, to było coś wspaniałego. 

Zamknęła drzwi swojego mieszkania na klucz. Wyminęła się z jakąś męską postacią, która szturchnęła ją w ramię przez co omal nie upadła. 

- Wszystko okej? - spytał ją niski głos.

- Tak - mruknęła nie racząc tego chłopaka nawet spojrzeniem, za bardzo się spieszyła.

Luke Hemmings - wysoki, szczupły blondyn o niebieskich oczach i kolczykiem w dolnej wardze - wszedł bez pukania do mieszkania swoich przyjaciół. Wiedział, że jest otwarte, bo ta dwójka nie jest na tyle ogarnięta, żeby zamykać drzwi na klucz.

- Calum! Ashton! - wydarł się jak najgłośniej mógł.

Usłyszał ciche jęki dochodzące z sypialni jednego z chłopaków. Wokół był wszędzie syf, ale czego można spodziewać się po dwójce nieogarniętych chłopaków? Wszedł do pokoju. Calum leżał rozłożony na swoim łóżku w samych bokserkach.

- Staaary. Ile wczoraj wypiliście? Sądząc po twoim stanie na jednym piwie się nie skończyło - na twarzy blondyna gościł szeroki uśmiech.

- Mów trochę cieszej, ja chcę spać - mruknąl Cal.

- Jest szesnasta, idioto! - warknął Luke ściągając z przyjaciela kołdrę. - Wolę nie pytać co robiłeś przez całą noc...

- Wyjdź - rozkazał Hood nie zmieniając swojej pozycji, jedynie jego ręka uniosła się nieznacznie wskazując na drzwi.

- Zaczynacie funkcjonować jak chomiki - brunet uniósł lekko głowę, by móc obdarować przyjaciela dziwnym spojrzeniem, ponieważ nie zrozumiał jego porównania. - No... Chomiki też cały dzień śpią, a w nocy grasują...  wytłumaczył Lucas.

- Jesteś pojebany, Hemmings. A teraz wypierdalaj - Calum zakrył swoją głowę poduszką.

Luke wywrócił oczami i nie chcąc się kłócić z przyjacielem wyszedł z jego pokoju. Zaczął poszukiwania Ashtona, który powinien też tu być. Wszedł do kuchni, salonu, a po przyjacielu nawet śladu. Zajrzał nawet do łazienki. Ogarnąłgo niepokój, ponieważ Ashton lubi po różnych imprezach znikać. Z reguły wraca sam, ale czasami trzeba go szukać, bo Irwin pod wpływem alkoholu lubi zasypiać w różnych dziwnych miejsach.

- Calum! Gdzie Ashton?! - jego głos rozniósł się po całym mieszkaniu.

- Skąd mam to wiedzieć? - usłyszał mamrot swojego kumpla. No tak, skacowany Calum, to Calum Nic Mnie Nie Obchodzi Hood. Hemmings będzie musiał rozpocząć poszukiwania bez niczyjej pomocy.

Isabella wracała radosna z lekcji tańca. Te dziewczynki dają jej tyle energii. Czasami jest ciężko, ale nie na tyle, żeby się poddawać. Blondynka musiała po drodze zrobić małe zakupy. W niedużym sklepiku zakupiła butelkę wody, makaron oraz składniki potrzebne do sosu serowego, który uwielbiała. Wszystkie rzeczy zapakowała do swojej torby treningowej, w której było jeszcze sporo miejsca. Będąc już niedaleko swojej kamienicy pod jednym z budynków leżał chłopak, który był chyba jeszcze wczorajszy. Podeszła do niego. Bała się, że mogło mu się coś stać.

- Przepraszam, wszystko w porządku? - ukucnęła przy nim dotykając jego ramienia.

- Szukam drogi do domu - wymamrotał niewyraźnie. Jego głowa się uniosła i spojrzał się na nią swoimi zielono-brązowymi oczami, które były lekko podkrążone. Wyglądał jakby nie pamiętał jak się tam znalazł. Znała go, to był jej nowy sąsiad. Widziała go zaledwie dwa razy, ale Bella ma dobrą pamięć do twarzy.

- Zaprowadzę cię - zmusiła go, żeby wstał.

W czasie krótkiej wędrówki nie zamienili ze swobą ani słowa. Może to dlatego, że nie mieli wspólnych tematów. Wchodzenie po schodach dla blondyna nie było łatwą czynnością. Nie ma co się dziwić. Jest prawie wieczór, a chłopak od wczorajszych godzin nocnych nie był jeszcze w domu. Byli już na ich piętrze, gdy nagle z drzwi jego mieszkania wyskoczył wysoki blondyn.

- Ashton! - odetchnął z ulgą podchodząc do nich. Zapewne był to jego przyjaciel. - Gdzie ty się podziewałeś?!

Dopiero po kilku sekundach zorientował się o obecności blondynki. Dziewczyna miała trochę zmieszaną minę, wyglądała jakby chciała się jak najszybciej ulotnić. Wepchnął Ashtona do mieszkania i podszedł do dziewczyny.

- Dzięki, że przyprowadziłaś kolegę. Bez ciebie to pewnie chłopak zgubiłby się - Lucas zaśmiał się trochę spięty.

- Nie ma sprawy. I tak tutaj mieszkam - wskazała dłonią na hebanowe drzwi za sobą.

- Jestem Luke - wyciągnął do niej rękę, którą niepewnie ucisnęła.

- Isabella - na jej twarz wstąpił delikatny uśmiech. - Wiesz co... muszę już iść - mruknęła chwilę później znikając w swoim mieszkaniu.

- Za to co zrobiłaś wiszę ci piwo! - krzyknął mając nadzieję, że usłyszała.

Luke wszedł do lokalu swoich kumpli. W kuchni zastał Caluma pijącego wodę, wyglądał na zadowolonego. 

- Ashton się znalazł - oznajmił wypijając na raz całą zawartość szklanki.

- Wiem idioto. Gdyby nie twoja sąsiadka zginąłby marnie - blondyn wywrócił oczami opierając się plecami o blat kuchenny. Calum wydawał się zachłysnąć powietrzem.

- Rozmawiałeś z nią?! - zdziwił się. - Taka niska blondynka, niebieskie oczy? - Hemmings skinął głową.

- I jaka była?

- Bardzo w porządku. Chyba jest trochę nieśmiała - chłopak wzruszył ramionami.

- Nieśmiała?! Przecież ona dwa razy odmówiła mi spotkania, a za drugim razem bezczelnie mnie wyśmiała. Taka osoba jak ona nie może być nieśmiała, jak już to wredna i... - Calum był wyraźnie oburzony, gdy opowiadał o sąsiadce.

- I podoba ci się? - dokończył za niego Luke śmiejąc się przy tym. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź kontynuował. - Zapewne przez to, że ci odmówiła chcesz pragniesz jej jeszcze bardziej, co?

- Spierdalaj, Hemmo - syknął Hood do przyjaciela.

Ballerina || c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz