~ Tydzień później, randka ~
- Mamooo!
- No?
Weszła do mojego pokoju.
- Która?
Pokazałam jej dwie sukienki. Chwilę się zastanowiła i pokazała na jedną.
- Ta.
- Okej..
Wzięłam ją i poszłam do łazienki. Ubrałam się w nią i stąd wyszłam. No...nie mam się jak zapiąć. Mama mi zapieła, poszłam się pomalować i mama mnie uczesała. Wow....Ale ładnie.
- Hailey, ktoś do ciebie!
Tata krzyknął z dołu.
- Już idę!
Mama się uśmiechnęła i zeszła ze mną na dół.
- Hej.
- Hej, ślicznie wyglądasz.
Odezwał się Aaron.
- Dzięki, ty też nie wyglądasz jakoś najgorzej.
Zaśmiał się.
- Ej! To było obraźliwe!
- Ja wieem skarbie.
- Teraz to ja się załamałem.
Westchnął i na mnie spojrzał, a ja poszłam do kuchni wziąść jabłko. Kiedy to zrobiłam wszedł tu Aaron z tatą.
- Chodź.
- Muszę zjeść... głodna jestem.
- To zjesz w samochodzie.
- A nie możemy zaczekać chwilę?
- Nie, chodź.
- Okej...
Wzięłam jeszcze jedno jabłko i poszłam z nim do samochodu. Otworzył mi drzwi, więc wsiadłam i on tak samo. Ruszył, a na światłach się stanął.
- Załóż to.
Dał mi opaskę na oczy.
- Po co? Chcesz mnie zgwałcić?
Zaśmiałam się.
- Tak chcem cię zgwałcić, więc zasłoń łaskawie te oczy.
- Po pierwsze groźby są karalne, a po drugie mój tata mnie znajdzie i cię zabije.
- Jasne, zakładaj.
Wzięłam to od niego i założyłam.
- Po co to mam na oczach?
- Żebyś nic nie widziała gdzie jedziemy.
- Okej...
Zjadłam jedno jabłko i sięgnęłam po drugie. Nie mam go...Kurde... gdzie ja to położyłam. Zaczęłam szukać, ale Aaron mi w tym przeszkodził.
- Czego tak szukasz?
Aaron się zaśmiał.
- Mojego jabłka, nie wiesz gdzie jest?
- Em...nie wiem...coś ty... nawet go nie dotykałem...
- Aaron?
- No?
- Czy ty mi zjadłeś jabłko?!
Rzuciłam się na niego i zaczęłam walić pięściami. Po chwili poczułam, że stanęliśmy w miejscu.
- Jesteśmy.
- Mogę zdjąć opaskę?
- Za chwilę. Poczekaj.
Zrobiłam to o co mnie prosił i usłyszałam jak otworzył mi drzwi.
- Zapraszam panią.
Zaśmiał się i wyciągnął chyba do mnie rękę. Złapałam ją i wstałam, oczywiście walnełam się w głowę.
- Ała! Kurwa... nienawidzę twojego samochodu...!
- A ja je kocham. Chodź skarbie.
- Idę.
- Nie do ciebie mówię księżniczko.
- Jasne... Idziemy czy mam tu siedzieć?
- Masz tam siedzieć...albo... Chodź...albo nie...albo tak...
- To tak czy nie kurwa?!
Wkurzyłam się i oparłam o fotel.
- Spokojnie... tak, chodź.
Wstałam i wyszłam z samochodu. Poszliśmy gdzieś, ale nie wiem gdzie. W tej chwili Aaron mnie trzyma na ramionach. Nie chcę mi się iść w dodatku, gdy nawet nie wiem gdzie.
***
Następny jutro lub pojutrze!*Przepraszam że dzisiaj taki krótki, ale nie miałam czasu, ponieważ byłam u lekarza i musiałam przepisywać.*
CZYTASZ
My little World
Teen FictionNa pierwszy rzut oka byłeś dupkiem, lecz na każdy następny stawałeś się moim światem.