W drodze ku nieznanemu

450 20 3
                                    

Rok 8002pS (po Stworzeniu Alagaesi)

*|Wtrącenie od autora*| 

*|Tekst kursywą - myślowe konwersacje między bohaterami .|*

****         

Eragon już nie spał, ale spokojnie czekał aż Saphira się obudzi. Lubił tak czekać i obserwować jej mieniące się szafirowym błękitem łuski, ciesząc się zarazem jej obecnością.

-Dzień Dobry mój mały. Rzekła na powitanie Saphira, budząc się i uwalniając swego jeźdźca spod srzydła.

-Dzień Dobry Saphiro. Odrzekł jej lekko zamyślony. Choć minęły już trzy miesiące i przepłynęli wiele staj nadal nie mogli wraz z Saphirą pogodzić się z tym, że nie ujrzą już więcej Aryi ani Firnena. Saphirze łatwiej przychodziło pogodzenie się z rozłąką niż Eragonowi. Zawsze łatwiej akceptowała to co przynosił los, jak każdy smok .

-Dzisiaj muszę zapolować, jeśli chcesz możesz lecieć ze mną. Zaproponowała przerywając melancholię Eragona i przywracając mu humor.

- Mały patrol nie zaszkodzi zwłaszcza jeśli mamy już niedługo wypłynąć w morze.Wyprostował się i przypasał Brisingra.

-Przygotuję się i możemy ruszać w drogę.

-Dobrze ale nie zwlekaj zbyt długo, bo głodne smoki są jak ptaki, lubią draki. Odparła z rozbawieniem. Przypominając mu o ich pierwszej wizycie w Ellesmerze i słowa Bladgena.

-Dobrze, dobrze. Postaram się, by psoty i zabawa, na nic ci się zdała...Moja droga pogromczyni owie... Zrobił szybki unik zanosząc się śmiechem, gdy Spahira ze złości machnęła ogonem w powietrzu tuż nad jego głową. Szybko umknął do swojej kajuty by uchronić się przed jej frustracją. Tak jak co dzień przystąpił do posiłku składającego się z owoców i miodu podarowanego przez Orika po uczcie w Hedarth. Po czym ogolił się zaklęciem i przeczesał poczochrane włosy. Zamyślił się przez chwilę patrząc w swoje odbicie. Jeszcze nie tak dawno byłem chłopcem, który znalazł błękitny kamień w Kośćcu, a teraz.. pokręcił głową z lekkim rozbawieniem, że też tak potoczył się jego los. Ciekawe jak miewa się Roran -pomyślał. Po chwili wahania postanowił postrzec Rorana, by sprawdzić jak się miewa. Lustro pociemniało po czym rozjaśnił je ciepły blask, dostrzegł jak z Katriną układał do snu Ismirę . No tak -pomyślał. - W Carvahall jest dopiero wieczór, różnica czasu.Postanowił jeszcze chwilę podtrzymać zaklęcie ciesząc się ich szczęściem i spokojem, po czym lustro znów ukazało jego twarz. Szybko posprzątał po śniadaniu i udał się na spotkanie z Blodhgarmem. Ujrzał go pogrążonego w myślowej rozmowie, jednocześnie kreślącego w zwojach nowe tereny, które przemierzali. Całą mapę wykonywał z niezwykłą wręcz dokładnością.

 Eragon cierpliwie zaczekał aż skończy, podziwiając precyzję mapy i zdolności Blodhgarma. Większość tych terenów stanowiły góry i bezkresne pustkowia porośnięte łąkami, a rzadziej lasami. Jednak pomimo ubogiego krajobrazu o zwierzynę nie było tu ciężko, zapewne z powodu braku myśliwych.

-Dzień Dobry Cieniobójco. Odparł Blodhgarm wraz z Umarothem, przerywając zamyślenie jeźdźca.

-Witaj Blodhgarmie, piękny szkic. Jak myślisz za jak długo wypłyniemy w pełne morze u granic Alagaesii?

-Chciałbym móc to orzec, lecz nie jestem w stanie dokładnie określić odległości. Odparł Blodhgram lekko zmartwionym tonem.-Jeśli szybko tego nie określimy, możemy mieć później problemy z zaopatrzeniem.

