Mikołaj przeniósł mnie do swojego pokoju i w pośpiechu pakował nasze rzeczy . ja leżałam tylko i mu się przyglądałam . nagle wyciągnął broń, odskoczyłam na drugi koniec pokoju z przerażeniem
-spokojnie nie zabije cię-zaśmiał się -przynajmniej nie teraz -dodał. włożył broń do walizki po czym zbliżył się do mnie - no i na co ci wszystkie ucieczki co ?- mówił mi do ucha , przez co po całym ciele przeszły mnie ciarki.
-zostaw mnie- odezwałam się gdy położył ręce na moich pośladkach
-zrozum to, że jesteś już moja, więc mogę dotykać i robić z tobą co chce kochanie . a żadna ucieczka ci nie wyjdzie. jesteś na mnie skazana więc się z tym najlepiej pogódź i nie sprawiaj problemów to będę milszy.- patrzył mi prosto w oczy , przez co czułam się jak zahipnotyzowana. wybudził mnie dopiero mocny klaps w pośladek
-pierdol się , jesteś po prostu zwykłym śmieciem - odepchnęłam go, a w zasadzie próbowałam , bo on się tylko zachwiał i znowu przykleił te obleśne łapska do mojego ciała
-pierdolić do ja chce tylko i wyłącznie ciebie.-powiedział rzucając mnie na łóżko i siadając na mnie okrakiem, włożył ręce pod moją bluzkę i ugniatał piersi
-zejdź ze mnie!-zaczęłam się szamotać
-dobra później się tym zajmiemy-zszedł ze mnie i wróć do pakowania. po 5 minutach zebrałam się na odwagę
-dlaczego to w ogóle zrobiłeś-zapytałam
-ale co zrobiłem - Mikołaj oderwał się od pakowania
-noo porwałeś mnie przecież nic ci nie zrobiłam, przez ponad rok nie mieliśmy kontaktu-próbowałam wypowiedzieć te słowa bez za drżenia głosem.
-ale ja przez rok wszystko planowałem , masz coś w sobie -puścił mi buziaka w powietrzu i wrócił do poprzedniej czynności.
-przecież to ty ze mną zerwałeś !-uniosłam głos, w ogóle go nie rozumiałam
-wiem, ale musiałem to zrobić wyjeżdżając z Polski, ale znowu jesteśmy razem maleńka- był opanowany, co mnie zdziwiło
-ale ty nie rozumiesz że ja nie chce tutaj być... że chce wrócić do domu?!- po moich policzkach spływały łzy
-tyle razy ci powtarzałem cukiereczku, ty nie masz do gadania, jesteś MOJA-mówiąc to zaakcentował ostatnie słowo
-nienawidzę cię !- położyłam się do niego plecami i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-tak wiem skarbie -siadł za mną i pocałował mnie w szyję
-nie nazywaj mnie tak-zamachnęłam się i dałam mu z liścia. bardzo się zdenerwował . pociągnął mnie za włosy do pozycji siedzącej. dostałam z otwartej ręki.
-poczekaj aż pojedziemy do domu, tam się dopiero zacznie zabawa-odszedł a ja nie ruszałam się z miejsca. po 10 minutach skończył pakowania
- nawet niech ci nie przychodzi wychodzenie stąd-powiedział po czym wyszedł z walizkami. po chwili wrócił. - dalej wyjeżdżamy - pociągnął mnie za ramie
-ała! to boli, nigdzie nie jadę ! -powiedziałam po czym próbowałam się wyrwać
-złotko ty chyba nie wiesz co to ból-wzmocnił uścisk. sykłam z bólu. wyprowadził mnie z pokoju, tak szybko schodził po schodach, że potknęłam się o jeden ze stopni. poleciałam do przodu, lecz w ostatniej chwili chwycił mnie Mikołaj - uważaj maleńka, przecież nie chcemy aby ci się coś stało- powiedział z uśmiechem na twarzy. - no ja bym się kłóciła , nie chce z nim nigdzie jechać. -czarny jedziesz z nami- chłopak kiwnął głową, nie tylko nie on , jego najbardziej się boje , po tym co ostatnio zrobił. patrzenie na niego sprawiało mi ból a co dopiero przebywanie z nim w jednym samochodzie . mam przynajmniej nadzieje, że nie usiądzie koło mnie. reszta mężczyzn wsiało do drugiego auta. nie znałam się na markach ale mogłam wywnioskować że samochody nie były za tanie.
-to ja pojadę pierwszy -odezwał się czarny do Mikołaja, kamień spadł mi z serca. ale czekaj, czekaj... pierwszy ?! czyli Mikołaj też będzie prowadzić i czarny będzie koło mnie?! ooo nie.
-na co czekasz mała ?-usłyszałam głos czarnego-wsiadaj - wrzucił mnie do samochodu . wszyscy mężczyźni rozmawiali jeszcze pięć minut przed samochodem po czym każdy usiadł tam gdzie powinien.
-
CZYTASZ
Porwana
Любовные романыWyrywałam się jak tylko mogłam, nie spodobało mu się to. -czarny chcesz mi pomóc-wołał do swojego kolegi który w mgnieniu oka stał w progu drzwi. -o takie rzeczy nie musisz mnie dwa razy pytać- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. -nie pros...