Jedyne co teraz czuła to wstyd za swoje zachowanie. Pewnie teraz Calum będzie miał powód, żeby się z niej nabijać. Zacisnęła usta w wąską linię na samą myśl.
- Hej, wszystko w porządku? - ręka chłopaka spoczęła na jej ramieniu, a ona kiwnęła głową. - Nie będziesz ze mną rozmawiać? - ponownie skinęła.
Hood przyciągnął ją do siebie ramieniem. Mogła poczuć zapach jego perfum, które swoją drogą były całkiem ładne. Wstrzymała oddech, gdy nachylił się nad nią.
- Mam cię inaczej zmusić do rozmowy ze mną? - wyszeptał do jej ucha.
Czuła jego oddech na szyi, a jej oczy były w wielkości monet. Może to dziwne, ale bała się wykonać jakikolwiek ruch. Calum czuł, że była spięta, ale nie mógł nic z tym zrobić. Ważne, że nie odepchnęła go, ale pewnie tylko dlatego, że jeszcze nie doszła do siebie po "ataku" psa.
- Bella, nie bądź taka - trącił jej skroń swoim nosem.
Nie wytrzymała i spojrzała sie na niego. I w tamtym momencie popełniła ogromny błąd. Widziała z bardzo bliska jego ciemne oczy, które w tym momencie przypominały oczka jakiegoś słodkiego kotka (do psów nie chciała go porównywać, bo zwyczajnie się ich bała). Jednak potem sobie przypomniała, że nie może tak łatwo mu ulegnąć, to nie w jej stylu.
- Ciesz się, że w ogóle zgodziłam się z tobą iść - mruknęła odsuwając się od niego.
Hood jęknął zrezygnowany. "Stara" Isabella wróciła, a to mu się w ogóle nie podobało.
- Dlaczego jesteś znowu taka oschła? - jęknął.
- Zawsze taka byłam, Calum - odwróciła wzrok.
- Nie byłaś - westchnął głośno zrezygnowany.
Wydawało mu się, że blondynka znowu buduję barierę wokół siebie. Czyżby jego starania poszły na marne? Byli już pod swoim domem. Po schodach szli w całkowitej ciszy. Dopiero na ich piętrze nagle zatrzymał się i pociągnął ją za rękę, że wylądowała na jego klatce piersiowej. Spojrzała się na niego wyraźnie zdziwiona.
- Myślałaś, że tak po prostu pozwolę ci pójść do siebie?
Czuł, że jej serce biło jak szalone. Nachylił się nad nią. Nie myślał nad tym co robi. Ich usta prawie się stykały.
- Przestań! - pisnęła upuszczając różę. Odskoczyła od niego aż pod swoje drzwi. - Nigdy się nie całowałam! - widział, jak z jej oczu płyną łzy.
Zniknęła w swoim mieszkaniu. Usłyszał jak zaklucza drzwi. Calum zacisnął dłonie w pięści. Podniósł upuszczoną różę. Stanął przy drzwiach.
- Bella - zapukał w drewno. - Przepraszam! Otwórz, proszę!
Gdyby ktoś powiedział, że będzie prosił o cokolwiek jakąś dziewczynę, to by go wyśmiał. A tu taka niespodzianka. Sam się sobie dziwił.
- Idź - usłyszał jej cichy głos.
- Będę tu siedział dopóki mi nie otworzysz - zapukał jeszcze raz, tym razem trochę mocniej.
Oparł się o drzwi. Był to jeden wielki akt desperacji z jego strony, ale czego nie robi się dla dziewczyny. W końcu drzwi się otworzyły, a on wpadł do jej mieszkania.
Isabella stała z rękoma skrzyżowanymi na piersi, a głowę miała spuszczoną. Podszedł do niej i schował jej drobne ciało w ramionach. Oparł brodę o czubek jej głowy. Biedna cała się trzęsła.
W klatce piersiowej coś go zakuło, chyba zaczynał mieć wyrzuty sumienia, że to przez niego blondynka jest w takim stanie.
- Jestem idiotą - mruknął na tyle cicho, żeby ona tego nie usłyszała.
- Jesteś pierwszą osobą, przy której płaczę, a ja nigdy nie płaczę - podciagnęła nosem. Czuł, że jego koszulka robi sie mokra od jej łez.
- Wybaczysz mi kiedyś? - odsunął ją od siebie żeby spojrzeć na jej twarz, ale nadal trzymał ja za ramiona.
- Nic się nie stało - wyszeptała próbując się uśmiechnąć. - To ty powinieneś mi wybaczyć za moje zachowanie.
- Bella - Calum sam siebie nie poznawał. - Każdy ma czasem zły dzień.
Minął tydzień o tego felernego dnia. Isabella unikała Caluma jak ognia. Było jej wstyd. Nawet nie zapraszała go na zajęcia z baletu. Przed wyjściem ze swojego mieszkania upewniała się, że ich sąsiadów nie ma na klatce lub nie planują wyjść. Nie miała ochoty na zbędne pytania z ich strony.
Calum czuł się, że ich znajomość cofnęła się do początku. Nie widział blondynki już od tydzień. Tęsknił za nią? Tak... Ale sam przed sobą się do tego nie przyznawał. Gdyby jej nie chciał pocałować to byłoby wszystko w jak najlepszym porządku.
Okej. Było uroczo, teraz jest trochę ckliwie i znowu krótko. Opiekuńczy(?) Calum i Isabella aka wariatka :D Chyba będzie lepiej, jak będę dodawała rozdziały krótsze, ale częściej. Co Wy na to?
CZYTASZ
Ballerina || c.h.
Fanfiction"- Pójdziemy na kawę? - Nie spotykam się z chłopakami, którzy noszą dziurawe spodnie i grają w jakimś śmiesznym zespole."