Calum niechętnie ubrał ten dziwny materiał, który idealnie dopasował się do krzywizny jego sylwetki. Wolał nie przeglądać się w lustrze, żeby nie odebrać sobie ostatniej krzty męskości. Przeklinał w myślach swoją decyzję. Tylko się skompromituje. Ale jeśli nauczy się tego układu Isabella pójdzie z nim gdzie tylko on będzie chciał, a ta myśl przebiła wszystko. Wszedł na ogromną salę z wielkimi oknami po prawej stronie. Natomiast cała lewa ściana była przykryta lustrami, pod którymi stały drążki. Isabella siedziała po środku sali i rozciągała się. Gdy zobaczyła Caluma wstała z gracją. Zlustrowała go wzrokiem od palców po czubek głowy. Miał wrażenie, że na jej usta wstąpił cień uśmiechu.
- To zaczynamy? - ton Caluma nie był za szczęśliwy.
- Musimy poczekać na resztę grupy - podeszła do drążka kładąc na nim jedną nogę i schylając tułów do niej.
Patrząc się na nią nie ukrywał podziwu. Miał też nadzieję, że nie będzie musiał unieść nogi tak wysoko. Na salę wbiegła grupka małych dziewczynek, które od razu podbiegły do Belli, która uśmiechała się do nich promiennie.
Minęło pół godziny. Grupka dziewczyn i Calum stali przy drążkach. Chłopak nie do końca wiedział co ma robić. Gdy tylko się zaśmiał odwracała się do niego szatynka o azjatyckiej urodzie i piorunowała go wzrokiem.
- Calum, palce pointy! - do jego uszu dobiegł głos Isabelli. - Spójrz na Mirandę i rób to co ona - dziewczynka przed nim odwróciła się i wystawiła mu język, on zrobił dokładnie ten sam gest co azjatka.
Czas dłużył się nieubłaganie. Gdy w końcu blondynka ogłosiła koniec zajęć Calum rozłożył się na zimnej podłodze. Miał wrażenie, że nogi mu zaraz odpadną. Uczennice wyszły przebierać się, więc Hood został sam na sam z sąsiadką. Dziewczyna patrzyła się na niego z politowaniem. Gdy brunetowi udało się chociaż trochę odpocząć wstał podchodząc do Belli.
- Mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie - oznajmiła, a Calum jęknął niezadowolony.
Odwróciła się do niego tyłem i odeszła od niego dobre kilka metrów. Zwróciła się do niego twarzą poprawiając swój trykot i koka, natomiast Calum stał zdezorientowany.
- Złap mnie! - jej głos rozniósł się po całej sali.
Wszystko działo się jakby w przyspieszonym tempie. Blondynka zaczęła biec w jego stronę, a on tylko wysunął ku niej ręce. Nim się obejrzał trzymał Isabellę za biodra i podnosił na prostych rękach nad swoją głową. Jego serce biło bardzo szybko, z resztą nie tylko jego. Bella nie ufała mu do końca i myślała, że jej nie złapie.
- Na dół - pisnęła, gdy zorientowała się, że zbyt długo tkwi w powietrzu.
Calum jakby wyrwany z marzeń postawił blondynkę na ziemi nadal trzymając ją za biodra. Przyglądał się jej twarzy z odległości kilkunastu centymetrów. Czuł jej ciepły oddech na sobie, mógł policzyć każdy pieg na jej nosie. Najchętniej nachyliłby się i zaczął całować jej malinowe usta, ale był pewny, że zostałby spoliczkowany lub gorzej, kopnięty w męskość.
- Dobra robota - wyszeptała cicho odsuwając się od niego, a na jej twarz pokryła się purpurą. - Idź się przebrać - wskazała dłonią na wyjście z sali.
W ciszy wracali do domu, Calum był za bardzo zmęczony, żeby cokolwiek mówić. Czasami Bella pytała się go o coś, a on przeważnie odpowiadał pomrukiem lub jednym słowem. Będąc na swoim piętrze zatrzymali się czekając, aż ta druga osoba się odezwie,
- Następny trening za dwa dni. Przyjdę po ciebie - Isabella zabrała pierwsza głos.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła do swojego mieszkania. Będąc już w progu zerknęła przez ramię łapiąc kontakt wzrokowy z chłopakiem.
- I Calum, do twarzy ci w trykocie - na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech po czym zniknęła za drewnianymi drzwiami.
Hood nie posiadał się ze szczęścia, sam nie wiedział dlaczego. Wszedł do swojego mieszkania cały rozanielony. Przeszedł przez salon, gdzie znajdowała się trójka jego przyjaciół, on nawet się z nimi nie przywitał, tylko zaszył się w swoim pokoju. Ashton, Luke i Michael wymienili się spojrzeniami i wstali podchodząc do drzwi pokoju Caluma.
- Co jest, Cal? - brunet usłyszał zatrskany ton Ashtona.
- Mam przejebane - odparł Hood, gdy znowu zaczął trzeźwo myśleć.
- Co znowu zrobiłeś? - cała trójka wparowała do jego pokoju niezmiernie ciekawa.
- Tańczyłem balet - słysząc to Mike i Ash parsknęli śmiechem.
- Isabella cię do tego namówiła? - Luke poruszył znacząco brwiami.
- Spierdalaj, Hemmings - zaśmiał się Calum.
Dochodziła osiemnasta tego samego dnia. Calum i Ashton grali w Fife, Michael przeglądał dziwne strony internetowe, a Luke został wysłany ponad pół godziny temu do sklepu po jedzenie.
- Calum! Wyjrzyj szybko przez okno! - krzyk zdyszanego Heminngs'a mogli spokojnie usłyszeć inni sąsiedzi.
Nie tylko Hood zareagował, ale dwójka pozostałych też zerwała się ze swoich miejsc podbiegając do okna. Nigdy by się nie spodziewał takiego widoku.
- Z kim Isabella wsiada do tego samochodu? Bo to nie jest jej facet, mam rację? - Ash wyjął z ust Calumowi to pytanie.
Nigdy bym się nie spodziewała, że napiszę 2 rozdziały w tak krótkim czasie. Pewnie to dlatego, że wczoraj miałam napływ weny ;) Ten jest krótszy od poprzedniego, ale chyba nie gorszy. Jak myślicie, kim jest ten "tajemniczy" facet? :D
CZYTASZ
Ballerina || c.h.
Fanfiction"- Pójdziemy na kawę? - Nie spotykam się z chłopakami, którzy noszą dziurawe spodnie i grają w jakimś śmiesznym zespole."