Kiedy doszliśmy postawił mnie na ziemi i odsłonił mi oczy. O. Mój. Boże. Jak tu ślicznie. Wskoczyłam na niego przez co upadliśmy.
- To jest piękne! Boże kocham cię!
- No ja wieem...Ale złaź, ubrudzisz mnie.
- Skąd takie coś wytrząsnęłeś?
Powiedziałam wstając z niego.
- Aa...ma się swoje źródła.
- Ajj...Ale możesz mi powiedzieć.
- Ajj...Ale nie mogę.
- Ajj...nie kocham cię.
- Ajj... nienawidzę cię, ale już chodź.
- Ajj...okej.
Zaśmiałam się, a on mnie pociągnął za rękę.
- Boże uważaj...
- Jasne...ja tu przyjechałem żeby cię "zgwałcić". (*)
- Mhm...mój tata cię zabije.
- No właśnie, więc najpierw ciebie zabiję, żebyś na to nie patrzyła.
- Z kim ja żyję...Ale powiesz mi skąd takie coś wytrząsnęłeś?
- Nie...to słodka tajemnica.
- Słodka tajemnica, którą możesz mi powiedzieć, bo ja jestem słodka.
Uśmiechnełam się słodko i zrobiłam takie słodkie oczy, chyba nazywa się to "słodki piesek".
- Słodko wyglądasz, ale nie powiem ci.
- Co za cham!
- No ja wieem...
Walnełam go, a jak zobaczyłam że chce mnie przytulić to rzuciłam się na niego. On zaczął się śmiać i mnie lekko bić.
- Kobiet się nie bije skarbie, a szczególnie swojej dziewczyny.
- Ale ty nie jesteś kobietą.
- To kim jestem?
- Bestią, która mnie pożre.
- O ty gwałcicielu! Ty chuju!
- Już... spokojnie. Żartowałem.
Zaśmiał się i wstał, zdejmując mnie sobie z kolan.
- Chodź.
Powiedział i wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam na ręką, a po tym na niego. Złapałam o za rękę i wstałam. Zobaczyłam jak podszedł do tego pięknego jeziora. Jest tu duże jezioro i takie serduszko z inicjałami moimi i jego. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Tu jest pięknie.
- Wieem...
Zaśmiał się i przytulił mnie od tyłu, najpierw przechodząc za mnie.
- Skąd wziełeś to serce? I to piękne jezioro.
- Ma się swoje sposoby i źródła...
Uśmiechnął się.
- A kiedyś mi powiesz?
Spojrzałam na niego.
- Może...
- Okej.
- Wogule to mam sprawę, skarbie.
- No?
- Powiesz mi kto to ten William?
- Em...No... Muszę?
- Tak, mów.
Spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- No... przyczepił się do mnie i...dwa tygodnie temu...
- Co?! Co dwa tygodnie temu?
- No... zaczął mnie obmacywać.
- Zabije skurwiela.
Oburzył się i mnie puścił, kierując się w stronę samochodu, ale go zatrzymałam.
- Kochanie to nasza randka...
- Aa...sorry zapomniałem. Ale... mówiłaś mu że masz chłopaka?
- No tak.
- I się nie odczepił?
- Nie, powiedział że się nikogo nie boi.
- A to dupek. Dobra...powiesz mi wszystko na spokojnie w domu.
- Naprawdę musimy do tego wracać?
Spojrzałam na niego i go przytuliłam.
Płakać mi się chce, jak sobie przypominam że takie coś miało miejsce w moim zjebanym życiu.- Musisz mi to powiedzieć, tak? Nie chcę żeby coś ci się stało...
- Ale jak mi się to przypomina to płakać mi się chce i przytulić się do kogoś.
- Masz mnie, możesz mnie przytulić i się wypłakać.
Zaśmiał się.
- Dla ciebie zawsze.
Też się zaśmiałam.
- No...to opowiesz mi wszystko w domu już na spokojnie, a teraz chodź.
Wziął mnie na pannę młodą i zaniósł nad jezioro.
- Masz strój?
Zapytał.
- Nie, bo ktoś mi nie powiedział że jedziemy nad jezioro.
Na słowo "ktoś" naciśniełam patrząc na niego.
- Oj przepraszam skarbie.
- Nie wrzucisz mnie w ciuchach.
- Wrzucę.
- To poczekaj rozbiorę się.
- Ooo...będę miał widoczki.
- Ooo...nie będziesz.
- Ooo...to gdzie się rozbierzesz?
- Ooo....w samochodzie.
- Ooo...mam w nim kamerę.
- Ajj...to ją wyłącze.
- Ajj...nie możesz.
- Ajj... mogę.
- Ajj...nie, bo później zapomnę włączyć, a jak jakiś debil we mnie wjedzie to będę miał kurwa przesrane.
- Ajj...to się jednak tu rozbiorę. Ale będę w bieliźnie to i tak nie będziesz miał widoczków.
- Dobra, koniec z tym ajj, bo to dziwnie brzmi.
- To...ooo albo...ej.
- Wolę ej.
Zaśmiał się. Kiedy się rozebrałam, stanęłam na przeciwko Aarona, który już stoi w wodzie.
***
Następny jutro około 20/21!Jest trochę spóźniony, ale nie miałam neta żeby wstawić.
CZYTASZ
My little World
Teen FictionNa pierwszy rzut oka byłeś dupkiem, lecz na każdy następny stawałeś się moim światem.