-A więc wraz z Saphirą i eldunari będziemy twymi oczami Blodhgarmie.  Saphira musi zapolować, lecz ja postaram się przekazać ci wszystko co ujrzeć zdołam.Kiedy skończył to mówić w jego umyśle odezwał się Valdr :

-Strzeżcie się wiatru i burzy na wschodzie.To jeden z urywków dawnej wiedzy o ziemiach na wschodzie.Tak wiele straciliśmy.-Zakończył ze smutkiem i gniewem. 

-Na szczęście dzięki wam wiele udało się zachować. Będziemy uważać Valdr elda. Zapewnił  starego smoka z wielkim szacunkiem i powagą jeździec.

Niemal natychmiast pojawiła się Saphira czekająca na niego. Eragon jak najszybciej jej dosiadł, zapiął rzemienie i na wszelki wypadek postanowił założyć część zbroi, kiedy wkładał hełm zawołał do Blodhgrama:

-Postaramy się wrócić jak najszybciej i przekażemy ci wszystko czego tylko się dowiemy.                  -Glaedrze, Umarothu czy w razie kłopotów zdołacie nam pomóc?

-Postaramy się uczynić co tylko w naszej mocy Eragonie. o tym zapewnieniu Saphira wzniosła się w powietrze.

****

W powietrzu Eragon cały czas chłonął widoki, a eldunari razem z nim, chociaż cieszył się wolnością, którą za każdym razem dawał mu lot, to jednak odczuwał dziwne napięcie. Zbyt dobrze znajome, zapowiadające jakieś jeszcze odległe niebezpieczeństwo ...

Może jestem zbyt przewrażliwiony przez te wydarzenia ostatnich kilku miesięcy - pomyślał osłaniając oczy przed słońcem wypatrując dobrego miejsca na postój.Kiedy wypatrzył zagajnik dogodny do odpoczynku, Saphira zostawiła w nim Eragona. Położony on był nad rzeką otoczoną lasem przypominającym jeden z najstarszych w Puszczy DuWeldenvarden. Tymczasem Saphira udała się na poszukiwanie zdobyczy. Eragon ułożył się na soczystej trawie w pobliżu rzeki by móc popatrzeć na swoją towarzyszkę sprawnie manewrującą w powietrzu, szukającą jak najlepszych sztuk. Jednocześnie cały czas wyczuwał wszystko co znajdowało się wokół niego. W pewnym momencie spokój polanki zmógł go i zapadł w sen po raz pierwszy od swojej przemiany. A był to inny rodzaj snu od tego który pamiętał. W tym był cały czas świadomy tego że śni. Był on tak wyrazisty jakby po raz kolejny przeżywał wszystkie wydarzenia odkąd odnalazł w Kośćcu jajo Saphiry, aż po ostatnią rozmowę z Nasuadą, a jej słowa odbijały mu się głowie : -W co wierzysz Eragonie? 

Kiedy się rozbudził i upiekł na ogniu część ze zdobyczy, którą podarowała mu Saphira ruszyli w dalszą drogę w popołudniowym słońcu. Eragona pochłonęły rozmyślania o słowach Nasuady, podczas gdy ziemia pod skrzydłami Saphiry stawała się coraz bardziej kamienista i jałowa, a rzeka robiła się coraz szersza i płytsza.Możemy mieć problemy z wypłynięciem na morze -pomyślał, gdy nagły powiew wiatru wytrącił go z zamyślenia.

-Nie jeśli poczekamy na przypływ -wtrącił Glaedr.Ta uwaga zaskoczyła Eragona, jeszcze nie przyzwyczajonego do tego że eldunari zawsze słuchają. Postanowił wykorzystać okazję i podzielić się ze swoim dawnym mentorem swoimi wątpliwościami.

-Jak sądzisz Glaedrze czy możemy odnaleźć na wschodzie nowy ląd?

-Nie mam pojęcia Eragonie, ale musimy mieć wiarę w to, że nam się powiedzie, sam nie raz się przekonałeś, że jeśli czegoś bardzo chcesz lub wierzysz, że ci się uda, to zawsze po wielokroć stawiałeś wraz z Saphirą czoła przeciwnościom. Po tej uwadze zamilkł pozwalając Eragonowi zastanowić się nad sensem tego co chciał mu przekazać. 

Gdy ostanie promienie słońca oświetliły wschodni ląd, dojrzeli swój cel, jeszcze odległy, ale  widoczny: cienką, stromą, połyskującą w ostatnich promieniach linię brzegową...  jakże ulotną granicę świata... ich świata. 

Smoczy Jeźdźcy z ArchipelaguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz