-Oto i krawędź świata -powiedział Eragon dostrzegając odległy klif, po zakończeniu na dziś pracy z pokręconymi przez Galbatorixa umysłami smoczych eldunari. Od czasu zabrania ich z Uru'baenu poczynili znaczne postępy, odzyskali kilkanaście eldunari, a kilka powoli zaczynało przypominać sobie kim, lub czym były. Po godzinach spędzonych na umysłowej walce z oszalałymi eldunari, Eragon chciał bardzo czymś zająć swoje ręce, by uspokoić swoje myśli. Pracy nie zabrakło, tak jak rąk i łap do jej wykonania, gdyż statek wymagał przygotowania do przebudowy, by nadawał się do żeglugi morskiej.Zwinięto żagle, wszystkie zbędne przedmioty schowano pod pokładem i rozmieszczono równomiernie. Dzięki pomocy Saphiry udało się również zdjąć maszty. Następnego dnia z samego rana ruszyły walne przygotowania do wypłynięcia na morze. Eragon wraz z Blodhgarmem ruszyli na poszukiwanie jedzenia, by uzupełnić zapasy na możliwie jak najdłuższą podróż. Latali do późnego popołudnia przeczesując najróżniejsze zakątki i zapełniając w niemalże ślimaczym tempie worek na zapasy, do którego była sprytnie przymocowana belka tak by Saphira mogła ją wygodnie trzymać, a jeźdźcy napełniać worek. Do popołudnia uzbierali ledwie połowę i byli mocno zniechęceni, ale zdawali sobie sprawę że nie mogą się poddać, jeśli chcą by wyprawa się udała.Już zamierzali gdy wracać Eragon wyczuł zdecydowanie większe zbiorowisko jadalnej roślinności. Mógł tego dokonać dzięki długim ćwiczeniom i specjalnemu zaklęciu, które jak filtr odsiewało zbędne obrazy.Gdy otworzył oczy zaczął się śmiać, nie mogąc do końca uwierzyć w ich szczęście. Przed nimi rozpościerał się widok rozległej dolinki pełnej najróżniejszych odmian jadalnych roślin znacznie większych, niż te na północnym zachodzie Alagaesi, po chwili zdziwiło go to, że są tu tylko jadalne rośliny i dostrzegł także że są one zbyt uporządkowane jak na dzikie odmiany. Gdy zbliżali się do ziemi dostrzegł ślady jakby resztek dawno opuszczonej strażnicy, przypominającej obecnie tylko górę gruzu. Gdy pokazał to Blodhgarmowi, ten pokiwał głową że nic nie wie na jej temat, zaś gdy zapytał eldunari opowiedziała mu dłuższa cisza, dopiero przy lądowaniu Eragon o mało nie wypadł z siodła, gdy w jego umyśle niemal wykrzyknął niedawno uleczony Valard :
-Wiem! To opuszczona jeszcze za czasów świetności jeźdźców strażnica wschodnia, była ona we władaniu zakonu jeźdźców, ale upadła z powodu epidemii dzikiej gorączki.Powodowana była ukąszeniem smoka czy człowieka przez dzikie zwierzę, prowadziła do utraty zmysłów i agresji. Nie można było im w żaden bezpieczny sposób pomóc, więc jeźdźcy objęli tereny na wschód od Hedarth zakazem lotów.Zapewne resztka ocalałych schroniła się w strażnicy przez jakiś czas.
-To już znamy jeden z powodów czemu tak mało wiadomo było o tym, co leży na wschód od Beorów i Du Weldenvarden.-Odparł Eragon. -Ale czy nam nie zagraża ta choroba, może nie powinniśmy lądować ?
-Warzywa nie są groźne, ale powinieneś przygotować bariery i sprawdzić na wszelki wypadek czy rośliny nie są zatrute. Powiedziały eldunari, Blodhgarm pokiwał głową i powiedział:
-Dodam jeszcze zaklęcie, które ochroni nas przed zranieniami, dla pewności.
-Dobrze, a więc bierzmy do pracy, nie zostawajmy tu dłużej niż potrzeba. I tak szybko jak było to możliwe Eragon wraz z Blodhgramem wspomagani przez wiedzę eldunari utworzyli bariery i zbadali rośliny, gdy okazało się że są dobre zaczęli je szybko zbierać. Eragon nie pamiętał by kiedykolwiek tak szybko pracował.
-Nawet podczas bitwy tak szybko i ostrożnie się nie poruszałem.-powiedział do Blodhgarma i Saphiry, odpowiedział mu niebezpieczny z wyglądu uśmiech elfa, który po chwili przyznał:
-Ja też Cieniobójco, pomimo kilku warstw futra i moich barier. Pracowali ciężko, aż do wzejścia gwiazdy zarannej, gdy to ogromny worek został zapełniony, przygotowali go do transportu przez Saphirę: przełożyli belkę przez wzmocnione metalem otwory i zablokowali zapadki by ładunek był rozmieszczony równomiernie.Po przygotowaniu ładunku czym prędzej przymocowali się do siodła i Eragon dał znak Saphirze by wzniosła się w powietrze.Musiał mocno złapać się siodła by utrzymać równowagę, bo Saphira aż paliła się do lotu. Po wykonaniu najbardziej złożonych ewolucji postanowiła dać pokaz swej zręczności łapiąc worek w locie.Na szczęście dla nich wszystkich udało jej się to w samą porę, gdyż za dawną strażnicą ukrył się potężny niedźwiedź, przerastający te największe z Gór Beorskich co najmniej o stopę.
-Saphiro uratowałaś nam życie! Gdybyś nie postanowiła złapać tego wora w locie... zawahał się, ponieważ nie był pewien jak mogłoby się to potoczyć.
-Spokojnie Eragonie! Nawet tak duży niedźwiedź nie jest w stanie mi zagrozić -powiedziała Saphira z taką siłą że przełamała jego szok.
-Pokonać cię, nie, ale przełamać moje bariery już tak, a wtedy wystarczyłoby tylko draśniecie... nie dokończył.
-Ale do tego nie doszło , więc proszę nie zadręczaj się mój mały. -powiedziała ugodowym tonem Saphira.
-Masz rację, ale wiesz, że zawsze się o ciebie martwię.
-A ja o ciebie mój mały. I tak nieco uspokojony Eragon wraz ze swoimi przyjaciółmi ruszył w drogę powrotną na Talitę, wiodącą ich ku nowej przyszłości... Statek zmienił się nie do poznania, Eragon po raz kolejny był pod wrażeniem zdolności elfów do wyśpiewywania drewna.Statek powiększył się przez co stał się stabilniejszy. Na głównym maszcie powiewały dwie flagi: fioletowa flaga Królestwa Broddring, z białym smokiem trzymającym różę oraz mieczem o ostrzu skierowanym w dół. Tuż pod nią znajdowała się ciemno-błękitna flaga zakonu smoczych jeźdźców z dumnym białym smokiem (zapewne Bid'Daumem ) i klingą jeźdźca również skierowaną w dół. Flagę zakonu odnaleźli wraz z Saphirą, podczas przeczesywania skarbca Galbatorixa, na dawnym gobelinie zdobiącym zapewne niegdyś główną salę zakonu w Doru Areabie. Dodatkowo został pogłębiony kadłub by pomieścić pod pokładem całą załogę wraz z Saphirą. Pomimo tego że stał się szerszy i głębszy nadal zachował w wyglądzie swoją lekkość i delikatność. Po lądowaniu umieścili zapasy w magazynie i udali się na spoczynek. Eragona najbardziej zaskoczyło to że pomimo przemieszczenia jego kajuty, wszystkie rzeczy zostały tam gdzie je zostawił.
Gdy nastał nowy dzień, statek z gracją jakby z własnej woli ruszył w podróż ku nieznanemu. Eragon czuł się niezwykle uroczyście jak wtedy gdy złożył swój hołd Nasuadzie, zmieniając bieg historii. Podobna atmosfera udzieliła się elfom, którzy przerwali wszystkie swoje zadania by napawać się tą chwilą, która odmieni losy ich życia, a może i całego znanego im świata...

CZYTASZ
Smoczy Jeźdźcy z Archipelagu
Fanfiction,,Shur'tugalar z Archipelagu"/ ,,Jeźdźcy Smoków z Archipelagu" to moja wersja kontynuacji przygód Eragona - głównego bohatera Cyklu Dziedzictwo stworzonego przez Christophera Paoliniego. Eragon wraz ze swoją smoczycą Saphirą, oraz grupą elfickich...