Rozdział 4 "Wcale nie trudne"

6.1K 269 93
                                    

Hermiona bardzo szybko zerwała się z łóżka, gdy usłyszała dzwonek od swojego wroga. Wiedziała, że nie lubi spóźniania, a nie miała ochoty poczuć jego wrogości na sobie. Sygnał dochodził jednak z innego miejsca niż dotychczas jego komnaty.

Otworzyła drzwi, za którymi skrywało się źródło dźwięku i ujrzała cudowną, ogromną bibliotekę. Miałą ochotę zacząć czytać, ale wiedziała, że nie po to tu przyszła. Podeszła do Malfoya i lekko się skłoniła.

-Poodkładaj te książki, a potem nalej mi ognistej whisky - rzekł wskazując na stos książek przed nim.

Hermiona jednak dostrzegła coś co bardziej przykuło jej uwagę. Była to książka, którą trzymał Malfoy, a były to „Starożytne runy wcale nie są trudne". Jednej z jej ulubionych przedmiotów w Hogwarcie. Tak bardzo tęskniła za tym miejscem.

Gdy odłożyła książki i podeszła do stolika, gdzie siedział Malfoy wraz z karafką zauważyła przed nim zeszyt. Wyglądało na to, że młody arystokrata się uczy. Zerknęła ponownie na jego kartkę i kto by się spodziewał.

-Masz błąd w drugim przykładzie - odparła nalewając bursztynowego napoju.

-Nie prawda! - odparł oburzony.

-No zobacz - powiedziała siadając na krześle obok - jeżeli połączysz je wszystkie razem to zamiast „Płatki spadają z kwiatu" otrzymasz „Kwiat mdlejący z dachu".

Chłopak przyjrzał się temu jeszcze raz, po czym z wściekłością odrzucił od siebie podręcznik. Było widać, że jest zły. Jednak Hermiona uwielbiała innym pomagać, a zwłaszcza w nauce. Uznała, że skoro i tak musi tu być to chociaż mu z tym pomoże.

-Zjebane ten runy.

-Po prostu źle się za nie zabierasz - rzekła.

-Chcesz mi z tym pomóc? Runy tu nie moja działka.

Dziewczyna uśmiechnęła się, a jednocześnie zdziwiła się, że zapytał ją o pomoc. Chyba nigdy nie słyszała czegoś takiego, był albo zdesperowany, albo krew miała dla niego aż takie znaczenie.

-Pokaż mi swój zeszyt.

Chłopak posłusznie to uczynił i obserwował każdy jej ruch. Runy były, albowiem dla niego bardzo ważne i zależało mu na nich.

I jak? - spytał.

-Będziesz ciężkim uczniem, ale powinniśmy sobie dać radę.

Wtedy Hermiona po raz pierwszy ujrzała szczery uśmiech Malfoya nie związany z cierpieniem innych. Wydał się jej wtedy nawet odrobinę ludzki. Przerwał im jednak sygnał na obiad. Oznaczało to, że jest potrzebna w kuchni.

-Idź ogarnij, a na lekcje cię jeszcze zawoła,.

Dziewczyna skinęła mu głową i zaczęła iść w stronę kuchni.

To niesamowite, że w jednej chwili dostrzegła w nim chociaż malutką cząstkę jakiegokolwiek człowieczeństwa.

On natomiast coraz bardziej czuł, że jest mu ona znajoma, a wręcz bliska...

Pokojówka Śmierciożercy | DRAMIONE [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz