-Daria!-wiedziałam że się zdenerwował, teraz już się nie mogę wycofać , więc siedziałam cicho, chociaż moje serce odmawiały mi posłuszeństwa , że zaraz mnie opuści -Uważaj wchodzę!- drzwi się otwarły i....
zamachnęłam się mocno i uderzyłam z całej siły . Wazon rozbił się na masę małych cząsteczek a Mikołaj upadł na ziemię. szybko zbiegłam ze schodów kierując się w stronę drzwi
-Mikołaj co tam się dzieje ?-usłyszałam głos jednego z mężczyzn dochodzący z kuchni. Szybko wybiegłam z domu , w miejscu gdzie byłam, kurde przecież ja nawet nie wiem gdzie jestem , znajdowały się pojedyncze domy . postanowiłam piec w stronę ulicy , gdzie było ich najwięcej, pomyślałam że może być ktoś na zewnątrz i mi pomóc. moja intuicja dobrze mi podpowiadała. przed jednym z domów kobieta robiła coś w ogródku. podbiegłam do niej
-błagam, proszę mi pomóc-mówiłam zdyszana a do moich oczu napłynęły łzy. kobieta nie rozumiała ale umiałam trochę niemiecki więc jakoś się z nią dogadałam . prowadziła mnie do swojego domu . nagle padł strzał a kobieta upadła samowolnie na ziemie, nie wiedziałam co się w tym momencie stało. zaczęłam krzyczeć i powoli osunęłam się na ziemie
-teraz ty mała suko naprawdę przegięłaś-powiedział czarny. przełożył mnie przez bark a ja nadal nie mogłam się napatrzeć jak mój ratunek leżał na ziemi nieruchomo.-spokojnie, a raczej na twoje nieszczęście będziesz jeszcze żyć- w ogóle nie dochodziły do mnie słowa które mówił mężczyzna. Zanim się zorientowałam już byłam w tym okropnym domu. Czarny rzucił mnie na kanapę w salonie, gdzie obok na fotelu siedział Mikołaj z opatrunkiem na głowie. w ogóle się nie ruszyłam się z miejsca a wzrok wbiłam w jeden punkt.
-Musimy się zbierać-pierwszy odezwał się Mikołaj- a z tobą później się policzę -powiedział klękając przede mną , może nasza królewna łaskawie się odezwie?-nic nie powiedziałam a wzrok pozostał wbity w ziemię bez żadnych uczuć . poczułam silny ból prawego policzka. lecz nadal siedziałam cicho choć moje oczy zrobiły się szkliste. - to tak dla przyzwyczajenia.-do domu weszło trzech mężczyzn
-co jest, że kazałeś nam wrócić , mieliśmy prawie gościa na karku - powiedział jeden z mężczyzn, znałam go , siedział w samochodzie ale został po tym jak postrzeliłam ich kolegę. W ogóle o nim nie myślałam . mam nadzieje że żyje , nie chce mieć go na sumieniu, chociaż teraz mam to gdzieś , przyczyniłam się do śmierci niewinnej kobiety , tak mi jej szkoda.
-po nr 27 jest martwe ciało kobiety zajmijcie się nim potem przyjedźcie jak najszybciej spakujcie się i wyjeżdżamy - poinformował ich czarny
-ale jak to mieliśmy wyjechać dopiero za tydzień.-powiedział jeden z mężczyzn. wszyscy trzej byli zdziwieni a ja kompletnie nie wiedziałam o co chodzi
-co z naszymi zleceniami ?-zapytał jeszcze inny
-chuj mnie obchodzą te zlecenia , zajmiemy się tym jak wrócimy - powiedział Mikołaj ze złością w oczach-za 30 min macie być z powrotem , za godzinę wyjeżdżamy-dodał.
CZYTASZ
Porwana
RomanceWyrywałam się jak tylko mogłam, nie spodobało mu się to. -czarny chcesz mi pomóc-wołał do swojego kolegi który w mgnieniu oka stał w progu drzwi. -o takie rzeczy nie musisz mnie dwa razy pytać- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. -nie pros...