4. "Boisz się burzy?"

99 6 1
                                    

- Rozumiem...ale radzicie sobie sami?

- Tak...

- Jak coś to dzwońcie. Muszę lecieć. -
dał mi kartkę z numerem i wyszła.

Poszedłem do Hailey, na górę i położyłem się obok niej. Chce mi się spać, dopiero jest 20:21. Sięgnełem po telefon, ale przez przypadek spadł telefon Hailey. Ale on szczelił. Chyba się rozbił.

- Co się dzieje?! - krzyknęła zaspana Hailey.

- Nic. - spojrzałem na jej telefon. Rozbity. - Hailey, masz...rozbity telefon.

- Co?! To jest iphone jak mogłeś?! To moje dziecko! - ostatnie zdanie krzyknęła na cały głos. Chyba obudziła Jasona.

- Co się tu dzieje?! Jakie dziecko?! - wbiegł tu zaspany Jason.

- On mi zbił iPhona, moje dziecko! Nienawidzę cię! - spojrzała na mnie i walnęła poduszką.

- I dlatego tak się dżecie? - westchnął Jason.

- Tak! Bo nie mam telefonu!

- Weź sobie zapasowy, ten... iPhone 8. Ty miałaś szustkę to teraz będziesz miała osiem.

- Jest zapasowy? Czemu ja o nim nie
wiem? - Hailey na niego spojrzała.

- Leży tu w szafce. - pokazał na szafkę w pokoju mamy Hailey, po czym wyszedł.

- Idę po niego! A ty masz to położyć na szafce i iść spać. I czemu wogule śpisz ze mną?

- Nie wiem. Tu jest wygodniejsze łóżko. - wzruszyłem ramionami.

- To fakt. - westchnęła i poszła po ten telefon.

Zrobię jej na złość i nie pójdę spać. Kiedy przyszła, podłączyła go i coś na nim robiła. Usłyszałem deszcz za oknem, a po chwili grzmot. Nagle Hailey wskoczyła do łóżka oraz mocno się we mnie wtuliła. Objąłem ją, pocałowałem w czoło i spytałem:

- Boisz się burzy? - zaśmiałem się.

- Bardzo, ona jest taka straszna. - powiedziała po czym przeszły ją ciarki.

- Ona jest na zewnątrz, a ty jesteś w domu więc...nie ma się czego bać. - kiedy powiedziałem nagle uderzył głośny grzmot.

- Matko! - czuję jak się trzęsie. - boję się.

- Nic ci nie grozi. - zaśmiałem się.

Pov. Hailey.

- Matko!- trzęsę się. - boję się.

- Nic ci nie grozi. - zaśmiał się.

Chwilę tak poleżeliśmy, gdzie w którymś momencie usnęłam.

Poczułam zimną wodę. Zerwałam się i spojrzałam na tego kogoś. Luke!

- Luke! Ty debilu! Zabije cię!

- Myślałem że nie będziesz taka groźna! - krzyknął i wybiegł z pokoju.

- Nienawidzę cię!

- Kochasz!

Pobiegłam za nim razem z poduszką, która nie była mokra. Siedzi w salonie i ogląda film. Przeskoczyłam przez kanapę i usiadłam na nim, mając nogi za jego plecami. Wyrzuciłam poduszkę i go pocałowałam. Zaczął jeździć palcami po moich plecach i odwzajemnił pocałunek. Zdjęłam mu bluzkę i pociągnęłam do mojego pokoju. Rzuciłam go na łóżko i zamknęłam drzwi. Usiadłam na niego okrakiem, a on mnie pocałował po czym mi zdjął bluzkę. Spojrzał na mnie nie pewnym wzrokiem.

My little World Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz