Rozdział 1 "Pod przykrywką"

11.4K 313 184
                                    

Śmierć Dumbledora wstrząsnęła wszystkimi, a wskazówki jakie pozostawił złotej trójcy okazały się potrzebne. Podczas drogi w odnalezieniu Horkruksów niestety doszła do Zakonu Feniksa okropna plotka. Podobno planują coś większego. Nikt nie wiedział co. W tym celu w wakacje Zakon spotkał się w Norze, aby to omówić.

-Musimy zaatakować pierwsi! - krzyknął Moody.

-To nic nie da, a jedynie odniesiemy straty - dodał Remus.

Wszyscy byli bardzo nabuzowani.

-Trzeba, jakoś się dowiedzieć - powiedziała mu Nimfadora.

-Musimy pomyśleć racjonalnie o tym, jak zdobyć te informacje! - krzyknął Harry.

-To znaczy? - spytała Hermiona

-Potrzebujemy szpiega - powiedział Remus z przekąsem.

Każdy nagle zamilkł. Po głowach chodziły myśli kto to by miał być i dlaczego. Wszyscy wiedzieli, że jest to najlepszy pomysł, jednak bardzo ryzykowny i niebezpieczny.

-Ja pójdę - powiedział Harry - jestem świetny w walce.

-Potrzebujemy Ciebie tutaj - rzekł Ron.

-Więc kto? - spytał Kinsley.

-Powinna być to osoba, która potrafi się maskować i zachować spokój wśród śmierciożerców - rzekła Hermiona, aby uświadomić resztę.

-Ktoś taki jak ty Hermiono - rzekł Remus.

-Nie zgadzam się! - krzyknął Harry wraz z Ronem.

Hermiona nie wiedziała co o tym myśleć. Wiedziała jednak, że Remus miał rację. Była dobra w zaklęciach, a maskowanie opracowała do perfekcji, a znosząc nerwy Malfoya powinna dać radę jako szpieg.

-Mają racje chłopaki, to moja powinność.

Chłopcy spojrzeli po sobie i widać było, że są źli, ale jednocześnie zdawali sobie sprawę z tego, że z prawdą nie wygrają, więc jedynie skłonili głowami.

Hermiona smutno się uśmiechnęła i przyłożyła różdżkę do swojego nosa. Zaczęła pod nosem mówić zaklęcia transformujące wygląd, których nauczyła się z bardzo starych ksiąg. Nagle jej włosy zaczęły zmieniać kolor na blond, a o czy na niebieski. Jej nos stał się mnie zadarty i zniknęły z niego piegi. Przed nimi stałą zupełnie nowa osoba.

-Mam coś dla wszystkich - powiedziała Nimfadora wręczając każdemu srebrny pierścień.

-Co to? - spytała Ginny.

-To magiczne komunikatory. Mój autorski pomysł, dzięki temu będziemy wiedzieć co dzieję się z każdym z nas.

Hermiona spojrzała na przyjaciół i na pierścień. Wzięła swą torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami i zaczęła szybko oddychać.

-Więc ruszam - odrzekła.

Aby nie marnować czasu przetransportowała się pod Malfoy Manor, gdzie według wytycznych miał znajdować się Voldemort. Rozwiązała zaklęcia obronne posiadłości i wpełzła przez jedne z tylnych drzwi, które okazały się tymi dla służby. Postanowiła ubrać jeden ze strojów i przejść się wzdłuż rezydencji.

Podchodzi do jednych drzwi, z których słychać głosy. Przykłada do nich ucho i zaczyna przyswajać kolejne słowa:

„[...] Nasz Pan zjawi się dopiero za kilka dni"

„Do tego momentu wszystko musi być idealnie"

„Ogarnij syna, aby nic nie zepsuł"

„To chyba oczywiste"

„W końcu trzeba omówić szczegóły planu [...]"

Nagle z jednych drzwi została wyrzucona dziewczyna i torturowana. W pewnym momencie zaklęcie ustało, a dziewczyna zastygła w bezruchu. Za nią wyłonił się Snape i ukląkł do niej. Sprawdził jej tętno i zaczął drapać się po głowie.

-Ja pierdole znowu... - wtedy spojrzał w stronę Hermiony - A ty co widowiska szukasz?! Wypierdalaj do pracy!

Miona miała coś odszczekać, ale przypomniało jej się po co tu jest, więc szybko udała się do kuchni. Tam trafiła na jakąś niewysoką, starą kobietę, która zaczęła jej się dokładnie przyglądać.

-Nie jesteś jedną z moich służek - odparła, a zanim Hermiona zdążyła coś odpowiedzieć ta wepchnęła ją do jakiegoś składzika - teraz gadaj!

Hermiona myślała szybko nad jakąś bajeczką.

-Nazywam się Lilianne Sorrence, jestem czarownicą półkrwi, która od jakiegoś czasu tuła się po lesie głodna i zmęczona. - Wtedy do głowy panny Granger wszedł kolejny pomysł - Czy mogłabym tu popracować? Błagam...

Kobieta zlustrowała ją dokładnie, po czym bardzo głęboko westchnęła. Wzięła ze składzika miotłę i wsadziła jej z całej siły w ręce.

-Niech będzie, oni i tak nas nie rozróżniają, będę zostawiać Ci listę zadań w pokoju.

-A gdzie będzie ten pokój?

-Tam gdzie całej służby, a tak w ogóle mów mi pani przełożona Grace.

Kobieta zaprowadziła mnie do dużej komnaty wypełnionej mnóstwem łóżek, które musiały należeć do innych służek. Dziewczyna podziękowała skinieniem głowy i odetchnęła siadając na łóżku.

Gdy kobieta wychodzi tam naciska pierścień.

-Harry jesteś tam? - szepta.

„Tak jestem i jak ci idzie?"

-Przyjęli mnie jako służkę.

„Że co?! Nie miałaś zostawać tak długo!"

-Voldemort przyjedzie za kilka dni, muszę do wtedy dotrwać. Będę was cały czas informować.

„Ehh niech będzie, ale bądź ostrożna"

-Jak zawsze Harry, jak zawsze.

Po tych słowach rozłączyła się i położyła się. Zaczęła spoglądać w sufit i zastanawiać się nad wszystkim co będzie miało miejsce w nadchodzący dniach. Nie miałam pojęcia, że pewien blondyn robi dokładnie to samo w innym pomieszczeniu.

Pokojówka Śmierciożercy | DRAMIONE [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz