~ Godzinę później ~
Pov. Aaron.
Kurwa...lekarz mi nie chce nic powiedzieć....nie wychodzą z sali, której leży. Ja pierdole...Ja tu zaraz się zabiję. Martwię się, No kurwa.
Nagle z sali wyszedł lekarz, więc do niego pobiegłem.- Co z nią?
Zapytałem zmartwiony.
- Kim pan jest?
- Em...jej narzeczonym.
- Dobrze...wiem że to zła wiadomość, ale.... wykryliśmy u niej ucisk mózgu.
Spojrzał na mnie.
- To coś poważnego?
- Nie tak bardzo, ale jednak tak. Muszę iść. Dowidzenia.
Odszedł, a ja podeszłem wolno do krzesła. Ja pierdole...znowu zemdleje.
Usiadłem na tym krześle i spłynęło mi kilka łez. Po chwili ktoś usiadł po dwóch stronach.- Co z nią?
Zapytała Mandy.
- Ma...Ja pierdole.....Ja chcę umrzeć....zabijcie mnie.
- Mów co z nią. Coś poważnego?
Kiwnełem głową na tak, a ona położyła głowę na moim ramieniu i się popłakała.
- A tak dokładnie?
- Hailey....ma....Kurwa...Idę zabić tą dziwkę.
- Najpierw powiedz co z nią.
- Ma uścisk....
- Mózgu?
- Ta, a teraz wybacz, ale idę jej zajebać.
Wstałem, ale z sali wyszła pielęgniarka, więc do niej podeszłem.
- Mogę do niej wejść?
- Tak, jest w śpiączce, ale tylko jedna osoba. I nie robić nic pochopnego.
- Dobrze, dziękuję.
Uśmiechnęła się, a ja wszedłem do Hailey. Usiadłem obok niej na krzesełku i się poryczałem. Ona mnie słyszy?
- Hailey...nie wiem czy mnie słyszysz...ale...ja kocham cię....nie widzisz tego, ale tak jest....podobasz mi się i... dużo już z tobą przeszedłem.
Mam z tobą wiele wspomnień....nawet
jakieś przypały.... pamiętasz to w Starbucku? Jak graliśmy w butelkę i... miałaś pójść do Starbucka i wejść na ladę od kasy? Ja.... Muszę iść zajebać tą dziwkę... więc widzimy się później.Pocałowałem ją w rękę i wyszedłem, po czym opadłem na krzesełko oraz poryczałem. Usiadła obok mnie Mandy, a Cameron wszedł do tej sali, gdzie leży Hailey. Przytuliła się do mnie i spłynęło jej kilka łez.
- Kochasz ją?
Spojrzała na mnie, a ja na nią.
- Tak.
- Zależy ci na niej?
- W chuj.
- To się z nią umów.
- Nie...jej zależy na tym Luku.
- Ale możesz spróbować.
- A jak mnie odrzuci? Ona kocha Luka.
- Nie odrzuci cię.
Przytuliła mnie mocniej i po chwili do sali wszedł lekarz. Wstałem skierowałem się do drzwi i zajrzałem przez szybę. Bada ją. Wszedłem do tej sali i spojrzałem na tego lekarza.
- I jak z nią?
Zapytałem i spojrzałem na Hailey.
- Jej stan jest lepszy. Nie jest już najgorzej, ale musi zostać na około miesiąc.
- To dobrze. Można do niej wchodzić, tak?
- Tak, ale trzeba założyć fartuch.
- Jasne.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Uśmiechnełem się i usiadłem na jej łóżku, łapiąc ją za rękę. Przytuliłem ją, a po chwili wszedł tu Luke.
- Hej.... można?
Zaśmiał się.
- Siema, tak tylko pojedynczo i z fartuchem.
- Okej..
Wyszedł i po chwili wszedł z fartuchem.
- To ja idę. Pa skarbie.
Wyszedłem i podeszłem do tego lekarza przy recepcji.
- Ona jest jeszcze
w śpiączce?
- Będziemy ją dopiero jutro budzić.
- To...dobrze?
- Tak.
- Okej, Dziękuję.
Uśmiechnął się, tak samo i ja. Usiadłem na tym krześle i po chwili zamknęły mi się oczy.
~ Tydzień później ~
Pov. Hailey.
Leżałam na łóżku w ciszy, ale ktoś ją przerwał, bo tu wszedł. To Mandy.- Hej, jak się czujesz?
- Hej, nawet nawet.
Odpowiedziałam ledwo.
- Za ile wychodzisz?
Uśmiechnęła się do mnie.
- Za jakieś 2 tygodnie.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?! Kocham cię!
- Spokojnie.... już ci przyniosę.
Wyszła, a już po chwili weszła i z koszykiem pełnym słodyczy. O. Mój. Boże. Kocham cię.
- O. Matko. Kocham cię.
- Ja wieem.
Podała mi i się pewniej uśmiechneła.
- Mandy? Zawołasz Aarona?
- Jasne.
Uśmiechnełam się, wszedł Aaron i Mandy wyszła.
- Hej skarbie.
- Hej, Aaron wyjaśnisz mi to?
- Co?
Zaśmiał się.
- To co mówiłeś jak byłam w śpiączce.
- Em....No...wiesz...
- Podobam ci się, ale czemu mi tego nie powiedziałeś jak nie byłam w śpiączce?
- Bo... bałem się, że mnie odrzucisz, bo Luka kochasz.
- Nie odrzuciłam bym cię.
***
Następny jutro, około 20/21.Przepraszam że teraz wstawiam, ale wczoraj nie mogłam.
CZYTASZ
My little World
Teen FictionNa pierwszy rzut oka byłeś dupkiem, lecz na każdy następny stawałeś się moim światem.