- Bella, obudź się - Zachary próbował obudzić swoją siostrę, która była już spóźniona na próbę. - Za pół godziny masz być na uczelni.
- Co? Pół godziny?! - zerwała się na równe nogi. Po raz pierwszy w życiu nie usłyszała swojego budzika. - Zrobię wszystko, tylko zawieź mnie - jeknęła.
W pośpiechu wykonała popranną toaletę i zjadła coś na szybko. Zach natomiast czekał na blondynkę w samochodzie. Szybko się zebrała, nawet jak na nią. Dla niej nie zjawianie się na czas było prawie przestępstwem. Zbiegła po schodach i dołownie wpadła do auta.
- Jedź szybko. Za wszystkie mandaty zapłacę - wysapała poprawiając swojego jak zawsze idealnego koka.
- Moja siostra chce zapłacić za mandaty? Co się z tobą stało? - zaśmiał się Zachary.
- Wolę dać ci pieniądze za mandat, niż spóźnić się na zajęcia - jęknęła nerwowo poprawiając swoją sukienkę.
Calum jęknął wstając z łóżka. Poczłapał w stronę kuchni, żeby napić się wody. Ashton jeszcze spał, po wrócił z pracy późno w nocy. No właśnie, praca. Hood stwierdził, że też powinien sobie coś znaleźć. No ale co? Usiadł na kanapie w salonie i zaczął myśleć w czym jest dobry. Jedyne, co mu przyszło do głowy to praca jako mechanik. Zawsze fascynowały go samochody. Może powinien poszukać pracy jako mechanik, to chyba był dobry pomysł. W Sydney dorabiał sobie w warsztacie. Po kilkunastu minutach rozmyślań stwierdził, że znajdzie coś następnego dnia. Dzisiaj nie miał na to ochoty.
Wpadł na pewien pomysł. Ubrał szybko jakąś bluzę i poszedł do mieszkania na przeciwko. Zdawał sobie sprawę, że nie spotka tam Isabelli, ale może będzie jej brat. Miał szczęście, że Zachary był w domu.
- Belli nie ma w domu - oznajmił, gdy go tylko zobaczył.
- Nie przyszedłem do niej. Chciałem się tylko ciebie o coś sptać.
- Mnie? - Zach wydawał się być zaskoczony.
- Tak... O której twoja siostra kończy zajęcia? - spytał cicho, jakby nagle stracił pewność siebie.
- O 15 - brat Isabelli odgarnął swoje włosy z czoła. - Nie wiem co ty zrobiłeś, że moja siostra zaczęła spędzać z tobą czas, ale radzę ci zachować dystans. Nie zrozum mnie źle, bo wydajesz się być w porządku. W tym wszystkim chodzi o naszego ojca, który jest trochę zaborczy i nigdy nie lubił, gdy wokół mojej siostry kręciły się jakieś typy. Ale był spokojny, bo wiedział, że Isabella nie zwróci na nich uwagi.
- Dzięki - mruknął Cal nie do końca wiedząc po co on mu to mówi.
- Isabella nigdy nie była miła dla chłopaków, oczywiście z wyjatkiem mnie i reszty męskiej części rodziny, jak dla ciebie i twoich przyjaciół. Zawsze trzymała dystans, a wam się udało przebić barierę, jaką sobie sama zbudowała.
Hood pokiwał tylko głową. Odwrócił się i chciał udać się z powrotem do siebie.
- Za dwie godziny wyjeżdżam. Będziesz miał znowu moją małą siostrzyczkę dla siebie. Tylko uważaj!
Calum zaśmiał się pod nosem, po czym zniknął w swoim mieszkaniu.
- Ashton! Isabella będzie moja - krzyknął na tyle głośno, żeby jego przyjaciel usłyszał.
- Albo sam zamkniesz ryj, albo ja ci go zamknę!
- Groźby są karalne, Irwin!
Wtedy stało się coś, czego Hood się nie spodziewał. Prosto w skroń dostał z pałeczki od perkusji. Złapał się w bolące miejsce i poczuł ciepłą ciecz.
- Ash! Ja krawawię! - pisnął przerażony.
- Trzeba była zamknąć swoje wargi glonojada - blondyn pojawił się obok niego, miał łzy w oczach ze śmiechu.
- To nie jest śmieszne! - warknął. - Jak mam iść z rozciętym łukiem brwiowym po Isabellę na uczelnie?!
- Normalnie? Pewnie nie zauważy - zażartował jego przyjaciel, w odpowiedzi dostał od Caluma w tył głowy. - Zamiast rozczulać się nad sobą, lepiej weź to sobie opatrz.
- Dzięki za dobrą radę, idioto - syknął.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Nie dość że krótkie, to jeszcze nudne... Ostatnio nie stać mnie na nic więcej... Mam nadzieję, ze mi wybaczycie, obiecuję poprawę ;)
CZYTASZ
Ballerina || c.h.
Fanfiction"- Pójdziemy na kawę? - Nie spotykam się z chłopakami, którzy noszą dziurawe spodnie i grają w jakimś śmiesznym zespole."