Może....

1.1K 22 1
                                    

IGOR
Czuje jak ktoś podnosi mnie z ziemi , dwóch chłopaków których kojarzę. Daria mi ich przedstawiała bodajże Miłosz i Kamil.
-Wszystko widzieliśmy pomożemy ci- mówi Kamil. Prowadząc mnie w stronę domu Darii, ciężko mi się chodzi. Boję się o moja księżniczkę. Nie wiem jak sobie bez niej teraz poradzę. Nie widzę jej dwa dni to umieram z tęsknoty, a teraz ?
-Rozpoznałeś tych chłopaków? - pyta Miłosz, tym samym przerywając mój wewnętrzny monolog.
-kompletna pusta, wogule ich nie kojarzę-odpowiadam że smutkiem w głosie. Jesteśmy pod domem mojego największego skarba. Mama Darii siedzi z sąsiadami przed blokiem widząc mnie podchodzi z przerażeniem w oczach.
O mój Boże co się stało?- pyta
-ja ja nno no bbbo D...- jakam się nie potrafię porządnie wymówić ani jednego słowa na szczęście pomaga mi Kamil
-Daria została porwana, podjechało czarne BMW Igor próbował bronić Darii.
- ale jak to ? Moja córka porwana przecież to niemożliwe!-mówi mama Darii, a do jej oczy mimowolnie napływają łzy. -ty z Miłoszem jedziesz do szpitala A ja z Kamilem pojadę na policję -dodała. Nie podobało mi się to, ponieważ też chciałem jechać na policję ale nie chciałem dokładać pani Martynie problemów.

DARIA

-poczułam chłód lecz nadal nie otwarłam oczu, poczekałam dwie minuty. Gdy zobaczyłam że nikogo nie ma . Co wy myślicie że ja taka głupia jestem i połknęłam tą tabletkę? Wiedziałam że to są jakieś prochy, więc gdy tylko na mnie nie patrzył wyplułam ją. Ostrożnie podnioslam się z siedzenia szybko szukając wzrokiem moich porywaczy. Stali kawałek dalej paląc papierosy przy budce z wc . Pomyślałam że to jest jedna z nielicznych okazji jaka może mi się kiedykolwiek nadarzyć. Powoli otworzyłam drzwi samochodu po stronie, której ich nie było wybiegłam jak z petardy w stronę stacji benzynowej, która była oddalona o jakieś 300 m. Odwróciłam się do tyłu na ułamek sekundy i zobaczyłam że jeden z mężczyzn jest kilka metrów ode mnie. Przyspieszyłam, A to był mój błąd, runełam na ziemie zdzierając przy tym dłonie.  Porywacz przełożył mnie przez ramię jak jakiś worek i kierował się w stronę samochodu nie zwracając uwagi na moje krzyki i uderzenia. Posadził mnie obok Mikołaja siadając obok mnie blokując drogę ucieczki.
-ty mała kurwo chciałem Cię oszczędzić ale musiałaś wszystko zjebać! - krzyczał trzymając mnie za włosy.  Na mojej twarzy pokazał się grymas niezadowolenia
-a co myślałeś że będę potulna jak jakiś kurwa baranek ?!- również podniosłam ton , skoro mam niby przejebane to co mi szkodzi
-ty suko nie masz prawa na mnie krzyczeć!- poczułam palący ból na policzku, poleciała jedna łezka. Spojrzałam na Mikołaja on widząc moje szkliste oczy uśmiechnął się
-Nie kombinuj to nie zrobię Ci żadnej krzywdy- powiedział. Skoro nie zrobi mi żadnej krzywdy to po cholerę mnie uprowadził?!??!

Staram nie popełniać błędów ale auto korekta robi mi czasami psikusy 😐

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz