Rozdział 19 "Ślizgon nie taki zły, na jakiego wygląda"

4.4K 197 87
                                    

Hermiona pov
Reszta świąt nie minęła mi tak źle. Do sylwestra spotykałam się często z Nottem i Blaisem i przyznać muszę, że Blaise jest naprawdę w porządku. Jego kawały i dowcipy powodowały u mnie łzy od śmiechu. Dzięki temu było naprawdę ciekawie. Jedynie sylwester spędziłam z Weasley'ami i Harrym. Kiedy pytali co robiłam przez święta, mówiłam, że się uczyłam. Nie mogli wiedzieć, że zadaję się ze ślizgonami. Jedynie Ginny coś podejrzewała.

Odkąd wróciłam do Hogwartu muszę przyznać, że zrobiło się inaczej. Kiedy rozmawiałam na przerwach z Blaisem i Nottem tłumaczyłam przyjaciołom, że tylko im pomagam z lekcjami. Chociaż zdarzało się to dosyć często i miałam wrażenie, że przestawali wierzyć w tą wymówkę.

Siedziałam właśnie na lekcji OPCM. Profesor Erazm miał niesamowity dar nauczania i przykuwania na siebie uwagi nawet najbardziej zmuszonych uczniów. W trakcie zajęć mój wzrok powędrował na siedzącego obok mnie Malfoya.

Jego zachowanie bardzo zmieniło się w ostatnim czasie. Zdawał się mnie unikać i nie rzucał w moją stronę żadnych tekstów i żartów. Było to dla niego niecodzienne. Jednak czemu ma mnie to smucić? Sam chciał o tym wszystkim zapomnieć co było podczas wojny. Chciał wrócić do punktu wyjścia.

Zabrzmiał dzwonek i wszyscy zaczęli wychodzić z klasy.

-Panno Granger, pozwoli pani?

Skinęłam głową profesorowi i podeszłam do niego. Kątem oka widziałam przyglądającego mi się Malfoya.

-Twoje umiejętności są naprawdę wysokie Hermiono.

-Dziekuje panie profesorze - odpowiedziałam zarumieniona.

-Dlatego chciałbym zaproponować Ci dodatkowe zajęcia, na których pomagałabyś mi z niektórymi sprawunkami. Chętnie potem szepnę o tym kilka słów w ministerstwie, a z pewnością pomoże ci to w szukaniu pracy po Hogwarcie!

-Nie wiem co powiedzieć! Dziękuję bardzo!

-Nie ma za co, szczegóły jeszcze omówimy, a na razie leć i ciesz się weekendem!

Skinęłam głową i poleciałam na błonia. Czekała tam na mnie Ginny na naszej ulubionej ławce. Kiedy tylko mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła.

-Jak tam Gin?

-Właściwie całkiem dobrze. Wiesz co ci powiem? Myślałam, że po zerwaniu z Harrym z przyjaźnią będzie ciężej, ale widocznie się pomyliłam. A u ciebie?

-Jak to mówią żyć nie umierać - zaśmiałyśmy się, ale nagle rudej zrzędła mina - co jest Ginny?

-Nadchodzą twoi kumple.

Odwróciłam się i zobaczyłam podchodzącego do nas Teodora i Blaise'a.

-Hejka dziewczyny! - powiedzieli.

-Cześć... - odparła pochmurnie młoda Weasley.

-Hej, co tam u was? - spytałam.

-Zabini skołował trochę alkoholu i zastanawiamy się, czy byłybyście chętne na picie z nami dziś o 20 w pokoju życzeń!

Ginny spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym "Zabiję cię jeżeli się zgodzisz". Jednak uznałam, że może dzięki temu uda mi się ją nastawić pozytywnie wobec ślizgonów.

-Chętnie! - odparłam.

-No dobra, to my lecimy i do wieczora - powiedział Zabini po czym wraz z Nottem oddalili się.

-Odbiło ci?! - krzyknęła rudowłosa, gdy ślizgoni zniknęli z zasięgu naszego wzroku.

-Zaufaj mi Gin, ja im ufam.

-A ja im nie.

-Chociaż spróboj ich polubić, proszę dla mnie - zrobiłam maślane oczy, które zawsze działały na moją przyjaciółkę.

-Czasem mam Ciebie dość...

Wieczorem...

Szłyśmy właśnie wraz z Ginny do pokoju życzeń. Ubrałyśmy się dosyć codziennie, a jedynie zrobiłyśmy trochę delikatniejszy makijaż. Kiedy stanęłyśmy przed drzwiami od pokoju, zobaczyłam rozgniewaną twarz rudowłosej.

-Będzie super - powiedziałam.

-Wątpie...

Gdy weszłyśmy do środka od razu w oczu rzuciły się nam butelki ognistej whisky, które stały na stoliku. Gdy chłopcy nas zauważyli ruchem różdżki napełnili szklanki i zgrabnie je do nas przelewitowali. Ginny spojrzała na mnie niepewnie.

-To co panie? Pijemy! - krzyknął Blaise podnosząc swoją szklankę.

Teodor wyzerował swoją, tak samo Zabini. Uznałam, że pójdę w ich ślady. Nie przepadałam za alkoholem, a właściwie nigdy nie byłam pijana. Miałam okazję sprawdzić, jak to jest. Gdy Ginny zobaczyła co robię odetchnęła i spojrzała na swoją szklankę, po czym zgrabnie ją wyzerowała. Chyba uznała, że tylko dzięki temu będzie się dobrze bawić...

Kilka godzin później ...

Leżałam na kanapie tuż obok Teodora. Obserwowaliśmy, jak Zabini wraz z Ginny opowiadają sobie na wzajem kawały. Obie byłyśmy trochę wstawione, ale dzięki temu było bardzo zabawnie. Nagle Blaise podniósł się i pobiegł wzdłuż korytarza, aby najprawdopodobniej zwymiotować. Tuż za nim pognała Ginny.

-Potrzymam Ci włosy Diable! - krzyknęła Ruda.

-Ale on jest prawie, że łysy! - krzyknął Nott.

Zaczęliśmy się śmiać i spojrzeliśmy na siebie. Bardzo cieszę się, że tutaj przyszłam oraz, że w ogóle poznałam Blaise'a i Teodora.

-Wiesz co? Dzięki za dzisiaj! Było serio całkiem fajnie!

-Byłoby jeszcze fajniej, gdyby Smok zgodził się wpaść - na wspomnienie Malfoya zmarkotniałam co nie uszło uwadze Notta - co się wydarzyło między wami?

-Co masz na myśli?

-Najpierw nie rozumiałem waszej nienawiści na początku roku. Zdawało mi się, że gdy byłaś tam, jako szpieg to dogadywaliście się, a teraz już nawet się nie wyzywacie, a omijajcie.

-Miałam dość masek, które zakładał Malfoy. Obecnie nie chcę mieć z nim nic wspólnego zwłaszcza po tym, że ponownie nazwał mnie szlamą, on się nigdy nie zmieni...

Nagle, jak burza wpadł do nas Blaise cały zasapany.

-Wiewióree jam odprooowwadził pod jej domostwo i chyba puszcza pawika - po tych słowach chłopak ponownie zwymiotował.

-Lecę za nowy, do jutra!

Po tych słowach pocałowałam chłopaków w policzki i chwiejnym krokiem pognałam w kierunku wyjścia. Kiedy znalazłam się pod dormitorium. Po cichu wymówiłam hasło i weszłam do środka. Jednak wtedy poczułam, jak ktoś przyszpila mnie do ściany.

-Zdradzasz mnie że ślizgonami? Mogłem się domyślić - poznałam ten głos.

-Ron co ty wyprawiasz?! Puść mnie!

-Ile dałaś im się zerżnąć? - powiedział kładąc moją rękę na moim pośladku i przesuwając nią aż do mojej kobiecości - Zgrywasz cnotkę przy mnie, bo wolisz takich?

Gdy poczułam, jak wsuwa rękę w moje majtki. Strach, który mnie sparaliżował odszedł, a powróciła gryfońska odwaga. Uderzyłam go w krocze i pięścią w twarz. Odwróciłam się i zamierzałam udać się do swojego pokoju. Na odchodne rzuciłam Donosi tylko:

-To koniec Ronaldzie...

Pokojówka Śmierciożercy | DRAMIONE [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz