- To nie jest dobry pomysł, Cal - Ashton wydawał się być trochę zaniepokojny.
- Ale co złego może się stać? - Hood nie rozumiał o co chodzi jego przyjacielowi.
- Wiesz kto wezwie policję za zakłócanie ciszy nocnej?
- Daj spokój, nie będziemy tak głośno... - namawiał go dalej brunet.
- Nawet Michael powie, że to beznadziejny pomysł.
Calum pokręcił głową zrezygnowany. Zaprosiłby kilka osób, byłby alkohol, pizza i dobra muzyka. Potem Luke poszedłby po Isabelle, żeby ją zaprosić na mini-imprezę. Chociaż z drugiej strony Ashton mógł mieć rację i mogłoby to pogorszyć ich sąsiedzkie relacje. Może lepiej nie ryzykować?
- Dobra. Jak już wdam się w łaski Isabelli to wtedy zrobimy huczną imprezę - odparł po chwili zrezygnowany, Ashton zaśmiał się pod nosem.
- Byłem dzisiaj w tej kanjpce za rogiem - zaczął nowy temat blondyn, Calum nie wiedział do końca o co mu chodzi. - I będę tam barmanem
- Zajebiście - mruknął Hood nie za bardzo chcąc rozmawiać o pracy. - Idę się przejść.
Chłopak wstał nie zwracając większej uwagi na swojego przyjaciela. Ubrał swoje vansy i wyszedł z mieszkania pogrążony w myślach. Usłyszał znajomy śmiech dochodzący z naprzeciwka, z mieszkania sąsiadki. Zatrzymał się na chwilę marszcząc brwi.
- Do zobaczenia, Bella - był pewny, że Luke znowu jest u sąsiadki.
Drzwi się otworzyły i zobaczył szeroko uśmiechniętego Hemmings'a i Isabellę, na której twarzy gościł delikatny uśmiech. Calum momentalnie stał się wściekły. Jak on może do niej cały czas chodzić?! I jak udało mu się tak szybko zdobyć jej zaufanie.
- Jak będę miała czas, to zadzwonię do ciebie - głos blondynki był cichy i spokojny. Z jakiej racji on ma jej numer?!
Hood oparł się o ścianę czekając, aż ta dwójka ich zauważy. Niestety drzwi się zamknęły, a piękna sąsiadka zniknęła za nimi nawet nie racząc go spojrzeniem. Natomiast Lucas szczerzył się jak głupi do sera.
- Co ty odpierdalasz? - warknął brunet. Dopiero teraz jego przyjaciel zauważył go stojącego na klatce.
- Ogarnij się. Tylko z nią gadałem - westchnął Lucas.
- Gadałeś? Mi się wydaje, że ty ją podrywasz! - fuknął, a śmiech blondyna rozniósł się echem.
- Sorry, nie kręcą mnie blondynki - ułożył ręce w geście obronnym, po czym poklepał go po ramieniu. - Ale gdyby ona była brunetką, to brałbym ją od razu. Nie bałbym się jak ty to robisz. Gdzie się podział Calum Hood, którego wszyscy znamy? - dodał z głupkowatym uśmieszkiem.
Brunet nie miał ochoty na komentowanie jego słów. W stosunku do Isabelli musiał być ostrożniejszy, ona nie wskoczyłaby mu od razu do łóżka tak jak inne. Poza tym im trudniej zdobyć dziewczynę, tym większa satysfakcja. Wyminął Hemmings'a trącając łokciem o jego ramię.
Isabella czuła mieszane uczucia co do nowego znajomego jakim był Luke. Z jednej strony był naprawdę miły, ale z drugiej nie lubiła tak często obcować z ludźmi, których ledwo znała. Jednak po drugiej telefonicznej rozmowie ze swoim przyrodnim bratem stwierdziła, że może powinna być otwarta na nowe znajomości. Luke nie wyglądał tak jak jej znajomi, był raczej typem tych ludzi, których wolała unikać - potargane włosy, przetarte ubrania, glany lub trampki itp.
Blondynka wzięła swoją torbę treningową. Za godzinę rozpoczynały się jej lekcje, a musiała przecież przygotować salę do nich. Upewniła się, że ma wszystkie potrzebne rzeczy, po czym wyszła z mieszkania zamykając je na klucz. Po drodze wstąpiła do pobliskiego sklepu, żeby kupić butelkę wody.
- Witaj piękna Isabelo - na dźwięk swojego imienia wypowiadanego przez znany jej głos zadrżała.
- Calum, tak? - spytała odwracając się w stronę chłopaka, a on skinął głową.
- Wracasz do domu? Czy może pójdziemy na kawę? - zaproponował.
- Dzisiaj nie mogę - mruknęła. Nagle w jej głowie zaświtał pewien pomysł. - Masz teraz czas?
- T-tak - zająkał się, był wyraźnie zdziwiony jej pytaniem.
- To chodź - kwinęła w jego stronę głową.
Jej plan był trochę dziwny, ale była ciekawa, czy chłopak się zgodzi. Szli w całkowitej ciszy, chociaż dałaby sobie rękę uciąć, że brunet myśli o tym, gdzie teraz idą, ale boi się jej o to zapytać. Co chwilę zerkali na siebie. Ona trochę niepewnym wzrokiem, natomiast on wydawał się być szczęśliwy idąc obok blondynki i móc na nią patrzeć. Z minuty na minutę przekonywała się coraz bardziej, że on ją irytuje w każdym calu.
Gdy dotarli na salę Isabella zostawiła go na korytarzu, a sama poszła się przebrać. Wróciła ubrana w kremowy, lekko różowy trykot oraz baletki. Jej koczek był jeszcze mocniej związany.
- Chodź za mną - weszli do niedużego pomieszczenia.
Dziewczyna schyliła się nad czymś w rodzaju kosza. Jej tułów zniknął we wnętrzu, a jej prawa noga oderwała się od podłogi. Oparł się ramieniem o framugę drzwi przyglądając się jej. Z tej perspektywy miał idealny widok na jej pośladki. Przed jego oczami miał wizje tego, co on mógłby z nią tutaj robić. Najchętniej rzuciłby się na nią w tym momencie, doprowadzając do orgazmu w kilka minut. Przełknął nerwowo ślinę czując, że w jego spodniach robi się trochę ciaśniej.
- L starczy? - spytała nagle wytrącając go z równowagi. Patrzyła się na niego swoimi niebieskimi oczami wyczekując odpowiedzi. Niestety nie był w stanie wykrztusić z siebie słowa, tylko kiwnął głową. - To dobrze - rzuciła w jego kierunku skrawek materiału.
- Co to jest? - rozłożył jakiś dziwny strój.
- Trykot - zaśmiała się.
- Ale po co mi on?
- Chciałeś iść ze mną na kawę, tak? - kiwnął głową przytakując. - Umówię się z tobą, ale pod jednym warunkiem - przerwała widząc jego zainteresowaną minę. - Musisz nauczyć się prostego układu baletowego, którego uczę moje podopieczne.
- Żartujesz prawda? - tym pytaniem spowodował u niej śmiech.
- Nie. Nauczysz się układu, a na jeden wieczór zabierasz mnie gdzie chcesz - uśmiechnęła się do niego szeroko, dałby sobie głowę uciąć, że ten uśmiech był trochę przebiegły.
- Ile nam to zajmie?
- To zależy jak dobrym będziesz tancerzem, Calum - brunet miał źle przeczucia. - To jak, zgadzasz się?
- Tak.
CZYTASZ
Ballerina || c.h.
Fanfiction"- Pójdziemy na kawę? - Nie spotykam się z chłopakami, którzy noszą dziurawe spodnie i grają w jakimś śmiesznym zespole."