Błyski pośród nocy cz.II

157 12 0
                                    

Na placu u podnóża twierdzy zbierali się już ostatni wikingowie, więc Czkawka nabrał powietrza i stojąc razem z Astrid i Tringeanem naprzeciw zniecierpliwionemu tłumowi, zaczął mówić.

- Przyjaciele uspokójcie się!- Wódz podniósł głos uspokajając szmery mieszkańców. - Wiem, że w ostatnim czasie działo i dalej dzieje się wiele, więc pozwólcie mi opowiedzieć to wszystko od początku. Zaczęło się trzy dni temu, gdy udałem się na codzienny patrol... To wtedy natknęliśmy się ze Szczerbatkiem na Saphirę i Eragona, którzy starali się uciec przed burzą i szukali wyspy na której mogliby się zatrzymać. Wtedy doszło do wypadku i zabrałem ich na Berk. Niedługo po tym jak jeździec wydobrzał opowiedział nam swoją historię i co go tu sprowadza, bardzo nalegał na to byśmy się spotkali z jego przyjaciółmi. Ich misją jest odnalezienie nowego miejsca dobrego do zamieszkania dla nich i smoków, a ja zgodziłem się na to by na jakiś czas zatrzymali się na Berk. Właśnie gotowaliśmy się do powrotu gdy...

-Dostrzegłem flotę okrętów wojennych kierujących się w stronę tej wyspy. - Włączył się w opowieść Tringean.
-Tak było, razem z Eragonem i jego załogą obmyśliliśmy plan uderzenia na łowców, udało nam się ich osaczyć, a gdy przybyli jeźdźcy poszło nam już gładko. Kiedy już sprzątaliśmy pokład z ostatnich łowców, jednemu z nich udało się nas zaskoczyć zanim się zorientowałem strzelił do mnie, gdyby Eragon mnie nie osłonił nie widzielibyście mnie tu dzisiaj. Teraz opatruje go Gothi i stara się zwalczyć truciznę, którą był pokryty grot. Po tym co dzisiaj się wydarzyło nie mam wątpliwości, że powinniśmy udzielić im schronienia na tak długo jak będzie to potrzebne... - Młody wódz przerwał zastanawiając się jak dużo może ujawnić.
-Jeśli kiedykolwiek pojawią się kolejne zagrożenia takie jak chociażby ta armada... Myślę, że mogę mówić w imieniu wszystkich, którzy ze mną przybyli... możecie być pewni, że nie będziecie sami. My też walczyliśmy kiedyś ze smokami, ale już od wieków żyjemy z nimi w zgodzie i nie możemy pozwolić na ponowny wybuch wojny.
-W pełni się z tobą zgadzam Tringeanie... Jeździec chciał coś dodać gdy usłyszeli głośny huk wydobywający się z wnętrza Twierdzy, gdy pył i kurz opadł oczom zgromadzonych ukazał się Pyskacz z grupą wikingów pracujących nad naprawą budynku. Jednonogi wojownik poszedł do Czkawki wyraźnie czymś podekscytowany, ale i trochę zaniepokojony.
-Czkawka!
-Mów Pyskacz, co się stało?
-Umacnialiśmy jedną ze ścian uszkodzonych przez tego lodoziejnego potwora, już prawie się nam udało, gdy zaczęła kruszyć się podstawa, a efekt już sami słyszeliście.Wiking pomachał zdrową ręką.
-Ale nie to jest najważniejsze... Pyskacz przerwał i podszedł bliżej do Czkawki i Astrid.
-Najważniejsze jest to, co znaleźliśmy za ścianą. Oboje musicie to zobaczyć, nigdy jak żyję czegoś takiego nie widziałem.Młody wódz Berk odwrócił się do zgromadzonych mieszkańców.
-Dzięki Pyskacz. Musimy zamknąć twierdzę na jakiś czas dopóki nie dowiemy się co się stało, a teraz ... -O nie mój drogi nawet o tym nie myśl starczy nam przygód! Na razie koniec narady, musimy odpocząć , w końcu pokonaliśmy całą flotę łowców. Gdy wikingowie wahali się czy posłuchać, a surowy wzrok Astrid wwiercał się coraz bardziej w Czkawkę ten dodał z nieukrywanym śmiechem w reakcji na sytuację w jakiej go postawiła:
-No już słyszeliście prawdziwego wodza, koniec narady moi drodzy.

****

Zarówno nad chatą wodza, jak i nad całą Berk, oraz jej mieszkańcami szykującymi się do snu po dniu obfitującym w pamiętne wydarzenia powoli zapadał zmrok, zaś na północnym niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Tymczasem w domu należącym do wodza Berk nikt nie myślał o śnie, wokół paleniska zgromadzili się najbardziej zaufani jeźdźcy, którym kowal opowiadał o odkryciu jakiego dokonał.
-Gdy tylko opadł kurz po zawalonej ścianie dostrzegłem, w odległym kącie ukrytej groty pewien błysk... Po chwili moim oczom ukazał się niezwykły widok... przede mną stał najczystszy i najpiękniejszy klejnot jaki w całym swoim życiu widziałem, lecz to nie jego piękno było najciekawsze... On zdawał się jaśnieć wewnętrznym blaskiem. - Pyskacz zamilkł na chwilę po czym dalej podjął przerwany wątek.
-W jaskini były też zapiski i dość spora biblioteka, powinno was to ucieszyć.- Wiking wskazał na wodza, po którym wyraźnie było widać, że już nie może się doczekać, by sprawdzić zawartość tej groty.
-Pyskacz, widziałeś coś jeszcze? -Spytał Czkawka.
-Chciałbym powiedzieć coś więcej ale nie mogłem czekać dłużej, resztki ściany mogły w każdej chwili nas pogrzebać.
-Kiedy uda się nam tam dostać? - Astrid też bardzo zależało na dostaniu się do tej groty, ale nie aż tak by ryzykować życiem.Pyskacz zastanowił się chwilę obmyślając niezbędne prace jakie będzie musiał wykonać i szybko oszacował ryzyko.
-Do jutrzejszego wieczora powinniśmy uprzątnąć Wielką Salę i zabezpieczyć grotę. -Odparł z przekonaniem Pyskacz. Odpowiedź kowala wyraźnie ucieszyła Czkawkę i Śledzika, Astrid natomiast zadowoliła się jedynie delikatnym uśmiechem ciesząc się, że mają chwilę spokoju od nagłych i pilnych spraw. Przez następne kilka chwil jeszcze wymieniali się przeżyciami z ostatnich godzin, Czkawka szybko streścił Pyskaczowi sprawy o które trzeba było zadbać po czym przekazał mu wyspę pod opiekę. Tymczasem sam razem ze swoją rodziną i smokami udali się na zasłużony odpoczynek. Tymczasem w najwyżej położonej chacie na wyspie, należącej do uzdrowicielki panował spokój choć stan jej niezwykłego pacjenta budził jej obawy. Gdy rutynowo podeszła sprawdzić jego stan dostrzegła, że dzieje się coś niedobrego. Choć początkowo odtrutka zaczęła działać teraz jego stan zaczął się pogarszać. Gdy tylko Saphira wyczuła zaniepokojenie uzdrowicielki postanowiła wezwać Tringeana, który dosyć dobrze zna się na roślinach leczniczych.

Smoczy Jeźdźcy z ArchipelaguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz