Isabella jadła na obiad sałatkę z kurczakiem. Dopiero co wróciła z porannych zajęć. Usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiła się, bo nikogo się nie spodziewała, szczególnie w środku tygodnia. Niechętnie wstała przecierając serwetką usta. Widok, który zastała po otworzeniu drzwi trochę ją zdziwił. Przed nią stał blondyn, przyjaciel jej sąsiadów, z tego co pamiętała miał na imię Luke.
- Cześć - odparł radośnie chłopak.
- Hej - odpowiedziała po chwili nie do końca wiedząc o co chodzi.
- Mogę wejść? Chciałem podziękować ci za wczorajszą sytuację - uśmiechnął się do niej szeroko wskazując na czteropak piwa, który trzymał w ręku.
- Przepraszam, ale nie piję alkoholu - jej głos był oschły. Zawsze taki był, gdy ktoś proponował jej coś, co łamie jej "święte" zasady.
- No to wtedy kawa, herbata, sok, cokolwiek - nalegał. Najchętniej Isabella zamknęłyby mu drzwi przed nosem, ale zrezygnowana odsunęła się wpuszczając go do środka.
- Mam tylko zieloną herbatę - mruknęła, gdy chłopak usiadł wygodnie na kanapie. Spojrzał się na nią nie wiedząc o co jej chodzi. - No... do picia - wyjaśniła powtrzymując się od wywrócenia oczami.
Blondyn skinął głową, a ona poszła zaparzyć herbatę. Nie minęło pięć minut gdy napój był już gotowy. Przyniosła filiżanki kładąc je blacie stolika. Usiadła obok niego na kanapie zachowując "bezpieczną" odległość. Nastała długa, niezręczna cisza. Chwyciła swoją filiżankę z ciepłym napojem.
- Więc... - zaczęła nie wiedząc co chce powiedzieć.
- Opowiedz coś o sobie - niebieskie oczy chłopaka patrzyły w jej równie niebieskie tęczówki.
- Nie znamy się - odpowiedziała niemal natychmiast. - Poza tym wątpię, że cię to interesuje. Moje życie od zawsze skupiało się wokół tańca, nic ciekawego dla kogoś takiego jak ty - palnęła zanim zdążyła ugryźć się w język, ale po jego minie stwierdziła, że Luke się nie obraził.
- Co tańczysz? - blondyn był tym bardzo zainteresowany. - Hip hop? - parsknęła śmiechem słysząc jego pytanie.
- Czy wyglądam jakbym tańczyła hip hop? - zakpiła. Jego słowa trochę ją uraziły. - Tańczę balet - odparła dumnie.
Calum pił kolejne piwo z rzędu, był zdenerwowany przez wczorajszą wpadkę. W końcu mógł pogadać na poważnie z Ashtonem, który w tym momencie siedziała rozłożony na kanapie.
- Zjebałeś - mruknął Hood.
- Co? - blondyn chyba nie wiedział o co chodzi.
- Musiałeś wczoraj tak się najebać, żeby nie pamiętać, gdzie mieszkasz?! Mogłeś wracać ze mną, ale ty wolałeś migdalić się z tą murzynką! - Ashton zrobił wielkie oczy.
- Co ja wolałem? - spytał przerażony.
- Nieważne - Cal machnął rękę. - Sadząc po tej akcji Isabella nie będzie chciała nawiązać z tobą znajomści, czyli mój plan poszedł się jebać - chłopak westchnął głośno.
- Kto to Isabella?
- Nasza piękna sąsiadka, która jest... inna - wyjaśnił krótko. - Przez ciebie muszę znaleźć twojego następcę - Hood podrapał się w tył głowy.
- Może Michael? On ma dobrą gadkę - podsunął mu Irwin.
- Mike ma zbyt kolorowe włosy. Ona z nim nawet słowa nie wymieni. Jej przeszkadzały już moje podarte spodnie, więc jego włosy będą działać na nią jak płachta na byka - Calum przysiadł na fotelu.
- No to wtedy... - zaczął Ash, ale nie było dane mu skończyć, ponieważ ktoś z impetem wszedł do środka.
- Siema! - Luke krzyknął na całe mieszkanie swoich przyjaciół. Z szerokim uśmiechem usiadł obok Ashtona, a czteropak piwa położył na podłodze.
- Co ty taki rozanielony? - zauważył Ash.
- Byłem u Belli i...
- Gdzie byłeś?! - Cal wstał jak poparzony, a jego oczy rozszerzyły się.
- Isabella Watson, studentka, wasza sąsiadka - Hemmings oznajmił to bez żadnych emocji.
- Wiem, idioto - brunet wywrócił oczami. - Ale co tam robiłeś?
- Rozmawialiśmy, piliśmy herbatę, całowaliśmy się...
- Żartujesz! - po raz kolejny przerwał mu Calum. Luke słysząc go nie mógł powstrzymać się od śmiechu, chwilę później Ashton mu zawtórował.
- A tak serio to jestem zajebistym kumplem, bo próbuję ci pomóc wdać się w łaski Isabelli - Hemmings wyprostował się dumny z siebie.
- Ashton miał się z nią zakumplować, ale wczoraj zjebał wszystko - Cal spojrzał się wymownie na perkusistę. - Mówiłeś jej coś o mnie? - głos chłopaka był pełen nadziei.
- Nie. Na razie muszę utrzymać z nią dobre stosunki. Nie chcę być potraktowany jak ty - Lucas zaśmiał się gardłowo. Brunet przez chwilę wyglądał tak, jakby chciał wydłubać przyjacielowi oczy.
- A była dla ciebie miła? - to pytanie było dla niego ważne, może nie dla wszystkich ta śliczna blondynka jest wredna.
- Czuła się chyba nieswojo w moim towarzystwie. To chyba przez moją nieziemską urodę - Luke przyłożył dłoń do twarzy wywołując śmiech u przyjaciół.
- Przepraszam, że zmienię ten jakże cudowny temat, ale gdzie jest Mike? - wtrącił się Ashton.
- Wczoraj poznał jakąś laskę. Całą wczorajszą noc byłem co chwilę budzony przez ich orgazmy - Hemmings skrzywił się. - Rano postanowiłem wyjść, bo miałem już psychicznie dość.
- Znając go do jutrzejszego ranka mu się znudzi - zauważył trafnie Calum wyjmując z folii jedno piwo.
Heeej ;) W końcu znalazłam trochę czasu, żeby coś napisać. Szkoła powoli mnie wykańcza. Rozdział krótki, ale na nic więcej nie było mnie stać, wybaczcie ;)
CZYTASZ
Ballerina || c.h.
Fanfiction"- Pójdziemy na kawę? - Nie spotykam się z chłopakami, którzy noszą dziurawe spodnie i grają w jakimś śmiesznym zespole."