Saphira wzniosła się w powietrze i gdy tylko dotarła do morza skręciła w lewo, w stronę małego archipelagu osłaniającego brzegi Berk przed wzburzonymi falami. Lecieli w ciszy, oboje ciesząc się wspólnymi chwilami spokojnego lotu. Eragon chłonął, po raz pierwszy w pełni, piękno całej wyspy mieniącej się wieloma odcieniami zieleni i brązu, oraz najrozmaitszymi kolorami smoków przemierzającymi przestworza. Przyglądając się Berk w jego głowie pojawiły się wspomnienia dawnej stolicy jeźdźców - Doru Araeby na wyspie Vroengard, jej górzysty krajobraz, piękne kamienne konstrukcje zrazem delikatne jak i solidne. Pełne roślinnych i kamiennych zdobień budynki, ścieżki wieczorami ożywiające się światłem lamp i refleksami smoczych łusek... Gdy z powrotem spojrzał na wyspę, którą okrążali musiał przyznać, że ma ona w sobie podobne piękno do Vroengardu. Pomimo, że brak jej wyszukanych form i zdobień Araeby, to jednak ma swój urzekający surowy klimat, w którym naprawdę można się zakochać. Smoczy jeździec z każdą chwilą nabierał przekonania, że mógłby tu zamieszkać czując się jak w domu, tym bardziej, że mieszkańcy tej wspaniałej wyspy okazali się tak prostoduszni i przyjaźni. Stanowiło to bardzo miłą odmianę po długim czasie spędzonym z elfami wśród ich kultury o pewnej oficjalności, kwiecistym języku i stałej uprzejmości. Jedynym wyjątkiem od tej reguły okazał się Tringean, którego pewna przekorność i otwartość dość często irytowała jego pobratymców, za to bardzo pomogła w zawiązaniu dobrej przyjaźni z Eragonem i Saphirą, a także odnalezienie mu się wśród jeźdźców z Berk. Właśnie wtedy gdy tak rozmyślał o tym wszystkim pojawił się przed nimi archipelag, którego szukali.
-Nadal twierdzisz, że tych kilka mokrych skał to wysepki? -spytała pewna swego smoczyca. Eragon przyjrzał się lepiej i im dłużej to robił, tym bardziej nie podzielał opinii Saphiry.-Wiesz jak na moje oko to są to wysepki jak się patrzy... No popatrz tylko, są płaskie, dość rozległe, a na kilku widzę chyba nawet lasy. Poczuł rozczarowanie swojej smoczycy i po chwili zauważył, że choć bardzo chciałaby się z nim pospierać to nie może znaleźć argumentów.-Sama widzisz to są jednak wysepki i dobrze o tym wiesz... Ale jeśli masz jeszcze wątpliwości to możemy spytać Czkawkę, jak wrócimy. Niech on przesądzi. Co ty na to? - wyczuł, że humor Saphiry się poprawił przy jego ostatnich słowach.-Może być, w końcu to jego wyspa. To gdzie lądujemy? Eragon rozejrzał się wokoło, przyglądając się poszczególnym wysepkom, w końcu wypatrzył jedną w miarę w środku archipelagu i tam postanowili lądować. Był to średniej wielkości spłachetek lądu porośnięty po środku niewielkim laskiem, zaś im bliżej było urwiska ,tym bardziej ustępował on miejsca soczyście zielonej trawie. Saphira zaczęła zniżać lot i z gracją wylądowała na niewielkiej polance, kończącej się z jednej strony lasem, a z drugiej wysokim i stromym klifem. Gdy smoczyca ułożyła się wygodnie na niewielkiej polance jej jeździec wtulił się w jej bok i przez dłuższą chwilę podziwiali widok popołudniowego słońca oświetlającego Berk najróżniejszymi odcieniami złota i brązu. Eragon patrząc na ten majestatycznie piękny krajobraz pogrążył się w swoich myślach, a miał ich całkiem sporo. Jak bardzo powinien zaufać wandalom? ile może im powiedzieć? Co powinni z Saphirą dalej zrobić? Co on chce zrobić? Ostatnie pytanie było dla niego najważniejsze i najtrudniejsze zarazem. Bardzo polubił tę wyspę i jej mieszkańców, zwłaszcza Astrid, Valkę i Czkawkę, który w zasadzie przez te kilka dni stał się dla niego bratem. Właściwie przez te kilka dni czuł się jakby stał się częścią tej dziwnej rodziny, do której również po chwili namysłu dołączył pozostałych jeźdźców. Musieli wiele przejść, że się aż tak zżyli. No tak przecież przeżyli równie wyboistą drogę jak on sam z Saphirą... pomyślał przypominając sobie historię opowiedzianą przez młodego Haddocka tak podobną do ich własnej. On przynajmniej dorastał przy ojcu, a teraz odnalazł matkę, jemu samemu nie było dane jej poznać... poczuł uspokajające mruczenie Saphiry, które przerwało jego coraz bardziej przygnębiające myśli.-Przepraszam, za to. Powiedział ledwie słyszalnym szeptem w stronę smoczycy. Doszło go kolejny głęboki i cichy pomruk. -Nie masz za co mój mały, ja też czasem myślę o swoich, ale to nie zwróci im życia, możemy zmienić tylko to co teraz od nas zależy. Myślę, że możemy i powinniśmy im zaufać, szczególnie Czkawce zwłaszcza po tym co usłyszeliście od Bid'Dauma. Wiesz jeśli się zastanowić nad tym co powiedział to właściwie jesteście w pewnym sensie braćmi... Po tych słowach lekko się wycofała i pozwoliła Eragonowi pomyśleć nad tym. Na polance zapadła całkowita cisza i nawet wiatr ustał, jakby i on chciał pozwolić jeźdźcowi spokojnie pomyśleć. Właściwie Saphira ma rację... obaj są jeźdźcami, zaś gdyby nie Eragon I to w ogóle żadni jeźdźcy nie mogliby powstać. Po tym co sam przeżył przekonał się, że to wcale nie jakieś więzy krwi czynią rodzinę, lecz ci, którym ufa się najbardziej i dla których jest się w stanie poświęcić wszytko. Tak... pomyślał. Warto się przyłączyć to tej dość dziwnej i szalonej rodziny jeźdźców. Co o tym myślisz Saphio? Czy poradzisz sobie z innymi smokami?-Zgadzam się z tobą. Przyda nam się trochę odpoczynku, po tym czego dokonaliśmy i co straciliśmy. Hmm.. Inne smoki... Jak to dziwnie brzmi. Przez tyle czasu żyłam z przytłaczającą świadomością bycia ostatnią ze swego gatunku, potem odkryliśmy jaja, a teraz to. One są kompletnie inne, wiesz... przez to, że ciągle rzucałeś się w kłopoty nie zdążyłam nawet ich poznać... -Czy miałem inne wyjście? Miałem pozwolić zginąć nam, albo Haddockowi? Dalej jesteś na mnie zła?-Oczywiście, że nie! Mimo wszystko sam musisz przyznać, że przez te ostatnie kilka dni raczej nie było za wiele czasu na poznanie Berk.-Faktycznie. Mówiąc to odwrócił swój wzrok od smoczycy i przeniósł go na połyskującą linię horyzontu i wybrzeży Berk. Po chwili zamyślenia jego uwagę przyciągnął pewien szczegół, którego nie powinno być w tym miejscu. Na horyzoncie dość blisko wyspy, stał na kotwicy pewien statek i wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że zakotwiczył w cieśninie, tak jakby na coś czekał. -Hmm... Zdaje się, że i tym razem nie będziemy mieli dla siebie za dużo czasu. Spójrz tam na horyzoncie!-wskazał ręką kierunek i spytał: Sprawdzimy to?

CZYTASZ
Smoczy Jeźdźcy z Archipelagu
Fanfiction,,Shur'tugalar z Archipelagu"/ ,,Jeźdźcy Smoków z Archipelagu" to moja wersja kontynuacji przygód Eragona - głównego bohatera Cyklu Dziedzictwo stworzonego przez Christophera Paoliniego. Eragon wraz ze swoją smoczycą Saphirą, oraz grupą elfickich...